W sierpniu tego roku piotrkowski sąd okręgowy skazał kobietę na 25 lat więzienia, uznając ją za winną zabójstwa córki i usiłowania zabójstwa syna. Od tego orzeczenia odwołała się obrona, która chciała złagodzenia kary lub uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Sąd odwoławczy nie znalazł jednak podstaw do zmiany wyroku. W ocenie sądu nie ma żadnych okoliczności łagodzących w tej sprawie, a zbrodnia została popełniona z najniższych pobudek, bowiem kobieta chciała w ten sposób wziąć odwet na mężu. Do tragedii doszło we wrześniu ubiegłego roku w niewielkiej miejscowości k. Bełchatowa. O tym, że kobieta zabiła swoje dziecko, powiadomiła pogotowie ratunkowe po godz. 3 w nocy sąsiadka. W jednym z mieszkań znajdujących się w budynku przedszkola policjanci znaleźli ciało niespełna siedmioletniej dziewczynki z pięcioma ranami kłutymi klatki piersiowej. Okaleczony był również jej 10-letni brat, który miał m.in. rany na rękach; chłopiec bronił się przed atakiem i udało mu się uciec przed matką. Trafił do szpitala, na szczęście obrażenia nie okazały się groźne. W mieszkaniu zatrzymano matkę Izabelę S.; kobieta była pijana, miała niemal 2 promile alkoholu w organizmie. Zabezpieczono też nóż kuchenny, którym zaatakowała swoje dzieci. Ojciec dzieci, który jest zawodowym kierowcą, w czasie tragedii przebywał za granicą. Z relacji sąsiadów wynikało, że wcześniej dochodziło do awantur między małżonkami. Kobieta usłyszała zarzuty zabójstwa córki i usiłowania zabójstwa syna. Przyznała się do winy. Stwierdziła, że z powodu częstych nieobecności męża w domu czuła się samotna i zaniedbywana; w dniu tragedii piła alkohol i wysyłała do niego niepokojące sms-y. Twierdziła też, że nie pamięta samego momentu zbrodni. Proces w pierwszej instancji był niejawny ze względu na charakter sprawy i ważny interes rodziny.