Portugalia wychodzi na prostą, Portugalczycy... jeszcze nie
Po wdrożeniu radykalnych reform oszczędnościowych portugalska gospodarka powoli staje na nogi. Najnowsze dane są bardzo optymistyczne. Problem w tym, że nie odczuwają tego jeszcze zwykli obywatele.
W 2011 roku Portugalia otrzymała 78 miliardów euro pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej na ratowanie upadającej gospodarki.
W zamian za pożyczkę rząd Portugalii zgodził się na wdrożenie radykalnych reform, obejmujących m.in. cięcia płac, emerytur i zapomóg, a także podniesienie podatków.
Cztery lata po otrzymaniu pożyczki i rozpoczęciu reform wskaźniki gospodarcze Portugalii wyglądają coraz lepiej. Deficyt budżetowy znalazł się pod kontrolą, turystyka odnotowuje rekordowe wyniki, rynek nieruchomości odżył, zwiększa się też eksport i inwestycje. Eksperci przewidują, że na koniec roku Portugalia zanotuje wzrost PKB o 1,6 proc.
Podkreśla się jednak, że obywatele kraju wcale nie odczuwają zmian na lepsze. We znaki dają im się wysokie podatki i nadal brakuje pracy. Bezrobocie co prawda spadło, ale i tak wynosi blisko 14 procent. Wśród młodych - aż 34 proc. Portugalczycy wciąż masowo emigrują z kraju. Blisko jedna piąta obywateli żyje poniżej granicy ubóstwa (dochód niższy niż 411 euro miesięcznie).
"Dla mnie nic się nie zmieniło. Straciłem pracę na początku kryzysu w 2009 roku i mam niewielkie szanse na zdobycie nowej" - mówi 48-letni Carlos Navarro, z zawodu jubiler. Navarro, rozwiedziony ojciec dwóch córek, chwyta się prac dorywczych.
"Wyciągam ledwie 348 euro miesięcznie" - mówi Portugalczyk. Takich historii są miliony.
Nic więc dziwnego, że centroprawicowy portugalski rząd nie cieszy się wielkim społecznym poparciem. Udało mu się natomiast zdobyć zaufanie zagranicznych inwestorów.
"Jak nigdy wcześniej jestem przekonany, że musimy podążać ścieżką, którą obraliśmy" - powiedział premier Pedro Passos Coelho na pięć miesięcy przed wyborami w Portugalii.