Siły specjalne bez wyjścia
Zawsze jest przygotowany plan natychmiastowego ataku na wypadek zabijania zakładników, żeby uratować jak najwięcej, więc siły specjalne już nie miały wyjścia - mówi ppłk Leszek Drewniak, były zastępca dowódcy "GROM", Prezes Zarządu Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych "GROM".
INTERIA.PL: Zaskoczyła pana nagła akcja rosyjskich służb specjalnych?
Ppłk Leszek Drewniak: Była to specyficzna akcja będąca odpowiedzią na zabijanie zakładników, tak to wyglądało w telewizji. Zakładnicy zaczęli uciekać i kordon zewnętrzny sił bezpieczeństwa przykrył ogniem wszystkie okna, aby uniemożliwić strzelanie do zakładników. Z reguły zawsze jest przygotowany plan natychmiastowego ataku na wypadek zabijania zakładników, żeby uratować jak najwięcej, więc siły specjalne już nie miały wyjścia i wykonały atak. Tak jest zawsze, wszystkie siły specjalne tak robią, nie jest to wymysł rosyjski.
Jak ocenia pan przygotowanie zaplecza akcji?
Ppłk Leszek Drewniak: Był tam pewien chaos. Z reguły zakładnicy ewakuowani przez jedną stronę, jedno miejsce z uwagi, że każdy zakładnik musi być sprawdzony czy nie jest próbującym uciec terrorystą. A to, że się ktoś przedarł w tłum, który otaczał teren akcji, to ewidentny błąd, nie powinno tak być. Nie zamknięty był ten kordon zewnętrzny.
Rosjanie nie wyciągnęli wniosków z wydarzeń w moskiewskim teatrze na Dubrowce?
Ppłk Leszek Drewniak: Każda sytuacja jest inna ze względu na lokalizację obiektu, ilość osób w środku, możliwość podejścia... To są trudne zadania i nie ma jednego szablonu.
Czy musiało zginąć tak wielu zakładników ? Czy to wina działania rosyjskich służb specjalnych?
Ppłk Leszek Drewniak: Nie wiemy co tam się działo w środku, terroryści mogli używać zakładników jako żywych tarcz, mogli też sami do nich strzelać, żeby zabić jak najwięcej.
Czy Rosjanie mogli użyć gazu obezwładniającego jak na Dubrowce?
Ppłk Leszek Drewniak: Nie, myślę że nikt tam gazu nie używał, bo to odbiłoby się bardziej na dzieciach i wywołałoby niesamowitą panikę. Poza tym terroryści byli na pewno na to przygotowani, mieli maski i inne gadżety. Powybijane były też okna, więc użycie gazu, który się nie kumuluje w środku w jakimś pomieszczeniu nie miałoby sensu.