- Najbardziej interesuje mnie gra mojego zespołu i nie oglądam się na rywali. Ważne, żebyśmy grali bez przestojów i na równym poziomie - mówi przed sobotnim pojedynkiem z Jadarem Radom szkoleniowiec Asseco Resovii, Ljubo Travica. Rywal rzeszowian, którego celem jest zachowanie ligowego bytu, nie ugrał na razie choćby seta. Trudno się temu dziwić, skoro na jego drodze stawały takie zespoły jak AZS UWM Olsztyn i Jastrzębski Węgiel. - Faktycznie, terminarz na początku sezonu nie jest dla nas korzystny i trafiamy na rywali z najwyższej półki. W sobotę zagramy w jaskini lwa - mówi trener Jadaru, Mirosław Zawieracz, który w poprzednim sezonie, będąc szkoleniowcem Płomienia Sosnowiec, toczył z Resovią zacięte pojedynki. - To był zupełnie inny zespół i z niego pozostała już tylko nazwa i chyba aspiracje, bo w minionym sezonie też rzeszowianie liczyli na medale. My zdajemy sobie sprawę z kim gramy. Będziemy walczyć i starać się grać jak najlepiej, a co wyjdzie zobaczymy - dodaje Zawieracz, który w sobotę będzie miał już do dyspozycji wszystkich zawodników, w tym niedawno pozyskanych Kubańczyków: rozgrywającego Maikela Moreno Salasa (27 lat, 191 cm wzrostu, w minionym sezonie występował we włoskiej Serie A2 w barwach Tiscali Cagliari) i przyjmującego Siriniasa Mendeza Hernandeza (25 lat, 195 cm wzrostu). Kłopoty zdrowotne W zespole Asseco Resovii w tygodniu poprzedzającym mecz pojawiły się pewne problemy. Na drobne urazy narzekali: Łukasz Perłowski, Piotr Łuka, Ivan Ilić i Ihosvany Hernandez. Wszyscy jednak powinni być w sobotę do dyspozycji trenera Ljubo Travicy, choć nie wykluczone, że w przypadku Kubańczyka potrzebny będzie wkrótce zabieg usunięcia narośli na chrząstce w kolanie. Dobrzy znajomi W ekipie z Rzeszowa regularnie w podstawowym składzie wychodzi Bartosz Gawryszewski, który w minionym sezonie występował w zespole Jadaru. Chyba dla każdego zawodnika gra przeciwko swojemu poprzedniemu klubowi wywołuje dodatkową motywację, która nieraz wychodzi na dobre, a czasem źle. Człowiek się bardziej tremuje itd. Specjalnej mobilizacji jednak nie będzie. Trzeba spokojnie robić to, co na treningach i dalej do przodu - zapowiada były środkowy Jadaru, który w Rzeszowie spisuje się bardzo dobrze. - Nie ukrywam, że jestem trochę zaskoczony - opisuje Gawryszewski. -Przed przyjściem do Rzeszowa zdawałem sobie sprawę, że będzie bardzo ciężko o miejsce w zespole, bo przecież jest nas czterech środkowych, a tutaj dwa razy wychodzę w podstawowym składzie. Każdy z nas ciężko pracuje, nikt nie odpuszcza i walczy się o swoje miejsce. Rywalizacja jest ogromna, ale robię swoje - mówi 23-letni zawodnik, który uważa, że w sobotnim pojedynku najważniejsza będzie własna gra. - Najważniejsze jest nasze podejście. Jeżeli zrealizujemy założenia trenera, to nie powinniśmy mieć większych problemów - deklaruje Gawryszewski. RAFAŁ MYŚLIWIEC