Roman Zabzaliuk był jednym z najaktywniejszych działaczy Bloku Julii Tymoszenko. Zaskoczeniem było zatem to, że dwa miesiące temu odszedł z tego ugrupowania i przeszedł do klubu parlamentarnego "Reformy dla przyszłości", skupiającego uciekinierów z ław opozycji. Jednocześnie miał pomóc rządzącym w czasie wyborów parlamentarnych w październiku. Teraz Roman Zabzaliuk ujawnił nagrania, na których słychać rozmowy na temat sumy pieniędzy za zmianę partyjnego członkostwa. Za samo przejście do klubu proponuje się 500 tysięcy dolarów, potem co miesiąc pensję 20-25 tysięcy dolarów, a jeżeli ktoś wykazuje się inicjatywą i krytykuje opozycję, dostaje jeszcze nagrody. Roman Zabzaliuk twierdzi, że cały czas działał za zgodą szefostwa Bloku Julii Tymoszenko. Przedstawiciele rządzących twierdzą, że nikt nikomu nie płaci tak ogromnych sum, a pieniądze Roman Zabzaliuk rzeczywiście otrzymał, ale mniejsze i to na leczenie, a nie za zmianę partyjnych ław. Teraz żądają, aby agent specjalny opozycji zwrócił zebraną sumę. Deputowany zapowiada jednak, że pieniądze, tak jak i nagrania zostaną przekazane prokuraturze.