Po biegu 48-godzinnym - spadek "złego" cholesterolu
Siedmiu uczestników czerwcowego biegu 48-godzinnego w Katowicach poddano badaniom określającym reakcję organizmu na tak duży wysiłek. Wyniki potwierdzają, że bieganie służy zdrowiu, choć niekoniecznie w takiej dawce.
W ciągu 48 godzin zawodnicy musieli przebiec 220 kilometrów. W trakcie rywalizacji mogli jeść, pić i spać w przygotowanych namiotach. Na start zdecydowały się 44 osoby, w tym dwie kobiety. Z wyznaczonym dystansem uporało się 17.
Biegacze najszybciej pokonywali początkowe kilometry, a na dłuższy odpoczynek (ok. dwóch godzin) ci najlepsi decydowali się w końcówce. Uczestnikom badania pobierano krew przed startem, a potem po 12, 24 i 48 godzinach. Monitorowano też dwie doby po wysiłku.
Po pierwszych 12 godzinach biegu u zawodników stwierdzono "mobilizację" układu immunologicznego.
- To oczywiste. Po prostu organizm zareagował na stany zapalne wywołane na przykład otarciami stóp - wyjaśniła prowadząca badania kierownik Zakładu Biochemii katowickiej AWF profesor Barbara Kłapcińska.
Pokonywaniu kolejnych kilometrów towarzyszył spadek stężenia "złego" cholesterolu. Poziom hemoglobiny i liczba czerwonych ciałek krwi wzrastały tylko do 12. godziny. Jednocześnie jednak zaobserwowano uszkodzenia mięśni szkieletowych.
- Wyniki wskazują, że nie ma mowy o zakwaszeniu krwi, a uczestnicy biegu mieli wręcz rewelacyjny profil lipidowy, determinujący nasze zagrożenia zmianami miażdżycowymi. Po prostu przy tego typu wysiłku tłuszcze są wyjątkowo mocno eksploatowane jako źródło energetyczne - wyjaśniła prof. Kłapcińska.
- U osób regularnie ćwiczących, nawet rekreacyjnie, po posiłku zawierającym tłuszcze poziom dobrego cholesterolu wzrasta, a złego - maleje. Są to reakcje typowe, żadna nowość. Ale potwierdzenie tego schematu w takim wymiarze jest interesujące - stwierdziła.
Powrót organizmu do stanu wyjściowego trwa około tygodnia. Jak wskazały badane parametry krwi, system immunologiczny przystępuje do naprawy w trakcie wysiłku.
- Wyniki krwi badani mieli nie tyle dobre, co znakomite. Każdy by takie chciał mieć. Widać, że czerpali energię głównie z tłuszczu. Co nie zmienia faktu, iż uczestnictwo w takim biegu to wysiłek ekstremalny, uszkadzający - podsumowała prof. Kłapcińska.
Bieg wygrała 24-letnia Aleksandra Niwińska (Chojnów). W ciągu 48 godzin pokonała 323 km 657 m. Drugi był Grzegorz Wiese (TKKF Kolejarz Bydgoszcz) z wynikiem 319 km 706 m, a trzeci Tomasz Kuliński (doliniarze.com Katowice) - 318 km 481 m.
INTERIA.PL/PAP