Afera o majtki córki premiera
Kto by przypuszczał, że jeden niewinny wpis Katarzyny Tusk na blogu modowym wywoła polityczną burzę... A jednak - tak się właśnie stało. A poszło o damską bieliznę ekskluzywnej marki w kolorze żółtym i różowym - donosi "Superstacja".
Po wizycie w Nowym Jorku, córka premiera pochwaliła się w internecie swoimi najnowszymi zakupami.
Na jej blogu modowym pojawił się między innymi taki oto wpis: "Markę *** znają wszyscy, ale ja do sklepu mieszczącego się niedaleko słynnego Tiffany'ego weszłam bez przekonania. Nie sądziłam, że dostrzegę znacząca różnicę między bielizną VS, a tą którą możemy kupić w Polsce. Po wizycie w przymierzalni zmieniłam zdanie :). Ze sklepu wyszłam z dwoma kompletami bielizny (w kolorze żółtym i beżowym)".
Udokumentowany został on zdjęciem z majteczkami w roli głównej.
No i się zaczęło...
"Córka premiera Tuska chwali się majtkami z Nowego Jorku, a mój syn tam studiował i się tym nie chwali" - poskarżył się "Superstacji" europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
"Cóż dzieci jednych polityków robią zakupy bielizny w jednym z najważniejszych miast świata, a dzieci innych polityków tam studiują. Pytanie: co ważniejsze dla Polski" - dodał.
"Czy BOR pomagał wybierać majtki?" - zakpił Patryk Jaki z Solidarnej Polski, odnosząc się do doniesień mediów, że dwa tygodnie temu córka Tuska otrzymała ochronę BOR-u.
My apelujemy: Kasiu, schowaj majtasy, choć drogie i piękne wywołują zbyt wiele emocji...