Zawody niepełnosprawnych
W sporcie ma wygrywać silniejszy, szybszy, sprawniejszy, mądrzejszy - i tak dalej. Ponieważ, niestety, nie wszyscy mają odpowiednie walory, a każdy chciałby mieć szansę zostać Mistrzem - a przynajmniej o to Mistrzostwo z jakimiś realnymi szansami powalczyć - wprowadzono rozmaite zawody dla niepełnosprawnych.
Przede wszystkim: kategorie wagowe. Jest jasne, że pięściarz wagi piórkowej czy papierowej nie ma najmniejszych szans na wygranie walki z p. Andrzejem Gołotą - chyba że ten uzna, że Mu się opłaci w 7-mej sekundzie powędrować na deski. Taki pięściarz jest oczywiście niepełnosprawny; "pełnosprawny" - to taki, który nie tylko jednym uderzeniem pięści potrafi znokautować każdego - ale i sam nie wywróci się od razu od ciosu normalnego boksera.
Dziwne, że w sumo nie ma takich kategoryj... Przynajmniej ja o tym nie wiem. Nie pokazują.
W koszykówce znów liczy się wzrost - więc istnieją w USA zawody w koszykówce dla zawodników do 180 cm - i nawet jest odpowiednia liga. Tyle że mało kogo ona interesuje. Chcesz, bracie, być sportowcem - to walcz z najlepszymi. Ale możesz się i pobawić...
Podobnie i w boksie: w innych kategoriach przyznaje się jakieś-tam tytuły - ale liczy się tylko Mistrz Świata Wszechwag. Bo on po prostu potrafi najlepiej boksować - i tyle.
Inną kategorią niepełnosprawnych są kobiety. Oczywiście, że rozgrywki między kobietami w szachach czy siatkówce są interesujące - ale też każdy wie, że taki p. Rafał Nadal może dać samej pannie Wenerze Williamsównie fory 5:0 w setach i 30:0 w każdym gemie - i najprawdopodobniej wygra. Więc to są rozgrywki poważne - a te kobiece, to tak, żeby i panie mogły sobie powalczyć.
Jeszcze inne kategorie niepełnosprawnych to juniorzy, młodzicy - i z drugiej strony old-boye (ciekawe, że nie ma zawodów dla old-girlasek). Ci "seniorzy" byli kiedyś bardzo sprawni - ale teraz już pełnosprawni nie są, i właśnie dlatego wydziela się dla nich osobne kategorie. Natomiast juniorzy i młodzicy kiedyś będą pełnosprawni - ale na razie nie są, więc też startują w oddzielnych kategoriach.
No i wreszcie "właściwi niepełnosprawni" - ale z nimi jest poważny kłopot, bo "niepełnosprawność" niepełnosprawności nierówna. Jak robić zawody pływackie, gdy jeden zawodnik ma obcięte pół stopy, bo stanął za blisko tramwaju - a drugi ma nogę obciętą powyżej kolana? Trzeba by zrobić zawody w setkach kategoryj...
Można by też pomyśleć o tym, że jeden pływak ma stopy wielkie jak płetwy - a drugi prawie tak małe, jak u gejszy. Skoro są zawody w koszykówce dla tych niższych - to czemu nie zrobić zawodów pływackich dla mikropedów?
Tak sobie można się bawić - ale prawdziwy sport jest dla pełnosprawnych.
Istnienie tych kategoryj "niepełnosprawnych" stwarza, niestety, pole dla oszustw. Dopóki amatorzy bawili się w to dla własnej przyjemności - nikt nie oszukiwał. Ale teraz państwa liczą medale w konkurencji kobiet, juniorów, młodzików, seniorów - i w zależności od nich dotują poszczególne dyscypliny - więc zaczęły się oszustwa z metrykami.
Niedawno złoty medal w biegu na 800 m (ale dla kobiet) otrzymało takie czarne cudo, nazwiskiem Caster Semenya (z RPA). I okazało się, że nie ma ono macicy ani jajników - natomiast ma męskie jądra, tyle że we wnętrzu. W związku z tym ma więcej testosteronu niż kobiety - więc nie jest dostatecznie niepełnosprawne, by startować w tej kategorii...
Cóż: zrobi się zawody dla hermafrodytów i rozmaitych transgenderowców i transseksualistów (dla homosiów jest nawet para-olimpiada!). Może kategorie wg ilości testosteronu?
I dodatkowi działacze będą mogli trenować, reprezentować, medale wręczać...