W mogilniku nie ma groźnych bakterii
Dodatkowa ekspertyza mikrobiologiczna zawartości mogilnika, na który natrafiono podczas budowy gdańskiego stadionu na EURO 2012 nie wykazała obecności niebezpiecznych bakterii.
Ekspertyzę wykonano w Laboratorium Mikrobiologii Klinicznej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, jej wyniki przekazano spółce BIEG 2012 odpowiedzialnej za budowę stadionu w Gdańsku.
Potwierdziła ona, że pozostałości górotworu nie zawierają niebezpiecznych bakterii, w tym nie zawierają pałeczek ropy błękitnej. Najczęściej występującą grupą bakterii jest grupa coli, jednak występujące śladowe ilości nie stanowią zagrożenia dla otoczenia - poinformował rzecznik
prasowy spółki Michał Kruszyński.
Usuwanie mogilnika rozpocząć się ma na początku lipca, prace zakończyć się mają do końca sierpnia. Prace przeprowadzi podwykonawca spółki Wakoz, która m.in. przeprowadzała roboty pierwszego etapu budowy gdańskiego stadionu. Władze BIEG-u zapewniają, że prace przy likwidacji mogilnika nie zakłócą harmonogramu prac przy powstawaniu stadionu.
O wykryciu mogilnika, w którym znajdują się odpady pochodzenia zwierzęcego, informował kilka tygodni temu prezes spółki BIEG 2012 Ryszard Trykosko.
- Zbadaliśmy jego zawartość i okazało się, że nie była ona szczególnie groźna dla środowiska. W zbiorniku były odpady zawierające skóry zwierzęce i tłuszcze, być może po jakiejś garbarni. Mogilnik wykonany był zgodnie ze sztuką budowlaną, jednak nie był zaewidencjonowany. Wykopaliśmy go poza rejonem, gdzie ma być budowana korona stadionu i w żadnym stopniu nie zakłóciło to harmonogramu prac - mówił wówczas Ryszard Trykosko.
Kilkanaście dni temu jeden z ogólnopolskich dzienników poinformował, że w mogilniku znajdują się m.in. potencjalnie niebezpieczne dla człowieka pałeczki ropy błękitnej.
- Po wykryciu mogilnika zarówno my, jak i wykonawca prac, zleciliśmy badania m.in. mikrobiologiczne. Nie znaleziono potencjalnie groźnych bakterii, natomiast w jednej z analizowanych próbek doszukano się śladowych ilości bakterii. Zdecydowaliśmy się na ponowne badania mikrobiologiczne - wyjaśniał Michał Kruszyński.
INTERIA.PL/PAP