Szef wywiadu dwuznacznie o okupie za zakładników
Szef południowokoreańskich służb wywiadowczych Kim Man Bok oświadczył w czwartek, że nie może wypowiedzieć się, czy jakikolwiek okup został zapłacony za uwolnienie 21 chrześcijańskich misjonarzy, którzy przez sześć tygodni byli więzieni przez afgańskich talibów.
Władze w Seulu zaprzeczały dotychczas, że zapłaciły okup.
Kim Man Bok powiedział przed parlamentarną komisją ds. służb specjalnych, że prawda dotycząca sześciotygodniowego dramatu zakładników zostanie ujawniona pewnego dnia. - Wydarzyły się różne rzeczy i zostaną one ujawnione po upływie pewnego czasu - powiedział Kim, który odpowiadał za bezpośrednie negocjacje z talibami.
Źródła talibskie w Afganistanie twierdzą, że rząd w Seulu zapłacił ponad 20 mln dolarów okupu za uwolnienie misjonarzy. Jak twierdzili talibowie pieniądze te mają zostać wydane na "broń, łączność i pojazdy do przeprowadzenia jeszcze większej ilości samobójczych ataków".
Po uwolnieniu misjonarzy Kim zapewniał, że nie było żadnej umowy z talibami w sprawie zapłacenia okupu za zakładników. Według niego talibowie zgodzili się wypuścić zakładników po tym, jak władze Korei Płd. potwierdziły, że wycofają swoich 200 żołnierzy z Afganistanu i odwołają z tego kraju wszystkich południowokoreańskich misji chrześcijańskich oraz wolontariuszy.
- Sądziłem, że (Kim Man Bok) kategorycznie zaprzeczy, że zapłacono okup. Kim powiedział jedynie, że nie może ujawnić wszystkich szczegółów, jakie uzgodniono podczas negocjacji z talibami. Liczne spekulacje i pytania mogą wyjść na jaw - powiedział sekretarz komisji Sun Biung Riul.
Służby specjalne odmówiły skomentowania wypowiedzi Suna.
Zdaniem obserwatorów zapłacenie okupu mogłoby stanowić groźny precedens, prowadzący do nasilenia się akcji porwań cudzoziemców w Afganistanie.
23 chrześcijańskich wolontariuszy z Korei Płd. zostało uprowadzonych w prowincji Ghazni 19 lipca. Dwaj z nich zostali kilka dni potem zabici przez porywaczy; następnie dwie kobiety zwolniono ze względu na zły stan zdrowia. Później porywacze uwolnili w trzech turach 12 zakładników - 10 kobiet i dwóch mężczyzn, a następnie - pozostałą siódemkę - cztery kobiety i trzech mężczyzn.
INTERIA.PL/PAP