Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Porywaczu, mój porywaczu

Choć porwane, wcale nie nienawidzą oprawców. Wręcz przeciwnie, bronią ich i mówią, że stanowią oni "część ich życia".

/AFP

Natascha Kampusch zniknęła 2 marca 1998 roku. Jak setki tysięcy 10-letnich dzieci szła tego dnia do szkoły. Jednak nigdy do niej nie dotarła. Po 8 latach pojawiła się ni stąd, ni zowąd w ogrodzie przylegającym do domu na przedmieściach Wiednia, gdzie ją przytrzymywano i przedstawiła się sąsiadowi. Była wolna.

Dziewczynę zbadał lekarz i nie znalazł żadnych obrażeń ani śladów przemocy seksualnej. Mimo że była roztrzęsiona i blada, wypowiadała się sprawnie. Tylko na widok swego ojca wybuchła płaczem. Po odnalezieniu Nataschy policja natychmiast wszczęła poszukiwania porywacza, 44-letniego technika. Jak się okazało, mężczyzna skoczył pod pociąg w centrum Wiednia.

W kilka dni po uwolnieniu dziewczyna zaczęła mówić o swoich przeżyciach. Na specjalnej konferencji prasowej list Nataschy do mediów przeczytał psychiatra. Pisała w nim m.in.: "Nie był moim panem, chociaż chciał być. Byłam równie silna. Mówiąc obrazowo, nosił mnie na rękach, a jednocześnie kopał". Dziewczyna uważa, że śmierć porywacza "nie była potrzebna".

Ten człowiek "był częścią mojego życia i dlatego w pewnym sensie go opłakuję". Mimo świadomości, że nie miała normalnego dzieciństwa i młodości, Natascha nie uważa jednak, że coś ją ominęło. - Przynajmniej nie zaczęłam palić i nie poznałam żadnych fałszywych przyjaciół - napisała. Lekarze byli zgodni - Natascha cierpi na syndrom sztokholmski.

/AFP

Porywacz nie taki straszny

Syndrom sztokholmski to termin, który został stworzony po słynnym napadzie na Kreditbanken w Norrmalmstorg, dzielnicy Sztokholmu, podczas którego napastnicy przez kilka dni przetrzymywali czwórkę zakładników. Od 23 sierpnia 1973 trzy kobiety i mężczyzna byli przetrzymywani przez sześć dni przez dwóch recydywistów, którzy grozili im śmiercią, równocześnie okazując pewną życzliwość.

Ku zaskoczeniu opinii publicznej, wszyscy porwani byli stanowczo przeciwni wysiłkom rządu, by ich uratować. Co więcej, chętnie i gorliwie bronili złoczyńców. Także kilka miesięcy po uratowaniu przez policję darzyli ich sympatią. Dwie z kobiet nawet zaręczyły się z byłymi porywaczami.

Definicja syndromu sztokholmskiego, którą podaje Wikipedia, określa go jako stan psychiczny, który pojawia się u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Czasem wręcz osoby więzione pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów.

Syndrom jest skutkiem psychologicznych reakcji na silny stres oraz rezultatem podejmowanych przez porwanych prób zwrócenia się do prześladowców i wywołania u nich współczucia. Termin został ukuty przez szwedzkiego kryminologa i psychologa Nilsa Bejerota - podaje Wikipedia.

/AFP

Tania to Patty!

Najbardziej znany przypadek syndromu sztokholmskiego dotyczy Patty Hearst, wnuczki amerykańskiego potentata prasowego Williama Randolpha Hearsta, która została uprowadzona 4 lutego 1974 przez lewicową grupę rewolucyjną Symbionese Liberation Army. Porywacze nie chcieli okupu. Zażądali natomiast zakupu żywności dla potrzebujących. Mimo spełnienia ich żądań zakładniczka nie została uwolniona.

Ale wkrótce Patty się odnalazła. Gdy 15 kwietnia 1974 SLA dokonała napadu na bank, okazało się, że jednym z napastników jest właśnie ona. Posługiwała się wtedy pseudonimem Tania. We wrześniu 1975 wnuczka wydawcy została aresztowana. Podczas procesu utrzymywała, że została zmuszona siłą do przystąpienia do tej grupy, a swoje działania tłumaczyła jako skutek prania mózgu. Hearst skazano na 7 lat więzienia, jednak prezydent Jimmy Carter zastosował wobec niej prawo łaski i skrócił karę do 2 lat.

Przypadki Nataschy Kampusch i Patty Hearst bez wątpienia wielu mogą zaszokować. Trudno nam sobie wyobrazić sytuację, w której zaprzyjaźniamy się z porywaczem i bronimy go. Silny stres wywołuje jednak tak silne i dziwne reakcje, że nawet to, co na co dzień wydaje się niemożliwe, pod jego wpływem staje się faktem.

INTERIA.PL

Zobacz także