Niespodzianki w trzeciej rundzie
Trzecia runda szachowych mistrzostw Polski, które od soboty trwają w Warszawie, przyniosła wiele zaskakujących rozstrzygnięć. Punkty straciło kilku faworytów, a najdłuższa partia trwała aż siedem i pół godziny.
W turnieju męskim pierwszym zaskoczeniem był błyskawiczny remis grającego białymi obrońcy tytułu Mateusza Bartela z Grzegorzem Gajewskim. Kibice spodziewali się, że mistrz Polski z 2010 roku będzie walczyć o trzeci punkt i tym samym oddali się od peletonu. Jednak czarne zaskoczyły przeciwnika w debiucie i szybko wyrównały pozycję. W konsekwencji padł remis.
Emocjonująco zapowiadał się pojedynek Radosława Wojtaszka z Dariuszem Świerczem. Lider polskich szachów uzyskał korzystniejszą pozycję, następnie z ruchu na ruch powiększał swoją przewagę i grającemu czarnymi Świerczowi nie pozostało nic innego, jak rozpaczliwie ofiarować figurę. Po wykonaniu kilku dokładnych posunięć Wojtaszek triumfował.
Dość niespodziewanie przegrał Bartłomiej Macieja - ze świetnie spisującym się Pawłem Jaraczem. Z faworytów poniedziałkowej rundy porażkę poniósł również Kamil Mitoń. Jego przeciwnik, 20-letni Kacper Piorun wykazał się większą dokładnością w końcówce.
W turnieju kobiet najwięcej emocji wzbudził pojedynek Joanny Worek z Katarzyną Tomą (1:0).
Najdłuższą partię rundy, trwającą aż siedem godzin i 30 minut, rozegrały jednak Jolanta Zawadzka i Aleksandra Lach. Słowa uznania należą się 16-letniej Lach, która dzięki szczęściu, ale też niebywałej woli walki uratowała się przed porażką. 213 posunięć wykonanych przez obie zawodniczki to rekord, którego prawdopodobnie nie uda się pobić w trakcie całych mistrzostw.
INTERIA.PL/PAP