ŚWIAT | Niedziela, 21 kwietnia 2019 (15:18)
W Niedzielę Wielkanocną na Sri Lance doszło do serii wybuchów, w wyniku ktorych ucierpiały m.in. co najmniej trzy kościoły, trzy luksusowe hotele i pensjonat. Liczba ofiar wzrosła już do 207 osób, 450 zaś zostało rannych. - To była rzeka krwi - mówił lokalny sklepikarz N. A. Sumanapala w rozmowie z "New York Times". Z kościoła wyszedł ksiądz cały we krwi - dodał. Wiceminister obrony Ruwan Wijewardene przekazał, że większość z co najmniej ośmiu eksplozji, do których doszło tego dnia, to samobójcze ataki terrorystyczne. Ma razie nikt nie przyznał się do ich przeprowadzenia, ale zdaniem wiceministra winę ponoszą religijni ekstremiści. Prezydent i zarazem minister obrony Maithripala Sirisena powiedział, że utworzył specjalną grupę zadaniową złożoną z wojskowych i policjantów, w celu ustalenia, kto stoi za atakami i jakimi kieruje się motywami. Są to największe ataki w tym azjatyckim kraju od czasów zakończenia wojny domowej w 2009 roku.
1 / 19
Ambulans przed kościołem pw. Świętego Antoniego w Kochchikade po wybuchu
Źródło: AFP