Ogromny pożar po ataku Ukrainy. Prawie pół tysiąca strażaków w akcji
Rosja od ponad doby zmaga się z pożarem składu ropy w obwodzie rostowskim, do którego doszło po ataku ukraińskich dronów. Na miejscu z żywiołem walczy prawie pół tysiąca strażaków. Ponad 40 zostało poszkodowanych.
W nocy z soboty na niedzielę drony zaatakowały skład ropy naftowej w obwodzie rostowskim - przekazała ukraińska agencja Unian. Z kolei rosyjskie media, powołując się na oficjalne stanowisko władz, wskazują, że obrona lotnicza odparła atak, ale szczątki drona spadły na magazyn paliw w Proletarsku.
Niezależnie od rzeczywistych przyczyn, skład ropy płonie od ponad doby, a miejscowi w mediach społecznościowych informują o kolejnych eksplozjach.
Kanał Mash wskazuje, że w wyniku pożaru w składzie doszło do rozhermetyzowania 11 zbiorników z ropą. Redakcja wskazuje, że z ogniem w Proletarsku walczy ponad 450 strażaków, 130 pojazdów gaśniczych oraz pociąg strażacki.
Obwód rostowski. Stan wyjątkowy po pożarze magazynu ropy
Gubernator obwodu rostowskiego Wasilij Gołubiew przekazał informację, że podczas akcji gaśniczej w Proletarsku zostali poszkodowani strażacy. Ucierpiało 41 osób, 18 ratowników wymaga hospitalizacji. Pięciu z nich znajduje się na oddziale intensywnej terapii.
W związku z pożarem gubernator wprowadził w obwodzie rostowskim stan wyjątkowy.
O trudnej sytuacji świadczy też komunikat lokalnych władz, który zniknął już ze stron administracji. Wcześniej władze prosiły okolicznych mieszkańców o przynoszenie napojów energetycznych, żywności, wody, środków przeciwbólowych, kropli do oczu i leków na oparzenia dla strażaków.
Źródła: Unian, Interfax, Mash
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!