Europoseł wygrywa z Naturą 2000
Warmińsko-mazurski deputowany do Parlamentu Europejskiego bez zgody konserwatora przyrody buduje dom w strefie chronionej przez prawo Unii Europejskiej - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
, teraz w Parlamencie Europejskim działa w Grupie Unii na Rzecz Europy Narodów. We wsi Woryty, kilkanaście kilometrów od Olsztyna ma działkę. Grunt leży w granicach obszaru Natura 2000. Żerują tu bociany białe, dzięcioły czarne, żurawie i zimorodki. Zgodnie z prawem na działce znajdującej się w terenie chronionym można wybudować dom, ale przed rozpoczęciem inwestycji, jeśli wymaga tego konserwator przyrody, trzeba przygotować raport oddziaływania na środowisko i zdobyć tzw. decyzję środowiskową - podaje dziennik.
Dla terenów, na których leży ziemia Rogalskiego, nie ma aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego. Żeby zacząć budowę poseł musiał dostać warunki zabudowy dla swojej działki. Taką decyzję w uzgodnieniu z konserwator przyrody wydaje wójt. Pod koniec czerwca 2006 r. wójt z Gietrzwałdu Zbigniew Małkowski wystąpił do Marii Mellin, wojewódzkiego konserwatora przyrody z wnioskiem o uzgodnienie warunków zabudowy dla działki Rogalskiego. Konserwator wniosek odrzuciła ze względu na Naturę 2000. Małkowski odwołał się, argumentując, że w pobliżu jest już stara zabudowa. Na tej podstawie konserwator zgodziła się na wydanie warunków zabudowy, ale wciąż żądała przygotowania raportu oddziaływania na środowisko.
Rogalski zlecił przygotowanie dokumentu pracownikowi olsztyńskiego uniwersytetu i Mazurskiego Parku Krajobrazowego Jerzemu Kruszelnickiemu. Dokument powstał w październiku 2006 r., ale był niekompletny. Rogalski do dziś go nie uzupełnił. Mimo to miesiąc później wójt Gietrzwałdu wydał decyzję środowiskową, a w marcu 2007 r. starosta olsztyński zgodę na budowę domu Rogalskiego - pisze gazeta.
Wójt Małkowski pytany o decyzję odesłał dziennikarza "Gazety" do Stanisława Ciesielskiego, kierownika referatu budownictwa w gietrzwałdzkim urzędzie gminy. Ciesielki przyznał, że wójt ją wydał, choć nie uzgodnił jej z konserwator przyrody.
U Rogalskiego praca wre w najlepsze. Budowlańcy kończą już stawiać pierwszą kondygnację domu. - Raportu nie musiałem robić. Uzyskałem wszystkie pozwolenia i mogę budować dom. Dokument musiałbym przygotować, gdybym budował jakiś zakład - mówi.
Innego zdania jest nawet Kruszelnicki. - Jeśli konserwator wydała decyzję, że raport ma być przygotowany, to musi on powstać - twierdzi.
- Budowa jest nielegalna. Do czasu uzyskania zgód inwestycja musi być wstrzyma - mówi "Gazecie Wyborczej" Maria Mellin.
INTERIA.PL/PAP