Van Morrison
Najnowszą płytą Vana Morrisona jest wydany w październiku 2003 roku album "What's Wrong With This Picture?". Z tej okazji artysta opowiada między innymi o nowej płycie, inspiracjach, sławie i... magnetyzowaniu liści przez deszcz.
Van, kiedy dorastałeś, otaczały cię w znacznej mierze płyty z Blue Note. Czy jest to wytwórnia, którą od zawsze podziwiałeś?
Zdecydowanie tak. W końcu przecież Bechet wydawał w Blue Note.
Wydaje mi się, że ludzie coraz częściej zapominają, że dla tej wytwórni nagrywali tacy artyści, jak Bechet i kojarzą ją raczej z późniejszymi twórcami, takimi jak Horace Silver i...
Tak, był nawet jakiś czas temu w telewizji program dokumentalny o Blue Note, i okazuje się, że wytwórnia zaistniała właśnie dzięki Bechetowi. Ich pierwszym hitem było "Summertime" Becheta, co pozwoliło wytwórni na dalsze inwestycje.
Kiedy dorastałeś w Belfaście, zanim jeszcze dostałeś się do tego całego biznesu, czy miałeś ambicje, czy może marzenia, żeby znaleźć się w tak dużej amerykańskiej wytwórni jazzowej?
No cóż, tak naprawdę w ogóle nie myślałem wtedy, że kiedykolwiek nagram jakąś płytę, nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbym się na jakiejś płycie pojawić. Dlatego nie miałem jeszcze wtedy takich marzeń. Jeszcze nie.
A więc jak się czujesz w Blue Note?
Na pewno znacznie lepiej niż w którejś z wytwórni popowych.