Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Mnisi buddyjscy zwolnili zamkniętych w klasztorze

Poturbowani przez siły bezpieczeństwa w czasie środowej demonstracji birmańscy mnisi buddyjscy zatrzymali w swym klasztorze jako zakładników ok. 20 przedstawicieli władz. Po kilku godzinach przeor klasztoru ogłosił, że zatrzymanych zwolniono "w sposób pokojowy".

/AFP

Gdy w czwartek rano grupa urzędników i przedstawicieli sił bezpieczeństwa przybyła do klasztoru, by - jak twierdzili - złożyć opatowi wyrazy ubolewania z powodu środowych zajść, rozgniewani mnisi zatrzymali wszystkich, podpalając też trzy policyjne samochody. Ostrzegli mieszkańców miasta, by nie mieszali się w sprawę, zapowiadając, że sami rozwiążą problem.

Pod bramami największego w mieście klasztoru Mahawithutayama, gdzie zamknięto grupę oficjeli, zebrało się ponad tysiąc mieszkańców miasta, chcących wesprzeć mnichów. "Policja boi się nawet zbliżyć do tłumu" - powiada cytowany przez BBC News jeden z uczestników demonstracji.

Władze Birmy w sierpniu zadecydowały o podniesieniu cen paliw o około 500 procent, co wywołało falę protestów w kraju.

Tradycyjnie mnisi buddyjscy w Birmie odgrywali zasadniczą rolę w najważniejszych wydarzeniach w dziejach kraju - w powstaniach przeciwko kolonialnym władzom brytyjskim, a także protestach opozycji w 1988 r. Szczególnie wpływowi byli mnisi z buddyjskich ośrodków w drugim największym mieście Birmy - Mandalay, gdzie zdaniem miejscowych źródeł panuje obecnie także napięta atmosfera.

Opozycja twierdzi, że władze naciskają na klasztory, by nie angażowały się w akcje polityczne czy protesty. "Generałowie stają się coraz bardziej nerwowi. Wiedzą, że w chwili, gdy powstaną mnisi z Mandalay, nie będą już w stanie kontrolować sytuacji" - wyjaśnił opozycyjny polityk z Rangunu, cytowany przez agencję Reutera.

Liczbę mnichów buddyjskich w Birmie szacuje się obecnie na 300 tysięcy.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także