Hantuchova po dwóch godzinach
To nie mecz Marii Szarapowej z Aloną Bondarenką, a pojedynek Danieli Hantuchovej z Klarą Zakopalovą, był najciekawszym ćwierćfinałem gry pojedynczej Warsaw Open, turnieju WTA rozgrywanego na kortach Legii.
Czesko-słowacka para spędziła na korcie centralnym dwie godziny i 19 minut, a górą wyszła z niego Hantuchova. W półfinale jej rywalką będzie kwalifikantka z Rumunii Alexandra Dulgheru.
O zwycięstwie rozstawionej z numerem szóstym Słowaczki zadecydowała skuteczność wykorzystywania break pointów. Hantuchova miała ją 100-procentową (pięć na pięć).
W pierwszym secie Hantuchova miała tylko jedną szansę i jej nie zmarnowała. W drugim Czeszka objęła prowadznie 5:2 i choć Słowaczka potrafiła zmniejszyć straty do jednego gema, to Zakopalova nie oddała prowadzenia.
W decydującym secie mieliśmy festiwal przełamań. Ponieważ Hantuchovej udało się to trzy razy, przy tylko dwóch rywalki, to ona wystąpi w piątkowym półfinale. - Szczerze mówiąc nie znam Dulgheru, nigdy jej wcześniej nie widziałam. Jeśli jednak jest tutaj w półfinale, to musi grać bardzo dobrze - stwierdziła Słowaczka.
Początek gier, podobnie jak w czwartek, o 12.
- To nie była czesko-słowacka wojna, tylko bardzo wyrównany mecz. Zakopalova grała bardzo dobrze. Ja staram się skupiać na swoim tenisie, nie patrząc, kto jest po drugiej stronie - powiedziała zwyciężczyni po zakończeniu ćwierćfinału.
Na konferencji prasowej Hantuchova przyznała, że jej idolami są Roger Federer, Pete Sampras, Michael Schumacher i Michael Jordan... sami mężczyźni. - Podziwiam ich nie tylko za to, co osiągnęli w sporcie, ale przede wszystkim za ich zachowanie poza nim - mówiła.
Zdradziła też, że jej ulubionym kolorem jest żółty. - Nigdy tego wcześniej nie mówiłam, ale to prawda. Teraz pasuje jeszcze lepiej, bo od niedawna pracuję z brazylijskim trenerem - powiedziała ze śmiechem.
Ćwierćfinał
Daniela Hantuchova (Słowacja, 6.) - Klara Zakopalova (Czechy), 6:3, 4:6, 6:4