Jedna ze sztandarowych imprez Pucharu Świata w skokach narciarskich rozpoczyna się w poniedziałek w Oberstdorfie, ale z powodu słabej formy Adama Małysza fani raczej nie mają dobrych humorów. Orzeł z Wisły w klasyfikacji generalnej PŚ zajmuje odległe 28. miejsce. Czy w takiej sytuacji Małysz w ogóle powinien wystartować w TCS? Rozmawiamy z wujkiem Adama Małysza i jego pierwszym trenerem, Janem Szturcem. Pojawiły się opinie, że zamiast dręczyć Adama wyraźnie pozbawionego formy, lepiej dać mu czas na porządny trening. Czy podziela pan te opinie? - Częściowo tak, aczkolwiek wiem, że kibice nie wyobrażają sobie Turnieju Czterech Skoczni bez Adama. Wypowiadam się teraz jednak nie jako kibic narciarski i trener, a jako wujek Adama. I wydaje mi się, że w momencie, kiedy praktycznie nie widać dużych zmian na lepsze, warto dać mu czas na spokojny trening i wypoczynek. Treningi w Ramsau nie przyniosły spodziewanego efektu. Co gorsza, sądzę, że jeszcze pogłębiły błędy. W poniedziałek może być tak samo kiepsko. Życzę Adamowi oczywiście udanego startu w Oberstdorfie, ale osobiście zalecałbym mu tygodniową przerwę. Trenerem jest jednak Łukasz Kruczek, który ma wyraźnie inne zdanie. Na czym polega największy błąd Małysza? - Adam źle odbija się z progu skoczni. Spóźnia odbicie. W zbyt małym stopniu wykorzystuje na progu odbicie z nóg, które zostają z tyłu, co w konsekwencji przekłada się na niski tor lotu i krótką odległość. Za bardzo wybija się górną częścią tułowia, niepotrzebnie zbyt energicznie rzuca się do przodu, po prostu. Adam wie o tym? - Jasne, po każdym skoku analizuje swoje błędy, nawet po tych skokach, które zapewniły mu miejsce na podium. Jest perfekcjonistą i w dodatku doświadczonym skoczkiem. To zbyt zakorzeniony błąd i nie tak szybko da się go usunąć. Dlatego powtarzam, że należało dać sobie spokój z Turniejem Czterech Skoczni, bo świat się przecież nie zawali. Moim zdaniem sztab szkoleniowy powinien podporządkować przygotowania lutowym mistrzostwom świata w Libercu. Turniej Czterech Skoczni to komercyjne zawody, na których zresztą Małysz zdobył już niejedne laury. A czy zauważył pan u Adama przynajmniej lekką poprawę podczas ostatniego konkursu w Engelbergu? - Była lekka poprawa, jeśli chodzi o wcześniejsze starty. Adam podobał mi się dopiero w drugim konkursie w Engelbergu, dokładnie zaś w swoim drugim skoku. Ten był technicznie wykonany w miarę dobrze. Prędkość dojazdowa nie odbiegała mocno od prędkości osiąganej przez resztę zawodników - wcześniej także z tym Adam miał kłopoty. Ciągle brakuje mu jednak tego przysłowiowej iskry, no i wciąż powraca ten sam błąd na progu. Rozmawiał: JANUSZ BITTMAR