Zabrali dziecko pijakom
Rodzice 8-miesięcznej Małgosi urządzili w mieszkaniu libację, którą przerwali dopiero policjanci. Płaczącą dziewczynkę zabrali do domu dziecka, a rodziców zatrzymali. Wczoraj Gosię mieli odebrać rodzice, ale byli na to zbyt pijani.
Matka ma 24 lata, ojciec 42. Ich córeczka Małgosia ma 8 miesięcy. Wszyscy mieszkają w bloku przy ul. Kołobrzeskiej w Olsztynie. Rodzice, jak mówią sąsiedzi, piją codziennie. W sądzie rodzinnym i nieletnich trwa już postępowanie o ograniczenie rodzicom ich praw do dziecka - opisuje "Gazeta Olsztyńska".
W poniedziałek po południu kurator poszedł sprawdzić, co się dzieje w patologicznej rodzinie. "Powiadomił nas, że w mieszkaniu trwa libacja, a zza drzwi dobiega płacz dziecka" - relacjonuje Anna Siwek, rzeczniczka KWP w Olsztynie.
Uczestnicy biesiady nie chcieli wpuścić kuratora. Policjanci już nie prosili o otwarcie drzwi. "Wyważyliśmy je i okazało się, że były przyciśnięte lodówką" - opowiada komisarz Marcin Kubas, szef pierwszego komisariatu policji. "Za nimi stał mężczyzna uzbrojony w dwa noże" - mówi.
Chwilę później ojciec leżał na podłodze skuty kajdankami. Pozostali uczestnicy libacji nie stawiali oporu. Wszyscy byli pijani. Matka Małgosi miała 2,5 promila, ojciec półtora, a babcia dziecka była tak pijana, że nie była w stanie dmuchnąć w alkomat. Wszyscy zostali zwolnieni wczoraj nad ranem.
Policjanci zabrali Małgosię ze sobą. Po badaniach dziecko trafiło do Domu Małego Dziecka. Dziewczynka była brudna, zaniedbana, miała odparzoną pupę.
Rodzice mieli ją odebrać wczoraj do godziny piętnastej. Nikt się jednak nie pojawił.
"Widać, że mała tęskni, bo jak tylko nie jest na rękach zaraz płacze" - mówi Marianna Raubo, dyrektorka domu dziecka. "Niepokoi mnie to, że nikt się po nią nie pojawił. Rodzice zapomnieli, że zabrano im dziecko?" - pyta.
Okazało się, że nie zapomnieli, ale byli zbyt pijani, żeby ją odebrać. Chwilę przed godziną 16. matka Małgosi ledwo stała na nogach. Na pytanie, czy zamierza odebrać córkę, powiedziała: "Wyp...j".
W mieszkaniu pojawili się policjanci. Bez zbędnych ceregieli zatrzymali ojca dziecka. Gdy prowadzili go do radiowozu, mężczyzna na chwilę wyrwał się i próbował sięgnąć pod kurtkę. Funkcjonariusze szybko go obezwładnili. Okazało się, że za pazuchą miał ponad 20-centymetrowy nóż.
Na razie nie wiadomo, co się stanie z dzieckiem. Dziś problemem zajmie się sąd.