Legionowo: To szczątki polskich oficerów
Wśród odnalezionych w szkole policji w Legionowie i zabezpieczonych ludzkich szczątków do tej pory ujawniono 10 czaszek pochodzących z miejsc ekshumacji polskich oficerów zamordowanych w 1940 roku w Charkowie - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.
Informacja o odkryciu podczas inwentaryzacji w magazynach legionowskiego Centrum Szkolenia Policji skrzyń zawierających kilkadziesiąt przestrzelonych ludzkich czaszek pojawiła się w mediach w czwartek.
W piątek praska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy ze szkoły policyjnej. Niedopełnienie to dotyczy postępowania z ludzkimi szczątkami i ich znieważenia.
- Cały czas trwa identyfikacja szczątków, na chwilę obecną ustalono, że poza dziesięcioma czaszkami pochodzącymi z miejsc ekshumacji, znaczna większość pozostałych stanowiła materiał dowodowy w postępowaniach toczących się w latach 70. i 80. ubiegłego wieku - powiedziała Mazur.
Prokuratura m.in. przesłuchuje też świadków. Mazur poinformowała, że prokuratorzy wysłuchali m.in. zeznań prof. Bronisława Młodziejowskiego, który uczestniczył na początku lat 90. w badaniach na miejscu mordu w Miednoje.
Jak podaje prokuratura, w prowadzonym śledztwie chodzi o identyfikację wszystkich odnalezionych szczątków i ustalenie osób odpowiedzialnych za sposób ich przechowywania. Postępowanie prowadzone jest wraz z Biurem Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji.
Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik powiedział PAP, iż "szczątki na pewno pochodzą z 1991 roku". Wówczas, jak wyjaśnił, ekshumacje były prowadzone przez prokuraturę dla potrzeb śledztwa. - Rada prowadziła na miejscu zbrodni ekshumacje w połowie lat 90., były to prace związane z budową cmentarzy, wówczas jednak wydany został zakaz przywozu jakichkolwiek szczątków do kraju - zaznaczył Przewoźnik.
Szczątki odnaleziono przez przypadek. Jak podawały media, komendant Centrum Szkolenia Policji w Legionowie po śmierci jednego z pracowników zarządził komisyjne otwarcie pomieszczeń, którymi zmarły się zajmował i inwentaryzację ich zawartości. Wewnątrz odnaleziono skrzynie nieznanego pochodzenia, a w nich kilkaset ludzkich kości, w tym kilkadziesiąt przestrzelonych czaszek.
Federacja Rodzin Katyńskich określiła przechowywanie szczątków w magazynach legionowskiej szkoły jako profanację. "Kilkaset kości i kilkadziesiąt czaszek polskich funkcjonariuszy służb mundurowych, ekshumowanych w 1991 roku w Miednoje, porzucono i zapomniano na blisko dwadzieścia lat. Łatwo sobie wyobrazić ból, jaki przeżywają rodziny, których Bliscy zostali zamordowani w Twerze i spoczywają w Miednoje" - napisała w poniedziałek w komunikacie Federacja Rodzin Katyńskich.
INTERIA.PL/PAP