Nie ma komu kopać
Opóźniają się prace ekshumacyjne we Włodzimierzu Wołyńskim. Strona ukraińska nie wysłała odpowiedniej liczby pracowników pomocniczych, choć się do tego zobowiązała - informuje "Nasz Dziennik".
Ekshumacja ofiar NKWD
We Włodzimierzu spoczywają ofiary mordów NKWD, niewykluczone, że też żołnierze z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej.
Polscy naukowcy dotrzymali ustaleń i na miejscu zjawili się przed 26 sierpnia. Jednak prace nie mogły ruszyć pełną parą. Jak mówi kierujący polską ekspedycją prof. Andrzej Kola, przyczyną opóźnień jest niedostarczenie przez stronę ukraińską wystarczającej liczby pracowników fizycznych, bez których wykopaliska i ekshumacje są praktycznie niemożliwe.
Przez pierwszy tydzień polska ekipa była zmuszona pracować niemal samodzielnie. "Sami zrobiliśmy to, co było możliwe. Oczyściliśmy wszystkie szkielety wydobyte wcześniej przez Ukraińców. Sami zaczęliśmy również eksploracje" - relacjonuje prof. Kola. Jak dodaje, Ukraińcy obiecali, że z początkiem tego tygodnia będzie więcej pracowników. "Byłoby ich wówczas około 15, co pozwoliłoby prowadzić prace w wyznaczonym wymiarze, ale czy tak będzie, kto to wie" - mówi.
Maciej Dancewicz z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który wrócił właśnie z Włodzimierza, podał, że po interwencjach przybyło wreszcie 10 pracowników pomocniczych - studentów archeologii. "Z tłumaczenia Ukraińców wynikało, że z początkiem roku szkolnego trudno było znaleźć ludzi do pracy" - mówi.
Jak stwierdza dziennik, nie jest pewne, czy w wyznaczonym terminie trzech tygodni uda się przeprowadzić wszystkie prace archeologiczno-ekshumacyjne. Na 16 września zaplanowano zakończenie prac we Włodzimierzu i urządzenie pogrzebu.