Ar-Rakka – piekło i pułapka nad Eufratem
Ar-Rakka, uznawana za stolicę samozwańczego Państwa Islamskiego, od 2014 roku pozostaje w rękach dżihadystów. To właśnie tam bojownicy od kilku lat dokonują najbardziej brutalnych zbrodni: publicznego ścinania wrogów, gwałtów, torturowania więźniów. Miasto stało się piekłem i pułapką dla kilkudziesięciu tysięcy cywilów całkowicie odciętych od świata.
29 czerwca 2014 r. Abu Bakr al-Bagdadi ogłosił powstanie kalifatu w Iraku i Syrii. Mianował się władcą Państwa Islamskiego, którego główną twierdzą i nieformalną stolicą stała się Ar-Rakka w północno-wschodniej Syrii, nad Eufratem.
Miejscowość jest od tego czasu głównym centrum dowodzenia IS. Planuje się tam zamachy dokonywane za granicą, nagrywa propagandowe filmy, na których dżihadyści, a nawet zradykalizowane przez nich dzieci, wykonują publiczne egzekucje. To właśnie w Ar-Rakce bojownicy dopuszczają się najbardziej brutalnych zbrodni, zarówno na więźniach, jak i zamieszkujących miasto cywilach: tortur, gwałtów, ścinania głów.
Dziś, choć spora część miasta wciąż pozostaje w rękach islamistów, ich twierdza chyli się jednak ku upadkowi.
Wielka bitwa o główny bastion Państwa Islamskiego
W listopadzie 2016 r., po ponad dwóch latach panowania dżihadystów w Ar-Rakce, rozpoczęła się ofensywa mająca na celu odbicie twierdzy z rąk Państwa Islamskiego.
Od początku czerwca 2017 r. trwa operacja wyzwalania miasta przez kurdyjsko-arabskie ugrupowanie SDF, czyli Syryjskie Siły Demokratyczne, przy lotniczym wsparciu USA. Antydżihadystyczna koalicja wypiera bojowników z kolejnych dzielnic Ar-Rakki.
29 czerwca 2017 r., dokładnie trzy lata po ogłoszeniu powstania kalifatu, Iran oficjalnie oświadczył, że przywódca IS Abu Bakr al-Bagdadi został zabity podczas nalotów w mieście. Informacji o śmierci samozwańczego kalifa do dziś nie potwierdziły jednak Stany Zjednoczone.
4 lipca kurdyjsko-arabskie oddziały (SDF) zrobiły wyłom w historycznym murze i weszły do Starego Miasta w Ar-Rakce, którego broni około dwóch tysięcy dżihadystów. Pod koniec lipca Stany Zjednoczone poinformowały o odbiciu 45 proc. powierzchni miasta.
Walkę z Państwem Islamskim prowadzi równocześnie SAA, czyli syryjska armia rządowa wspierana przez lotnictwo Rosji. Wojsko Asada odbiło już z rąk dżihadystów liczne pola naftowe w południowo-zachodniej części prowincji Ar-Rakka. Według ostatnich doniesień, rządowa armia opanowała też 30-kilometrowy odcinek południowego brzegu Eufratu między Ar-Rakką a Dajr az-Zaur. Syryjskie władze informowały o "wyeliminowaniu dużej liczby terrorystów i ranieniu setek z nich".
Dżihadyści wciąż jednak zaciekle bronią swojego bastionu. Zastawiają w mieście pułapki, podkładają bomby i atakują cywilów. Grożą śmiercią tym, którzy chcą uciec z miasta i wykorzystują ich jako "żywe tarcze".
W ogniu walk, nalotów i operacji wojskowych wciąż znajduje się około 50 tysięcy osób, w tym około 21,5 tysięcy dzieci. Zostali całkowicie odcięci od świata.
Wiele dróg w Ar-Rakce jest zaminowanych, a dzieci są pod ciągłym ostrzałem. Ci, którym udało się uciec, opowiadają przerażające historie o strachu przed snajperami i minami.
~ Monika Kacprzak, UNICEF Polska
Piekło nad Eufratem
Dżihadyści zmuszają do walk nie tylko dorosłych cywilów, ale także nieletnich. Dzieci, które pojawiają się na propagandowych filmach IS i dokonują egzekucji, od kilku lat są tematem światowych agencji. Media rozpisywały się m.in. o "Jihadi Juniorze", czteroletnim chłopcu, który zabijał "niewiernych" i wysadzał samochody z zakładnikami.
Na terenie kalifatu dzieci są świadkami gwałtów, tortur i morderstw. Ludność żyje w ciągłym strachu, odcięta od międzynarodowej pomocy humanitarnej. Po latach okrucieństw ze strony IS znalazła się w pułapce. Ar-Rakka stała się dla cywilów piekłem na ziemi.
- Sytuacja humanitarna w Ar-Rakce jest bardzo trudna. Życie przypomina tam koszmar. Dzieci są nieustannie narażone na ataki i bombardowania, co wystawia na niebezpieczeństwo ich zdrowie i życie - mówi Monika Kacprzak, rzeczniczka prasowa UNICEF Polska.
Pod ciągłym ostrzałem
Według danych UNICEF, od kwietnia 2017 r. ponad 200 tysięcy osób w regionie Ar-Rakka musiało opuścić swoje domy. Połowa uchodźców to dzieci. Większość z nich mieszka teraz w obozach albo koczowiskach w Al-Hasaka, Ajn Isa, Mabrouka i Karama. Część uciekła do Aleppo, Idlib i Dajr-az-Zaur.
- Wiele dróg w Ar-Rakce jest zaminowanych, a dzieci są pod ciągłym ostrzałem. Ci, którym udało się uciec, opowiadają przerażające historie o strachu przed snajperami i minami - mówi Monika Kacprzak.
UNICEF alarmuje, że dzieci uwięzione w Ar-Rakce od dwóch lat nie otrzymały ratujących życie szczepień, są odwodnione i wyczerpane. W oblężonym mieście kurczą się zapasy żywności, a cywile nie mają dostępu do opieki medycznej, ponieważ największy szpital w rejonie nie funkcjonuje. Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że całemu miastu grozi epidemia zakaźnych chorób.
- Ludzie odcięci od czystej wody czerpią ją z zanieczyszczonego Eufratu, co nie tylko naraża ich na choroby biegunkowe, ale także na nieustanne zagrożenie ze względu na trwającą wymianę ognia - mówi rzeczniczka UNICEF Polska.
Jak dodaje, strony walczące w Ar-Rakce odebrały dzieciom szansę na bezpieczne i zdrowe dzieciństwo. - Najmłodsi potrzebują przede wszystkim wsparcia psychologicznego, opieki medycznej i połączenia z rodzinami, gdyż wiele z nich na skutek chaosu zostaje rozdzielonych z najbliższymi - podkreśla Monika Kacprzak.
- Jeśli nie zapanuje pokój i nie zwiększymy skali naszych działań, to zagrożona będzie nie tylko przyszłość tych dzieci, ale i całych społeczności - alarmuje.