Przerwali strzelecką niemoc
Piłkarzom ŁKS nie udało się zatrzymać najlepszej drużyny rundy rewanżowej. Groclin wygrał w Łodzi 2:1. - Nasza sytuacja jest dramatyczna - przyznaje Sebastian Mila
Trudne zadanie stało w sobotę przed piłkarzami Mirosława Jabłońskiego. Musieli oni zatrzymać Groclin, który wiosną nie stracił bramki i jego najlepszego snajpera Adriana Sikorę.
Sztuka ta udało się tylko połowicznie, bo ŁKS jako pierwszy pokonał Sebastiana Przyrowskiego. Co ciekawe dokonał tego zupełny nowicjusz Rafał Kujawa. Wychowanek klubu z al. Unii w 71 minucie zastąpił Węgra Gabora Vayera i tym samym zadebiutował w Orange Ekstraklasie. W 86 minucie Kujawa wykorzystał dokładne podanie Roberta Szczota i głową zdobył honorowego gola. Była to pierwsza bramka ŁKS od listopada ubiegłego roku. Fani drużyny z al. Unii czekali na tego gola aż 410 minut.
Po sobotniej porażce sytuacja ŁKS stałą się dramatyczna. Jeśli łodzianie chcą zostać w I lidze, nie mogą pozwolić sobie więcej na stratę punktów. Jeśli w czwartek nie wygrają w Sosnowcu z ostatnim w tabeli Zagłębiem ich sytuacja stanie się beznadziejna.
DG.
ŁKS - Groclin 1:2 (0:0)
Ivanovski (64), Sikora (78) - Kujawa (86).
ŁKS: Wyparło - Paulinho, Vayer (71. Kujawa), Kłos, Adamski , Woźniczka - Madej, Mila, Juca, Mysona - Szczot, Arifović (82. Kleyr).
Groclin: Przyrowski - Mynar, Jodłowiec, Kumbev, Sokołowski - Piechniak, Świerczewski (84. Muszalik), Majewski (87. Telichowski), Lato - Sikora, Rocki (60. Ivanovski).
Żółte kartki: Kłos - Jodłowiec, Świerczewski, Sokołowski.
Sędziował Jacek Granat (Warszawa).
Widzów 5000.