20,5 mln zł dla samorządów dotkniętych powodzią
Minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller wręczył przedstawicielom 11 gmin i powiatów dotkniętych przez powódź w województwie świętokrzyskim promesy na kwotę 20,5 mln złotych. Są to środki na odbudowę zniszczonej infrastruktury.
Samorządowcy mają sami decydować, co jest najpilniej potrzebne. Minister podkreślił, że nie są to wszystkie pieniądze, jakie samorządy otrzymają; następne będą w kolejnych okresach, ale te trzeba wykorzystać w tym roku.
- Żeby nie tworzyć zbędnych biurokratycznych barier rząd zdecydował o tym, aby pieniądze wykorzystywane na usuwanie skutków powodziowych nie musiały być wydawane w trybie przetargów publicznych. Ale to nie zwalnia każdego dysponenta z dbałości o racjonalne wydatkowanie i nie zwalnia z obowiązku szukania możliwie taniego wykonawcy - zaznaczył.
Pieniądze otrzymały trzy powiaty i osiem gmin. Najwięcej - 4 mln zł trafiło do Sandomierza, po 3 mln zł - do Połańca i powiatu staszowskiego.
Wójt Łubnic Anna Grajko powiedziała, że najprawdopodobniej wyda środki z promesy na remonty dróg oraz na przepusty i odwodnienia dróg, czyli to, co jest największą bolączką. Burmistrz Sandomierza Jerzy Borowski wyremontuje za nie drogi. Dodał, że jest to kropla w morzu potrzeb, ale ważne, że jest.
Wójt Łubnic upomniała się o rolników poszkodowanych przez powódź. Poprosiła dla nich o zasiłki dla bezrobotnych - takie rozwiązanie zostało zastosowane po powodzi w 1997 roku. Minister odparł, że jest to rozważane, ale pod warunkiem, że rolnicy np. posadzą nowe truskawki.
Burmistrz Sandomierza wnioskował o pomoc dla małych i średnich przedsiębiorców, którzy drugi miesiąc nie mogą prowadzić działalności, a muszą płacić składki. Zdaniem ministra rozwiązaniem dla nich byłby fundusz poręczeniowy stworzony przez samorząd województwa.
Miller powiedział Borowskiemu, że rząd oczekuje od niego programu odbudowy miasta. Podkreślił, że nikt nie myśli o przesiedleniu prawobrzeżnego Sandomierza. Program pomocy ma być dwuletni. - Nie chcemy go rozciągać na nie wiadomo ile lat, bo rządy się zmieniają - powiedział.
Minister podziękował samorządowcom za to, że byli z mieszkańcami w czasie powodzi. Jego zdaniem nieprawdą jest, że teraz najbardziej potrzebne są pieniądze; najbardziej ludziom, którzy często są w depresji, potrzebna jest "bratnia dusza, która podpowie, co mają ze sobą zrobić". Jego zdaniem rząd i wojewoda są daleko i tylko samorząd może pomóc ludziom.