Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Zaproś mnie do stołu!

Wigilia, zapach choinki, oczekiwanie na prezenty, to puste miejsce, które ma na kogoś czekać, a drzwi zamknięte na cztery spusty...

/AFP

Niemal w każdym polskim domu podczas wieczerzy wigilijnej przygotowuje się dodatkowe nakrycie i krzesło. Trudno w tej chwili ustalić genezę tego zwyczaju, ale musi być stosunkowo nowy, bo nie wspomina o nim żaden z historyków obyczajów polskich.

Wolne nakrycie przy stole to miejsce dla niespodziewanego gościa. W wigilijny wieczór dom chrześcijan powinien być bowiem otwarty dla każdego, aby nikt nie był tego dnia osamotniony. Niestety, ten piękny zwyczaj nijak się ma do rzeczywistości, bo puste miejsce zostawiają wszyscy, ale też wszyscy traktują to jako przyzwyczajenie, może formalność. Gdyby naprawdę zjawił się potrzebujący, bezdomny, czasem brudny i brzydko pachnący, i chciał usiąść z rodziną przy świątecznym stole, to w wielu domach zastałby zamknięte drzwi, a w innych usłyszałby po prostu "Nie".

Starym zwyczajem

Inaczej było jeszcze kilkadziesiąt lat temu. W wigilijny wieczór potrzebującym nie odmawiano gościny, a żebrakom jałmużny. Pozostawione wolne miejsce przy stole prawie zawsze zapełniało się. Czasem zapraszano kogoś samotnego, kogoś biedniejszego, sierotę z domu dziecka. Wtedy powiedzenie "Gość w dom, Bóg w dom" naprawdę miało swoje uzasadnienie. Gospodynie nie zamykały spiżarni, aby nikomu niczego nie brakowało. Jedzenie i napoje zostawały na stole na całą noc, by wszyscy, którzy tylko mają ochotę mogli się najeść do syta.

Zróbcie mi miejsce między wami

Teraz wielu nawet się nie zastanawia, jak zapełnić to puste miejsce przy stole. - Tak, zawsze jest u mnie w Wigilię zostawiane puste miejsce. Jednak rzeczywiście nikt nigdy przy nim nie usiadł - mówi Rafał, student politologii. - Nigdy też nie rozmawialiśmy o tym, dla kogo ono jest przeznaczone. Po prostu było - dodaje.

A przecież nie tak trudno znaleźć kogoś, kto z wielką radością zająłby to puste miejsce. Nie trzeba czekać na nieznajomego przybysza, który może zapukać do naszych drzwi. Wystarczy rozejrzeć się wokół. Chory sąsiad, samotna sąsiadka, której dzieciom wygodniej nie pamiętać o matce. Takich osób jest wiele, wystarczy tylko chcieć. Wszyscy chętnie opowiadają o tym, kogo zaprosiliby na święta. Pojawiają się nazwiska z pierwszych stron gazet, piosenkarzy, aktorów. Każdy też z przekonaniem deklaruje, że przyjąłby do siebie Świętą Rodzinę, przygotował dla nich najlepszy pokój i za nic na świecie nie dopuścił do tego, by stała się im krzywda.

- Sedno jednak tkwi nie w tym, co deklarujemy, lecz w tym, co naprawdę robimy - twierdzi ks. Krzysztof. - Święta Bożego Narodzenia to nie tylko ich zewnętrzna oprawa, ale także narodziny nas samych, abyśmy umieli rozpoznać dobro i powitać Jezusa - dodaje. Ksiądz Krzysztof wspomina też swoje spotkanie z kolegą z Ameryki Południowej, który przyjechał kiedyś na Święta Bożego Narodzenia do Polski. Zachwyciły go polskie zwyczaje i bogata tradycja. - Wytłumacz mi tylko jedno - prosił - dlaczego na to wolne miejsce naprawdę nikogo nie zapraszacie. Tylu jest biednych, samotnych, bezdomnych, których można byłoby ogrzać w ten dzień z samotności i nakarmić życzliwością... - Zrobiło mi się wtedy naprawdę smutno. Nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć - dodaje.

Dla tych, których już nie ma

Niektórzy puste miejsce zostawiają się z myślą o tych, których już nie ma wśród nas. W ten sposób pokazują, że o nich pamiętają i łączą się z nimi duchową więzią. Może to dotyczyć także odległych, nieznanych przodków.

- Co roku, podczas wieczerzy wigilijnej patrzę na to dodatkowe nakrycie i myślę o tym kimś, kogo przy nim nie ma. Przynajmniej cieleśnie. Myślę o tych, którzy nie mogą zasiąść razem ze mną do wieczerzy. Bo są daleko, bo już ich nie ma tu, z nami, bo wstydzę się ich zaprosić, bo zaproszeni mieli inne plany - mówi Marta, pracownik firmy reklamowej.

Puste miejsce przy stole to także znak kontaktu z tymi, których chcielibyśmy widzieć koło siebie, lecz których przybycie nie jest możliwe. Z tą ostatnią interpretacją wiążą się doświadczenia wszystkich pokoleń Polaków. Puste miejsce zostawiano z myślą o zesłańcach, uwięzionych przez najeźdźców, zagubionych w wojennej zawierusze, oddzielonych liniami frontów. Jeszcze nie tak dawno wolne nakrycie układano z myślą o internowanych i ukrywających się działaczach solidarnościowego podziemia.

Talerz, łyżka, widelec, nóż, mała łyżeczka, kubek. Tak mało zajmują miejsca na stole. Czasem zepchnięte gdzieś na ostatnie miejsce, jakby w przewidywaniu, że i tak się do niczego nie przydadzą. W zwykły dzień nikt nie zwraca na nie specjalnej uwagi, ale w ten jedyny wieczór tak wiele znaczą. Byleby nie były tylko pustym symbolem.

INTERIA.PL

Zobacz także