Asseco Prokom gotowy na Greków
Przedłużyć przygodę z Euroligą - to cel koszykarzy Asseco Prokomu przed trzecim meczem ćwierćfinałowym z Olympiakosem Pireus, który we wtorek odbędzie się w Gdyni. Po dwóch spotkaniach fazy play off do trzech zwycięstw mistrzowie Polski przegrywają 0-2.
Trzeci mecz ćwierćfinałowy z Olympiakosem drużyna trenera Tomasa Pacesasa rozegra we własnej hali we wtorek o godz. 19.45.
- Zdajemy sobie sprawę z wagi tego spotkania. Zwycięstwa nie mogę obiecać, ale gwarantuję, że zawodnicy zrobią wszystko, aby wygrać to spotkanie. W Pireusie zaprezentowaliśmy się z niezłej strony i byliśmy bliscy odniesienia przynajmniej jednego zwycięstwa. Te mecze pokazały, że w Top 8 nie znaleźliśmy się przez przypadek. Wierzę, że we wtorek przedłużymy swoją przygodę w Eurolidze przynajmniej do czwartku - powiedział Pacesas.
W poniedziałek rano mistrzowie Polski odbyli ostatni solidny trening przed trzecim spotkaniem. Szkoleniowcy przeprowadzili też analizę wideo dwóch pierwszych spotkań. Na wtorek rano zaplanowano tylko zajęcia rzutowe.
- Dokładnie przeanalizowaliśmy oba mecze w Pireusie. W pierwszym spotkaniu popełniliśmy za dużo strat, a w drugim zgubił nas brak cierpliwości. Kiedy w trzeciej kwarcie doszliśmy rywali, za szybko chcieliśmy ich "dobić". Oddaliśmy kilku rzutów z nieprzygotowanych pozycji, po których gospodarze zdobywali łatwe punkty. Trzeba było dalej grać spokojnie i konsekwentnie, a nie dać ponieść się emocjom - wyjaśnił litewski szkoleniowiec.
Jak podkreślił, był zadowolony z gry przeciwko centrom Olympiakosu. - W obu potyczkach tercet Schortsanitis, Bourousis i Vujcić zdobył w sumie zaledwie 21 punktów. Z drugiej strony musimy trochę ograniczyć pole manewru Linasowi Kleizie, a zwłaszcza Milosowi Teodosiciowi. Co prawda Litwin każdy mecz kończył z dorobkiem 26 punktów, jednak moim zdaniem kluczowym koszykarzem rywali jest jednak Serb, który nie tylko zdobywa sporo punktów, ale także kreuje grę zespołu - ocenił Pacesas.
Gdynianie mają w pamięci nie tylko świetną postawę Kleizy i Teodosicia w meczach w Pireusie, ale także drobne "sztuczki" gospodarzy, którzy przed drugim spotkaniem nie przysłali po koszykarzy Asseco autokaru, na prezentacji przygotowali plakietkę z napisem "Prokom Trefl" zamiast "Asseco Prokom", a w czasie porannego treningu na trybunach cały czas krzątała się ekipa sprzątająca, a w trakcie spotkania nad ławką rezerwowych gości cały czas szybował miniaturowy sterowiec.
- My mamy klasę i na pewno nie będziemy starać się zrewanżować Grekom za te organizacyjne niedociągnięcia w ten sam sposób. Postaramy się odpłacić im na boisku. Nasza wygrana i konieczność zostanie przez Olympiakos w Gdyni do czwartku, byłaby dla nas najlepszym rewanżem - zapewnił.
Przed wtorkowym spotkaniem gdynianie są trochę poobijani. Ratko Varda i Lorinza Harrington narzekają na drobne kontuzje, Przemysław Zamojski ma podbite oko, a Piotrowi Szczotce założono na rozciętą skórę na szczęce trzy szwy. - Nie są to jednak urazy, które uniemożliwią im grę w tym spotkaniu - wyjaśnił trener Asseco Prokomu.
W sumie oba zespoły zmierzyły się ze sobą w Eurolidze 12 razy. Osiem tych spotkań zakończyło się zwycięstwem Greków. Jeśli mistrzowie Polski zwyciężą we wtorek, w czwartek w Gdyni odbędzie się czwarty mecz. Ewentualne piąte spotkanie zaplanowane zostało na środę 7 kwietnia w Pireusie.
INTERIA.PL/PAP