- Obiecuję, że jeśli okaże się, że prezydent (rozwiązując parlament) nie miał racji, będę pierwszą osobą, która stanie w jego obronie - zapewnił Janukowycz w piątkowym wywiadzie dla polskiej prasy. - Wiem, że wszyscy przypuszczą na niego natychmiastowy atak - podkreślił. Premier jest zdania, że ukraińscy politycy, spierający się od dwóch tygodni o to, czy dekret prezydenta Wiktora Juszczenki z 2 kwietnia, rozwiązujący parlament, jest legalny, powinni poczekać na decyzję Sądu. - Jeżeli Sąd Konstytucyjny uzna, że dekret prezydenta jest zgodny z konstytucją, to wszyscy pójdziemy do wyborów. Jeżeli uzna, że dekret nie jest zgodny z konstytucją, to prezydent również będzie musiał pójść do wyborów, czyli (odbędą się) przedterminowe wybory prezydenta - oświadczył. Zaznaczył przy tym, że zdaje sobie sprawę z tego, iż decyzja Sądu Konstytucyjnego nie zapadnie z dnia na dzień. - Jeśli Sąd będzie obradował pół roku, to poczekamy pół roku. Jeśli zaś rok, to rok. Jeżeli natomiast okaże się, że Sąd nie jest zdolny do działania, trzeba będzie go rozwiązać - orzekł. Dodał, że decyzja o rozwiązaniu Sądu Konstytucyjnego może zapaść, jeśli zostanie udowodnione, że ulega on naciskom polityków. - W takim przypadku działalnością Sądu powinna zainteresować się prokuratura - podkreślił. Premier powtórzył, że jego ugrupowanie, Partia Regionów Ukrainy, nie boi się przedterminowych wyborów, chce jednak, by odbyły się one zgodnie z prawem. Kryzys polityczny na Ukrainie wybuchł 2 kwietnia, kiedy prezydent Juszczenko rozwiązał parlament i ogłosił nowe wybory. Koalicja rządowa z premierem Janukowyczem na czele uznała dekret za niezgodny z konstytucją, a kilkudziesięciu deputowanych większości parlamentarnej zaskarżyło dokument w Sądzie Konstytucyjnym. Posiedzenie sądu miało się odbyć w minioną środę, jednak we wtorek sędziowie nieoczekiwanie i bez podania przyczyn ogłosili, że przenoszą rozpatrzenie tej sprawy na następny tydzień. Wcześniej tego samego dnia pięciu sędziów - przedstawicieli prezydenta w Sądzie Konstytucyjnym - poprosiło o przydzielenie im ochrony, a także skarżyło się na "wielkie naciski" ze strony koalicji. Na Ukrainie już drugi tydzień demonstrują tysiące zwolenników rządzącej koalicji, sprzeciwiających się rozwiązaniu parlamentu. Demonstruje też opozycja, która popiera dekret szefa państwa. Pomimo zapewnień polityków, że prowadzą rozmowy o wyjściu z impasu, końca kryzysu nie widać.