Perłowski: Nic na siłę
Środkowy Asseco Resovii, Łukasz Perłowski, który w końcówce ubiegłego roku sezonu doznał kontuzji zerwania przyczepów barku jest w gronie dwunastu zawodników, którzy w Szczyrku przebywają na zgrupowaniu.
25-letni zawodnik nie trenuje jednak jeszcze na pełnych obrotach i podczas zajęć typowo siatkarskich z piłkami na boisku zastępuje go statystyk Marcin Ogonowski.
- Z dnia na dzień czuję poprawę - mówi Łukasz Perłowski. - W barku nie odczuwam już żadnych bóli, ale nie jest on jeszcze na tyle mocny i stabilny. Może i bym splasował piłkę bez bólu, ale żeby uderzyć mocniej kilka razy to jeszcze nie. Na razie jeszcze za wcześnie. Ciągnie mnie do gry, ale lekarz mi tego na razie zabronił. Zdaję sobie sprawę, że można przez jeden niepotrzebny ruch zrobić sobie krzywdę - mówi Perłowski, który 17 września wyjedzie do Włoch na ostatnie już lekarskie konsultacje.
- Pozostały mi na razie ćwiczenie i treningi bez piłek. Nie jest to zbytnio komfortowa sytuacja, ale cieszę się, że jestem z chłopkami razem w Szczyrku. Jestem tutaj pod okiem naszego masażysty Jacka Rusina, z którym cały czas indywidualnie pracuję - dodaje Perłowski, który ma nadzieję, że na inaugurację ligi będzie już w pełni gotowy do gry.
Drobne usztywnienie
- Po takiej kontuzji na pewno jakaś mała blokada będzie siedzieć w głowie - mówi. - Wiem to po poprzednich kontuzjach, bo miewałem takie obawy jak się wraca, ale człowiek zaatakuje kilka razy i to mija. Jak nie czuje się bólu to szybko się zapomina i koncentracja jest na treningach i grze. Na pewno początkowo będzie to jednak jakieś usztywnienie, ruchy pod kontrolą ale i to minie - zapowiada środkowy Asseco Resoovi, którego kontuzje, szczególnie gdy pojawia się szansa na grę w kadrze, nie omijają. W 2007 roku otrzymał powołanie do reprezentacji na Ligę Światową, ale problemy zdrowotne stanęły na przeszkodzie, w tym roku nie było też inaczej...
Temat kadry
- Coś w tym jest, bo jak się pojawia temat powołania do kadry to praktycznie zawsze dosięga mnie jakiś pech. Była by chyba okazja w tym roku pograć w Lidze Światowej, ale nagle wyszedł ten uraz barku i przepadło. Teraz dla mnie najważniejsze to szybko dojść do siebie, zagrać dobrze w lidze, a co będzie później to się zobaczy - twierdzi Łukasz Perłowski.
"Perła" jest zawodnikiem z najdłuższym stażem w zespole z Rzeszowa, bo gra w nim już od ponad sześciu lat. W Szczyrku podczas treningów typowo siatkarskich musi przyglądać się z boku poczynaniom kolegów.
- Widać, że chłopaki dużo siły wkładają w zajęcia. Nie jest lekko i widać zmęczenie. Nieco inaczej wyglądają niż w ubiegłym roku sprawy na siłowni. Trener Travica też wprowadza drobne niuansiki do treningów, widać, że on nie próżnował na wakacjach. Próbuje coś nowego wdrożyć w zespół - opisuje Perłowski, który z uwagą obserwuje grę Rafaela Redwitza, który momentami na treningach gra bardzo szybko.
Precyzyjny i finezyjny Redwitz
- Czy Rafael przypomina stylem gry Pawła Woickiego ? - zastanawia się środkowy Asseco Resovii. - Chyba nie, bo jest bardziej dokładny, precyzyjny choć też ma finezję i potrafi rozgrywać błyskawicznie. Myślę, że trener tego właśnie oczekiwał i dlatego on znalazł się w Resovii. Inny nasz nowy obcokrajowiec Aleh Akhrem też szybko się wkomponował w zespół. Obaj są bardzo wesołymi i fajnymi osobami. Potrafią ciężko pracować i bardzo dobrze grać. Zresztą odkąd gram w Resovii nigdy nie było żadnych problemów z obcokrajowcami - kończy Łukasz Perłowski.
rm