Małysz: Diabeł skopał mi tyłek
Adam Małysz dwukrotnie przegrał w miniony weekend na swojej skoczni z Marcinem Bachledą podczas konkursów Pucharu Kontynentalnego na igelicie. - Diabeł skopał mi tyłek - śmieje się skoczek w rozmowie z Gazetącodzienną.pl.
Coś nie ma pan szczęścia do tej skoczni...
- Nie wiem czy kiedykolwiek w ogóle wygrałem na skoczni w Malince po jej modernizacji... Hmm. Chyba tylko raz, na otwarciu. Na razie Marcin jest tu lepszy, a ja jestem gościnny... Diabeł (tak koledzy nazywają Bachledę- przyp. red.) dwa razy skopał mi tyłek na mojej skoczni. Chylę przed nim czoła. Świetnie skakał. Na pocieszenie zostaje mi rekord skoczni - 134 metry, który Marcin zresztą też wyrównał... Marcin jest w wyśmienitej formie i oby utrzymał ją do zimy. Z całego serca mu tego życzę, bo to fajny chłopak i dobry zawodnik.
Jak skacze się na skoczni, która nosi imię Adama Małysza?
- Bardzo ciężko skacze się na skoczni własnego imienia. To było widać. Presja jest ogromna.
Jak przebiegają przygotowania do sezonu olimpijskiego?
- Obecnie moje skoki są niezłe, dosyć stabilne. Oby tak do zimy. Jak będzie jednak w zimie, to dopiero się okaże. Przygotowania idą całkiem fajnie.
Myśli pan, że Wisła doczeka się Pucharu Świata?
- Wszystko zależy od tego jak FIS odbierze ten Puchar Kontynentalny i następne imprezy. Na pewno PŚ nie należy spodziewać się w Wiśle w najbliższym czasie. Wszystkie imprezy są już dawno rozplanowane. Mamy zresztą super puchar w Zakopanem. Tam jest świetna organizacja.
Notował: TWO