Zwyczaje i tradycje Bożego Narodzenia na Warmii
Okres świąt Bożego Narodzenia na Warmii obfitował w zwyczaje i tradycje. Były nim m.in. wróżby pogodowe na następny rok albo zakaz wykonywania prac domowych takich jak wywieszanie prania czy przędzenia wełny.
Mieszkańcy warmińskiej wsi w pierwszym dniu Bożego Narodzenia szli wczesnym rankiem na pierwszą mszę do kościoła, którą kapłan odprawiał zwykle o piątej.
Jak napisał w książce pt. "Doroczne zwyczaje i obrzędy na Warmii" Warmiak z urodzenia i historyk Jan Chłosta, po kościele wszyscy pozostawali w domach. Na obiad podawano potrawę z grochu. Spożywanie grochu miało zapewnić powodzenie i dobry urodzaj w następnym roku. Zazwyczaj był to biały groch, gotowany z wędzonym boczkiem. Niekiedy dodawano też kiełbasę. W niektórych domach wkładano na patyk kawałek słoniny ze świątecznej grochówki i umieszczano na stropie. Tam wisiał przez jakiś czas. Wierzono, że pocieranie nim usuwa liszaje, wrzody i opuchliznę.
Na początku XX wieku nadzwyczajną potrawą Bożego Narodzenia na Warmii była gęś smażona bądź też z czarniną.
Pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia rozpoczynały się tak zwane dwunastkach, trwające do święta Trzech Króli. Jak mówili starzy Warmiacy w tych dniach działo się zawsze coś niezwykłego w dalszej i bliższej okolicy. Pogoda w kolejnych dniach wyznaczała aurę poszczególnych miesięcy nadchodzącego roku.
Ładna pogoda w dwunastki zapowiadała dobre zbiory według powiedzenia "Jasne dwunastki - ciemne stodoły" (pełne zboża).
W dwunastki w gospodarstwie wykonywano jedynie niezbędne prace. Mężczyźni nie młócili zboża, nie pletli koszy, kobiety nie siadały przy kołowrotku, nie kamlowały czyli gręplowały wełny ani nie prały bielizny, a jeśli już trzeba było coś wyprać to należało wieszać nie na zewnątrz, bo ktoś mógł umrzeć z rodziny.
Obowiązywały także inne zakazy: nie zabijano zwierzęcia, bo to przynosiło nieszczęście, nie można było szyć, bo prowadziło to do reumatyzmu lub choroby oczu, nie wywożono obornika na pole, bo można było wyrzucić z zagrody szczęście. W tych dniach nie obdarowywano nikogo, bo było to wydawanie z domu szczęścia, nie należało dokonywać wypieku chleba, gdyż mogli zjawić się goście, którzy zjedliby chleb. Nie należało w tych dniach niczym kręcić, bo przez to można było sprowadzić plagę myszy.
Drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia Warmiacy odwiedzali swoich krewnych. Wieczór 26 grudnia nazywano szczodrym, gdyż służba składała gospodarzom i panom życzenia, otrzymując w zamian poczęstunek a nawet prezenty. Po przyjęciu smarowano miodem pułap i rzucano ziarno, by było szczęśliwą wróżbą pomyślnych zbiorów na przyszły rok.
INTERIA.PL/PAP