Seryjny morderca: Zabijanie jest jak miłość
33-letni Aleksandr Piczuszkin, seryjny morderca z Rosji oskarżony o zabójstwo co najmniej 49 ludzi, zeznał we wtorek przed sądem w Moskwie, że dla niego zabijanie jest jak miłość.
- Pierwsze zabójstwo było jak pierwsza miłość. Nigdy się tego nie zapomina - powiedział z klatki na sali sądowej. Wcześniej wyjaśniał, jak w wieku 18 lat zaczął zabijać, opowiadając historię morderstwa swojego kolegi z klasy.
Piczuszkin mówił, że najpierw zasugerował mu, by razem kogoś zamordowali, ale gdy kolega odmówił - jak to określił - "wysłał go do nieba". Po czym oskarżony uśmiechnął się do sędziów.
Podczas składania zeznań Piczuszkin często zachowywał się agresywnie, a gestykulując demonstrował, jak dusił swoje ofiary i pokazywał ślady walki z nimi na swych rękach.
Prokuratura zarzuca Piczuszkinowi 49 morderstw i trzy próby zabójstwa, ale on sam podkreślał przed sądem, że należy doliczyć do tego jeszcze 11 ofiar. - Myślę, że to nie fair zapominać o 11 innych ludziach - zaznaczył.
Seryjny zabójca nazywany był "bitcewskim maniakiem" od nazwy Parku Bitcewskiego, w południowej części Moskwy, gdzie mordował swoje ofiary. Według rosyjskich mediów po dokonaniu każdej zbrodni kładł w swym domu na szachownicy monetę, zamierzając zapełnić wszystkie 64 pola. Stąd też drugi przydomek "szachownicowy morderca".
Zdaniem prokuratury Piczuszkin zaprzyjaźniał się z nowopoznanymi ludźmi, częstował alkoholem a gdy ich upił, pozbawiał życia poprzez uderzenie w głowę butelką, wrzucenie do studzienki kanalizacyjnej, czy zrzucenie z balkonu. Został aresztowany, gdy milicja znalazła jego adres i numer telefonu napisane na kartce pozostawionej w domu przez kobietę, którą później zabił.
Piczuszkin przyznał się, gdy pokazano mu taśmę wideo z kamery zainstalowanej w metrze, na której jest widoczny z przyszłą ofiarą. - Jednak nie powinniście przypisywać milicji pojmania mnie. Sam się poddałem - zeznał.
Wśród ofiar mordercy większość to mężczyźni. Pierwszą zbrodnię Piczuszkin popełnił w wieku 18 lat, zabijając kolegę ze szkoły. Nie oszczędził też trzech kobiet i młodego chłopca. Psychiatrzy uznali seryjnego mordercę za poczytalnego. Grozi mu dożywocie, gdyż w Rosji obowiązuje moratorium na wykonywanie kary śmierci.
Jeśli wina Piczuszkina zostanie udowodniona, będzie największym seryjnym mordercą w Rosji od czasu Andrieja Czikatiły - "rzeźnika z Rostowa" - którego w 1992 roku skazano na śmierć za 52 zabójstwa i stracono dwa lata później.
INTERIA.PL/PAP