To tylko niektóre atrakcje, jakie zapewniono mieszkańcom wakacyjnej wioski o nazwie "BardoNald" - wioski, w której domownicy mają najwyżej kilkanaście lat, nie muszą się uczyć ani pracować, mają własną gazetę, a w sklepie płacą plastikowymi żetonami. Jedyny minus jest taki, że ta bajka trwa krótko - tylko cztery dni w roku (15-17 bm.). - A pani już zjeżdżała... - pytają mnie 11-letni Maciek Stysiał i jego o rok starszy kolega Grzesiu Marszołek, z wypiekami na buziach, którzy właśnie zjechali na linie. - Nie, bo się boję - odpowiadam żartobliwie. - A ty się nie boisz - pytam z kolei kilkuletnią Weronikę z Barda, która w długiej kolejce oczekuje na zjazd. - A czego tu się bać? - odpowiada odważnie pytaniem. - Najpierw wszyscy są zszokowani, a później jest fajnie. Weronika nie tylko zjeżdża na linie: - Lubię skakać na zamku, papier robić, strzelać z łuku - wymienia atrakcje, jakie znalazła w BardoNaldzie". Maćkowi i Grzesiowi też tu się podoba, przyznają jednak, że szczególnie czekają na następny dzień zabawy: - Jutro będziemy rozwalać malucha! Dziecięca wioska "BardoNald", jest to impreza, podczas której - jak mówi burmistrz Krzysztof Żegański - dzieciom wolno robić wszystko to, czego nie mogą robić w: domu, przedszkolu, szkole. Co jeszcze ją wyróżnia? - Wiele dzieci nie ma szansy przejechać się profesjonalnym quadem, zjechać z góry na linie, poślizgać się na macie polanej wodą, strzelać z łuku - mówi wolontariusz, student Wojciech Rosolik. Wielką atrakcją okazuje się być skakanie w dmuchanym zamku, co normalnie kosztuje kilka złotych za parę minut, tutaj nawet kilka godzin jest za darmo. - Jest to impreza organizowana przez wolontariuszy, a nie komercyjna, jak wiele innych - uzupełnia wolontariuszka Agnieszka Żegańska. Każdy z czterech dni imprezy podsumowywany był w specjalnej gazetce "BardoNaldziku": - Jest to niewielka gazetka, która pokazuje: zdjęcia, artykuły, co się dzieje podczas imprezy. W pierwszym numerze pokazaliśmy kilka komiksów ze zdjęciami z "BardoNaldu", kilka wywiadów - mówią 16-letnia Anna Kita z Barda i 22-letni Tomasz Wójcik z Ząbkowic Śląskich, którzy wraz z pięcioma innymi osobami pod kierunkiem Dariusza Szewczyka redagowali gazetkę. Blisko trzydzieści lat temu taka forma wakacyjnego wypoczynku zaszczepiona została w Holandii przez fundację "Carvente Kinderdroop". A że fundacja współpracuje z Bardem, pięć lat temu pomysł przeniesiono do polskiego miasteczka, w którym się przyjął, o czym świadczy chociażby liczba uczestników. W tym roku na każdy dzień zapisywanych było około 300, i to nie tylko z bardzkiej gminy, w tym osoby niepełnosprawne! mm