Zaledwie dwa miesiące temu zdobyłeś mistrzostwo Europy po zwycięstwie nad reprezentującym Belgię Jacksonem Osei Bonsu. Jesteś przygotowany, by tak szybko walczyć w obronie tytułu? Rafał Jackiewicz: - Do tych pojedynków przygotowywałem się właściwie pięć lat. Wtedy zmieniłem podejście do boksu, dzięki czemu dzisiaj - nawet w takim tempie - jestem w stanie walczyć z najlepszymi w swojej kategorii. Co znaczy "zmieniłem podejście do boksu"? - Skończyłem z waleniem po ryju wszędzie, gdzie tylko mogłem zarobić trochę grosza. Powiedziałem sobie - stary, masz już ileś lat, trzeba wreszcie poważnie podejść do życia, a nie bujać się to tu, to tam. Oczywiście dzisiaj grupa Bullit Knockout Promotions zapewnia mi trenera, masażystę, managera i załatwia sprawy organizacyjne. Bez tego mógłbym sobie marzyć, a dalej stałbym na dyskotekowej bramce i w weekendy grał w piłkę nożną w Tęczy Piaseczno (ósma liga). Uwierzyłem w siebie i dostałem szansę, którą dzisiaj wykorzystuję. Poza tym wreszcie się ustatkowałem, w lipcu biorę ślub. To dla mnie niezły rok (nie chcę zapeszać). Odpocząłeś chociaż trochę po wrześniowym pojedynku? - Tak. Dwa ostatnie tygodnie września spędziłem u znajomych w Zakopanem. Siedziałem, zbijałem bąki i tyłem. Przybyło mi osiem kilogramów, które musiałem szybko zrzucać. Jak wyglądały treningi? - Zaczęliśmy na początku października. Najpierw siła - biegi, siłownia - głównie, żeby zrzucić nadwagę. Sześć tygodni temu dodaliśmy do tego dużo taktyki, żeby wypracować szybkość ciosu. W piątek miałem ostatni sparing, a cały czas także pocę się na siłowni. Udało się zrzucić wagę? - Oj, był problem. Jeszcze tydzień temu miałem cztery kilo za dużo, ale od ponad miesiąca jestem na słodyczowym odwyku. Poza tym odstawiłem wszystkie frytki, pizze i hamburgery, którymi na co dzień się zajadam. Co sądzisz o rywalu - Słoweniec Dejan Zaveck to chyba niezły fighter? - Myślę, że w naszym pojedynku nie będzie żadnego "macania", jakiś klinczy, walki na czas. Zaveck nie boi się wymiany ciosów, więc walka będzie z pewnością ciekawa. Jestem jednak pewien, że dzięki swojej szybkości i świetnej pracy nóg, dam sobie z nim radę. Po zwycięstwie w pojedynku z Bonsu, w którym wielu skazywało cię na porażkę, teraz jesteś faworytem - poradzisz sobie z tą presją? - Nie ma znaczenia czy stawiają na mnie, czy na rywala. Wychodzę po to żeby wygrać. Przy dźwiękach jakiej piosenki pojawiasz się na ringu? - Utwór "Klatka" zespołu PC Park. To kawałek jakby napisany specjalnie dla mnie. Walczyłeś już w Spodku - to dobre miejsce dla boksera? - Wyśmienite, bo zawsze jest tutaj mocny doping - ludzie wrzeszczą "Rafał! Rafał!", a to bardzo pomaga. Wielu bokserów mówi, że w czasie walki wyłącza się na tyle, że nic nie słyszy. - Jasne, że walcząc skupiasz się maksymalnie, ale co jakiś czas dochodzą, szczególnie te głośniejsze krzyki. Jeśli uda ci się pokonać Zavecka, to pojawi się z pewnością szansa na walkę o mistrzostwo świata? - Mam nadzieję, bo marzę już o nowym samochodzie (śmiech), a tak poważnie, to w sobotę zobaczymy co wart jest prosty cham z Mińska Mazowieckiego, taki jak ja. Może okaże się, że dzięki swojej wytrwałości będzie miał szansę wejść na bokserskie salony świata. Wychodzę na ring po to, żeby wygrać. Sobotnia gala Na sobotniej gali boksu oprócz Rafała Jackiewicza, w Spodku zmierzą się Tomasz Bonin (40-2) i Andrzej Wawrzyk (12-0) w walce o pas mistrza Polski w wadze ciężkiej. Wystąpią także Dawid Kostecki (to będzie jego jubileuszowa, 30. walka), Grzegorz Soszyński broniący tytułu międzynarodowego mistrza Polski wagi półciężkiej oraz były pretendent do tytułu mistrza świata WBO w kat. junior średniej Czech Lukas Konecny. Początek gali o godz. 20.15, bilety są jeszcze do nabycia w kasach Spodka. Bezpośrednia transmisja gali w Polsacie. Łukasz Buszman