Nie pojawił się w sądzie, więc proces nie ruszył
Białostocki Sąd Okręgowy zdecydował o doprowadzeniu przez policję na rozprawę mężczyzny, oskarżonego o działanie w grupie wyłudzającej od starszych osób pieniądze "metodą na wnuczka". Mężczyzna nie stawił się w sądzie i uniemożliwił w ten sposób rozpoczęcie procesu.
Według prokuratury trzech mieszkańców województwa dolnośląskiego, podając się za bliskich potrzebujących pożyczki w trudnej życiowej sytuacji, wyłudziło od starszych osób w całym kraju co najmniej 200 tys. zł. Odpowiadają za wyłudzenia m.in. w Białymstoku, Ostrowie Wielkopolskim, Augustowie, Sanoku i Lublinie.
Jeden z oskarżonych chce dobrowolnie poddać się karze 1,5 roku więzienia, bez przeprowadzania rozprawy.
Czteroosobowa grupa (jedna osoba jest wciąż poszukiwana) działała przed ponad rokiem według identycznego scenariusza. Po wytypowaniu starszej kobiety w danym mieście, szukając danych w książkach telefonicznych, jeden z oszustów telefonował do niej. Udawał chorobę gardła lub katar, co tłumaczyło zmieniony głos i przedstawiał się jako wnuczek lub inna osoba z bliskiej rodziny.
Mówił, że potrzebuje pilnie pożyczki, np. na okazyjne kupno samochodu, specjalistyczne leczenie czy na łapówkę, by wyjść z więzienia. Taki właśnie powód oszuści podali pierwszej z oszukanych kobiet w Białymstoku. Dzwoniący mówił, że potrzebuje 20 tys. zł, by ułatwić wyjście z aresztu jej wnuczkowi. Za każdym razem rozmowa kończyła się ustaleniem, że po pieniądze przyjdzie kolega. Umawiano się przeważnie w domu upatrzonej ofiary, ale i np. na przystanku autobusowym.
Oszuści to mieszkańcy okolic Wałbrzycha, mają od 27 do 33 lat. Jeden z nich to recydywista. Ile dokładnie takich oszustw przestępcy mają na koncie, nie wiadomo. Część z nich to próby nieudane. Podczas jednej z nich, w lipcu 2008 roku w Lublinie, kobieta zawiadomiła policję i pierwszy z oszustów został zatrzymany. Trafił do aresztu, we wtorek został doprowadzony do sądu.
INTERIA.PL/PAP