W Arabii Saudyjskiej wykonano okrutną, średniowieczną karę
W Arabii Saudyjskiej ukrzyżowano pięciu Jemeńczyków - informuje agencja AFP. - Skazani zostali za morderstwo i udział w grupie przestępczej, która zajmowała się rabunkami. Tak, dobrze przeczytaliście - ukrzyżowano. W Arabii Saudyjskiej bowiem (podobnie, jak w kilku innych islamskich krajach) nadal obowiązuje system kar nie stosowanych w innych regionach świata od średniowiecza.
Śmierć w Arabii Saudyjskiej grozi za szereg przestępstw: poza morderstwem, gwałtem i rabunkiem, także za używanie narkotyków, apostazję, homoseksualizm, cudzołóstwo czy głoszenie "fałszywych proroctw". Jemeńczyków najpewniej najpierw ścięto bądź rozstrzelano, a "ukrzyżowano" dopiero ich ciała - w ten sposób bowiem najczęściej przeprowadza się egzekucje w Arabii Saudyjskiej. Zdarzają się również ukamienowania: taka kara przewidziana jest za cudzołóstwo. W internecie znaleźć można sporo szokujących zdjęć takich zwłok wystawionych na widok publiczny. Czasem "krzyżami" są zwykłe słupki, do których przywiązuje się ciało straconego.
Ścięcia głowy dokonuje kat za pomocą długiego, zakrzywionego miecza. W miejscu publicznym: w centrum miasta bądź na przywięziennym placu. Kat, najczęściej ubrany na biało, wyprowadza skutą kajdankami ofiarę na miejsce egzekucji, które wyścielone jest białą folią, by łatwiej było pozbyć się śladów krwi. Skazany ma zawiązane oczy.
Saudyjski kat Muhammad al-Beszi opowiadał w styczniu tego roku na łamach "ABC News" o szczegółach takiej egzekucji: "Czasem używam miecza, a czasem - pistoletu. Ale najczęściej jednak miecza" - mówił. Miecz, jako narzędzie swej pracy, kat musi utrzymywać w należytym stanie, dlatego - jak wyznał "ABC News" - pozwala swym dzieciom go czyścić i ostrzy go zawsze na brzytwę. "Ludzie dziwią się, jak szybko taki miecz może oddzielić głowę od ciała" - chwali się al-Beszi.
"Gdy [skazani] wychodzą na plac egzekucyjny, opuszczają ich siły" - mówi al-Beszi. Przed egzekucją kat modli się - czasem wraz z ofiarą. Następnie odczytuje nakaz egzekucji i odcina skazanemu głowę.
Do sieci wyciekł film, na którym widać, jak kat ścina młodą Lankijkę, Rizanę Nafeek. Nafeek skazana została za domniemane zabójstwo dziecka saudysjkiej pary, którym się opiekowała. Domniemane, śledztwo bowiem było bardzo dalekie od doskonałości, a sama Nafeek twierdziła, że niemowlę udusiło się przypadkiem. W jej obronie występowała społeczność międzynarodowa i organizacje broniące praw człowieka. Na próżno. Na nagranwykonanym amatorską kamerą, zapewne z telefonu komórkowego, widać Lankijkę ubraną na biało, klęczącą na ziemi. Nie widać żadnej celebry: zwykły bliskowschodni plac, na którym gromadzą się ludzie, stoją samochody. Ubrany na biało kat dyskutuje z umundurowanymi policjantami. Dziewczyna kiwa się w tył i w przód: być może się modli, być może płacze. W pewnym momencie kat dotyka jej głowy. Dziewczyna sztywnieje i pochyla się. Po paru długich minutach jego pomocnik ustawia ją w pozycji ułatwiającej odrąbanie głowy. Samo ścięcie trwa mgnienie oka. Po szybkim ruchu miecza kat odskakuje, być może po to, by krew nie pobrudziła mu białych szat. Po ścięciu zwłoki Lankijki wystawiono na widok publiczny: zwieszono je z helikoptera.
Jakość procesów w Arabii Saudyjskiej pozostawia wiele do życzenia. Amnesty International opublikowała rozmowę z człowiekiem z saudyjskiej celi śmierci. Mężczyznę tego wraz z sześcioma innymi osobami - według jego słów - torturami zmuszono do przyznania się do przestępstwa.
- Pozostąło nam dziewięć godzin życia. Wiemy od naszych przyjaciół i rodzinę, że plac egzekucji został już przygotowany - mówił skazany. - Jest tam siedem miejsc przeznaczonych dla siedmiu osób, które mają zostać rozstrzelane. To się stanie publicznie, na rynku, w mieście Abha. Nie zrobiliśmy nic złego, byliśmy zmuszeni do przyznania się. Byliśmy maltretowani przez przesłuchujących. Kazali nam się rozebrać, a była zima. Torturowali nas, wieszając na łańcuchach na ścianie. Stosowali na nas także tortury psychiczne mówiąc, że przyprowadzą nasze matki i będą je torturowali na naszych oczach. Nikogo nie zabiłem - sądzili nas za rabunek i byliśmy zmuszeni się przyznać. Mam nadzieję, że egzekucja zostanie wstrzymana.
Skazani, jak informuje Amnesty International, nie mieli prawnika, a sędzia ignorował ich skargi na to, że byli torturowani. Ich również rozstrzelano, a ciała wystawiono na widok publiczny.
W Arabii Saudysjkiej kodeks postępowania karnego, którego rozwiązania bazują na prawie francuskim i egipskim, wprowadzono dopiero w 2001 roku, jednak jego przepisy są powszechnie ignorowane. Niezależnie od kodeksu postępowania jednak, kary wymierzane są na podstawie zasad określonych przez szariat. Za kradzież grozi amputacja dłoni (za recydywę - amputacja stopy). Za obrazę moralności, czyli np. picie alkoholu czy zaniedbywanie modlitwy - grozi publiczna chłosta. Stosuje się także zasadę odwetu, w świecie islamu zwaną quisas, a polegającą na zasadzie "oko za oko, ząb za ząb", w wyniku której może dojść na przykład do chirurgicznego usunięcia tej części ciała, którą straciła ofiara w wyniku działania skazanego.
ZS