Jak poinformowała oficjalna marokańska agencja prasowa MAP, PJD ma w parlamencie 27 proc. mandatów. Sprawia to, że dla zapewnienia sobie absolutnej większości 198 miejsc będzie musiała zawrzeć koalicję co najmniej z dwiema innymi partiami, które weszły do Madżlisu. Za najbardziej prawdopodobnego koalicjanta PJD uważa się m.in. Partię Niepodległości (Hizb al-Istiklal) premiera Abbasa el-Fassiego, która zajęła drugie miejsce w wyborach, uzyskując 60 miejsc w parlamencie. Narodowe Zgromadzenie Niezależnych (RNI) ma 52 mandaty, a Partia Autentyczność i Nowoczesność (MAP) - 47. Obie mają orientację liberalną i są zbliżone do pałacu królewskiego. Po nich uplasowały się Unia Socjalistyczna (39 mandatów), Ruch Ludowy i Związek Konstytucyjny - po 23 mandaty, a na dalszych miejscach kilka partii, które uzyskały poniżej 20 miejsc w parlamencie. Zgodnie z nową konstytucją uchwaloną w lipcu tego roku, król Mohammed VI powierzy misję utworzenia rządu partii, która zdobyła najwięcej głosów, a zatem PJD. "Król jest głową państwa i żadna ważna decyzja nie może zapaść w łonie rady Ministrów bez jego woli" - oświadczył po ogłoszeniu wyników szef PJD, Abdelilah Benkirane. To jemu właśnie w najbliższych dniach król powierzy misję tworzenia rządu. "To jest uczciwe zwycięstwo, lecz potrzebujemy sojuszy, żeby móc wspólnie pracować" - dodał. Zapewnił ponadto, że celem jest zapewnienie stabilizacji kraju poprzez zdecydowane wprowadzanie reform. Wybory zostały przyspieszone o 10 miesięcy, ponieważ król chce jak najszybszego utworzenia nowego rządu, który wdrożyłby reformy zaaprobowane 1 lipca w ogólnonarodowym referendum. W ten sposób władca Maroka zamierza zapobiec groźbie protestów, które w ostatnich miesiącach wstrząsnęły sąsiednimi krajami arabskimi.