Czeczen awanturował się w rosyjskim sklepie. "Zaproszą go" na wojnę
Pochodzący z Dagestanu Artur Ilijaszczanow wszczął awanturę w rosyjskim sklepie. Mężczyzna twierdzący, że pochodzi z Czeczenii, pod wpływem alkoholu rozbijał butelki z piwem, krzycząc "Chwała Ameryce, chwała Ukrainie!". Trafił do aresztu, ale czeczeńska diaspora ma zamiar wysłać go do udziału w wojnie w Ukrainie.
Nagranie ze sklepu w Niżniewartowsku, na którym Ilijaszczanow rozbija butelki i awanturuje się, pojawiło się w mediach społecznościowych. Mężczyzna mówi, że "Czeczen nie będzie sprzątał po Rosjaninie".
- Jedź na Ukrainę. Dzięki Bogu Ukraińcy dziennie łapią po 50 tys. takich jak ty. Chwała Ameryce, chwała Ukrainie! - wykrzykiwał mężczyzna w stronę pracownika sklepu.
37-letni Ilijaszczanow został zatrzymany przez lokalne służby. Kaukaskie Realia - lokalny oddział Radia Wolna Europa - przekazał, że na 15 dni trafił do aresztu administracyjnego. Ma zapłacić też 30 tys. rubli za zdyskredytowanie Sił Zbrojnych Rosji i dwa tysiące za rozbite butelki.
Oficjalne przeprosiny, nieoficjalny strach
W dniu zatrzymania mężczyzny na Telegramie pojawiło się nagranie, na którym 37-latek z podbitym okiem przeprasza za swoje zachowanie. Podkreśla, że wszystkiemu winny jest alkohol" a on "jest gotów bronić ojczyzny", bo jest "patriotą".
Do Niżniewartowska mężczyzna przyjechał kilka dni wcześniej - do pracy. Nie wiadomo, czy nagranie nie zostało wymuszone.
Abbaz Abdulchaziew, przedstawiciel społeczności czeczeńskiej w Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym - Jugrze, odniósł się do sprawy twierdząc, że "nikt nie dał mężczyźnie prawa do wypowiadania się w imieniu narodu czeczeńskiego". "Zadam mu pytanie: na jakiej podstawie zacząłeś potępiać działania wojskowe w Ukrainie? Jeśli ma takie pragnienie, wyślemy go tam. Jeśli umrze, umrze, jako bohater. Jeśli nie, wróci jako normalny człowiek" - komentował. Dodał, że o losie mężczyzny zadecydują czeczeńskie władze.
W nagraniu, do którego dotarł serwis Neft, Ilijaszczanow poskarżył się na groźby czeczeńskiej diaspory. W prywatnej rozmowie z przedstawicielami organów ścigania przekazał, że boi się, że nie wróci do Dagestanu. Poprosił o powiadomienie jego rodziny.