Wyrazy współczucia w związku ze śmiercią Horynia złożył prezydent Wiktor Janukowycz. "Ukraina straciła człowieka, którego wkład w zjednoczenie społeczeństwa, rozwój demokratycznego i kierującego się prawem państwa trudno ocenić" - napisał. Dziennikarz Witalij Portnikow, który znał Horynia osobiście, powiedział PAP, że ludzie tacy jak on wciąż są na Ukrainie niedoceniani. "Na Ukrainie, w odróżnieniu od Polski, nie zwraca się tak wielkiej uwagi na ludzi, którzy poświęcili życie walce z autorytarnym reżimem komunistycznym. Naród ukraiński do dziś nie ma świadomości walki o niepodległość i tych, którzy o nią walczyli, uważa niemal za zdrajców. Ta schizofrenia prowadzi do tego, że ci, którzy w czasach ZSRR uważali za niezbędne walczyć o prawa człowieka, o prawo Ukrainy do wyjścia ze składu ZSRR, cieszą się autorytetem niewielkiej części społeczeństwa" - zaznaczył Portnikow. W czasach studenckich Mychajło Horyń został usunięty z Uniwersytetu Lwowskiego za odmowę wstąpienia do Komsomołu. Po raz pierwszy aresztowano go w 1965 roku. Został wtedy skazany ma sześć lat łagru o zaostrzonym rygorze - wskazują źródła encyklopedyczne. Drugi wyrok Horyń usłyszał w 1967 roku, gdy został skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Wyszedł z więzienia w 1971 roku. W 1982 roku ponownie skazano go na dziesięć lat więzienia i pięć lat zesłania. Ostatecznie wyszedł na wolność w 1987 roku, a trzy lata później został zrehabilitowany. Po powstaniu niepodległej Ukrainy Horyń zajmował się polityką, w latach 1990-1994 był deputowanym do parlamentu. Zostanie pochowany w środę we Lwowie.