Skończyć z kontuzjami
Środkowy Łukasz Perłowski w zespole Resovii gra już od sześciu lat i jest obecnie (karierę zakończył rozgrywający Tomasz Kozłowski, z którym przyszedł do klubu w 2002 roku) zawodnikiem z najdłuższym stażem z aktualnych graczy.
Do Rzeszowa trafił przed sezonem 2002/2003 z III-ligowego Wisłoka Strzyżów.
- Załapanie się do drużyny, gdzie było kilku zawodników ze stażem z Serii B czy nawet A to było dla mnie duże przeżycie - mówi ŁUKASZ PERŁOWSKI.
- Ja gdzieś tam w III lidze bawiłem się w siatkówkę, a tu taki awans do drużyny, która mierzyła w Serię B. Pamiętam, jak na wakacjach grałem z chłopkami w piłkę na boisku obok bloku i nagle pojawił się Boguś Włodyka (zawodnik Resovii, wywodzący się ze Strzyżowa - przyp. red.) z informacją, że mam się stawić na treningi do Rzeszowa. Pojechałem, potrenowałem kilka razy, później przeszedłem obóz przygotowawczy z zespołem i zostałem w drużynie do dziś.
- Od samego początku twoje losy związane są z osobą trenera Andrzeja Kowala.
- Gdy przyszedłem do Resovii, to trenerem był Andrzej Kowal i można powiedzieć, że trzymał pieczę nade mną. Był takim moim Aniołem Stróżem. Zawsze mogłem liczyć na niego i tak jest do dziś.
- Przez te sześć lat w Rzeszowie miałeś wzloty i upadki. Który z sezonów najmilej wspominasz, a do którego wracasz z niechęcią?
- Myślę, że ten sezon był pechowy dla mnie, ale najgorszy był ten, w którym wywalczyliśmy awans do PLS. Miałem problemy z barkiem i skończyło się na poważnej operacji, a teraz to był tylko kosmetyczny zabieg biodra.
Najlepszym sezonem był chyba ten poprzedni, w trakcie którego grałem bez żadnych problemów i kontuzji. Zresztą ten wcześniejszy też nie był zły, w końcu po raz pierwszy dostałem powołanie do kadry, choć pod koniec lutego z powodu kontuzji przestałem grać.
- Miniony sezon miał być dla ciebie przełomowy, ale znów kontuzja pokrzyżowała plany.
- Zapowiadało się super, ale wyszła ta sprawa z biodrem. W sumie chyba domyślam się, z jakiego powodu. Mam jednak nadzieję, że to już będzie koniec z kontuzjami, bo już miałem tyle dolegliwości, że już nic więcej nie powinno mi się przytrafić. Jak na razie to miałem chyba tylko jeden sezon, ten poprzedni, który zagrałem cały, a tak to co chwila coś mi dolegało.
- W sezonie 2008/2009 zespół Asseco Resovii po takich wzmocnieniach, jakie dokonał, będzie już niejako skazany na sukces i każdy inny wynik niż miejsce na podium uznany będzie za porażkę...
- Cieszy fakt, że drużynę wzmocniło tylu wartościowych zawodników, a tym bardziej, że trzej grali ze sobą ostatnio i to na pewno będzie miało korzystny wpływ na szybsze zgranie z zespołem. Ważne będzie, żeby teraz ten nasz potencjał jak najlepiej poukładać, ale w tym już głowa trenera. Każdy z nas liczy na medale, ale inne zespoły też poczyniły spore wzmocnienia. Nie ma jednak teraz co gdybać, bo i tak wszystko zweryfikują mecze. Trzeba w każdym spotkaniu grać na maksa i tyle. W minionym sezonie nikt nie stawiał na Częstochowę, a ona osiągnęła sukces.
Rozmawiał RAFAŁ MYŚLIWIEC