Polska mediatorem na Ukrainie?
Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że jest zaniepokojony sytuacją na Ukrainie. Jak poinformował, jeśli prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko będzie chciał, aby Polska wzięła udział w mediacjach w sprawie rozwiązania konfliktu, to strona polska weźmie w nich udział.
Nie tylko Polska jednak jest potencjalnym mediatorem w konflikcie na Ukrainie.
- Zwróciłem się o pomoc do kanclerza Austrii Alfreda Gusenbauera, poprosiłem także znanych europejskich prawników o ekspertyzę na temat sytuacji, która ma miejsce na Ukrainie - oświadczył premier Janukowycz. Premier stwierdził także, że Partia Regionów uzna dekret prezydenta Wiktora Juszczenki o rozwiązaniu ukraińskiego parlamentu, jeśli jego legalność zostanie potwierdzona przez Sąd Konstytucyjny. Nie boimy się wyborów, ale chcemy poruszać się wyłącznie w ramach prawa - podkreślił Janukowycz i dodał, że kryzys polityczny, wywołany dekretem prezydenta Juszczenki nie wpłynie na stosunki Ukrainy z innymi państwami.
Po południu prezydent Wiktor Juszczenko zagroził parlamentarzystom, że każdy, kto nie podporządkuje się decyzji o rozwiązaniu parlamentu, odpowie przed sądem. Na nadzwyczajnym posiedzeniu rady bezpieczeństwa narodowego podkreślił, że nie zamierza wycofać się ze swej decyzji. Jednocześnie prezydent zaapelował o demokratyczne rozwiązanie kryzysu. Tuż po deklaracji prezydenta w kierunku siedziby Centralnej Komisji Wyborczej ruszyło około siedmiu tysięcy zwolenników prorosyjskiego rządu Wiktora Janukowycza. Od rana do ukraińskiej stolicy zjeżdżają kolejni zwolennicy rządu. Wg ukraińskiego MSW specjalnymi pociągami ze wschodu i południa kraju dotarło ponad 6 tysięcy osób. Oprócz tego 2 tysiące ludzi przyjechało wynajętymi autobusami. Rano na centralnym placu Kijowa, Majdanie Niepodległości, obok ludzi z flagami ugrupowań koalicyjnych pojawiła się kilkusetosobowa kolumna z rosyjskimi flagami państwowymi. W poniedziałek prezydent Juszczenko wydał dekret o rozwiązaniu parlamentu i wyznaczeniu na 27 maja przedterminowych wyborów. Rząd Janukowycza i większość parlamentarna odmówiły wykonania dekretu, twierdząc, że prezydent naruszył prawo. Juszczenko twierdzi, że koalicja zmusza, także przekupstwem, do przechodzenia opozycyjnych deputowanych do prorządowych frakcji, co stwarza zagrożenie dla demokracji na Ukrainie.