Admirał Unrug nie może wrócić do ojczyzny
Rodzina bohaterskiego obrońcy Helu admirała Józefa Unruga chciałaby sprowadzenia jego prochów do Polski. Zwraca jednak uwagę, że do tej pory nie odnaleziono szczątków jego towarzyszy broni, jak np. komandora Zbigniewa Przybyszewskiego, zamordowanych w okresie stalinowskim - pisze "Nasz Dziennik".
Gazeta wyjaśnia, że wiceadmirał Józef Unrug, dowódca obrony Wybrzeża, który skapitulował jako jeden z ostatnich, 2 października 1939 roku, jest pochowany we Francji, gdzie mieszkał po wojnie.
Jego syn ujawnił, że zgodnie z wolą ojca oficjalny pogrzeb w Polsce jest jedynie możliwy, jeśli uprzednio lub równocześnie zostaną podobnie uczczeni jego koledzy, oficerowie Marynarki Wojennej RP, którzy zostali niewinnie straceni lub zmarli w więzieniu, a następnie pośmiertnie zrehabilitowani.
Zmarły admirał oczekiwał ustalenia winnych i ich osądzenia oraz ekshumacji komandorów: Zbigniewa Przybyszewskiego, Jerzego Staniewicza oraz Stanisława Mieszkowskiego skazanych w latach 50. jako ofiary rzekomego spisku w wojsku, a także uroczystego ich pochowania na Powązkach.
Tymczasem - jak pisze "Nasz Dziennik" - nie jest nawet pewne miejsce ich pochówku. Ma się to zmienić po planowanych na jesień pracach badawczych Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
"Są w tej chwili techniczne możliwości i da się to zrobić" - podkreślał w rozmowie z gazetą Andrzej Kunert, sekretarz Rady.
IAR/PAP