Staszak: Mam żal do premiera o okoliczności
Prokurator krajowy Marek Staszak, gość Kontrapunktu RMF FM i "Newsweeka" nie spodziewa się, by jakikolwiek polityk wysokiego szczebla usłyszał zarzuty w sprawie Olewnika i przyznaje, że ma żal do premiera Tuska. Żal nie o dymisję, ale o jej okoliczności.
Agnieszka Burzyńska: Gościem kontrapunktu jest Marek Staszak - były prokurator krajowy. Czy jest pan niechlujem?
Marek Staszak: Zdaje mi się, że nie, ale niech to oceniają ci, którzy mnie widzą.
Agnieszka Burzyńska: No premier już ocenił i mówi, że nie można tolerować niechlujstwa i zaniedbań. Dlatego pan musiał pożegnać się ze stanowiskiem.
Andrzej Stankiewicz: O jakich zaniedbaniach mówił Donald Tusk?
To jest właśnie przedmiotem mojego największego dyskomfortu, ponieważ ja nie byłbym zdziwiony, gdyby przyszedł nowy minister sprawiedliwości i powiedział, że życzy sobie innych najbliższych współpracowników i poprosił mnie, nakazał lub sam sporządził wniosek o moje odwołanie.
Andrzej Stankiewicz: Pan się o dymisji dowiedział z telewizji?
Agnieszka Burzyńska: Czy ktoś panu powiedział?
O dymisji dowiedziałem się z konferencji prasowej pana premiera, natomiast wcześniej przekazano mi sugestię, że powinienem się podać do dymisji.
Andrzej Stankiewicz: A pan nie chciał tej sugestii ulegać?
Zastanawiałem się nad tym początkowo, ale uznałem, że gdybym to zrobił, to przyznałbym jednocześnie, że czuję się w jakikolwiek sposób odpowiedzialny za sytuację, która była jakby przedmiotem tych dymisji w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Andrzej Stankiewicz: Czyli samobójstwa trzeciego z zabójców Krzysztofa Olewnika.
Tak.
Agnieszka Burzyńska: A kto tę sugestię przekazał panu?
Pan minister Ćwiąkalski.
Andrzej Stankiewicz: A pan się nie czuje odpowiedzialny, nie czuł pan potrzeby podawania się do dymisji?
Agnieszka Burzyńska: Ale co powiedział wtedy?
Proszę państwa, proszę już zostawmy szczegóły na boku.
Andrzej Stankiewicz: Ale czy mówił o wizerunku rządu?
Nie, nie było mowy o wizerunku, tylko po przyjęciu dymisji pana ministra Ćwiąkalskiego, kiedy wrócił do ministerstwa i kiedy się z nami spotkał, stwierdził, że jest taka sugestia pod adresem moim i pana ministra Cichosza.
Agnieszka Burzyńska: Sugestia premiera?
Tak.
Andrzej Stankiewicz: I pan, i pan minister Cichosz jesteście związani z PSL-em. Nie ma pan żalu do przedstawicieli PSL-u, że nie bronili panów?
Pan minister Cichosz, rzeczywiście jest z tego - nazwijmy to politycznego klucza - sekretarzem stanu.
Agnieszka Burzyńska: Ale pan też jest związany z PSL-em.
Ja tego nigdy nie ukrywałem, ale ja od wielu lat jestem ponownie prokuratorem. Ja byłem, potem nie byłem i od czasu jak jestem prokuratorem oczywiście o żadnych afiliacjach politycznych nie może być mowy, bo tego zabrania ustawa o prokuraturze. Nie kryję oczywiście, że klub ludowców wspierał pewnie moją kandydaturę na stanowisko prokuratora krajowego, czy pan premier Pawlak, ale to raczej w kontekście tego, czy jestem odpowiednim człowiekiem na to stanowisko. Tak samo sobie, przynajmniej tak to sobie wyobrażam, wszystko zależało od mojej rozmowy z panem ministrem Ćwiąkalskim i on był wnioskodawcą w tej sprawie.
Andrzej Stankiewicz: Ale pan premier Pawlak słynie z tego, że broni swoich ludzi, pan zna blisko Pawlaka.
Agnieszka Burzyńska: I nikt nie bronił.
Ja bardzo lubię i szanuję pana premiera Pawlaka, ale proszę naprawdę, nie sugerować tego, że ja jestem człowiekiem PSL-u w prokuraturze, albo, że jestem nominatem politycznym.
Agnieszka Burzyńska: Nie, pytamy się po prostu, czy ma pan żal do kolegów?
Nie mam, bo nie oni byli decydentami w tej sprawie.
Andrzej Stankiewicz: A do premiera ma pan żal?
Proszę pana, ja nie mam żalu do premiera, że odwołał mnie z tej funkcji, mam żal o okoliczności.
Agnieszka Burzyńska: Za styl?
Nawet nie za styl, ja nie jestem aż taki wrażliwy, że ktoś musi mnie pięknie zapraszać, żebym mógł odebrać dekret o odwołaniu. Byłem już odwoływany ze stanowisk rządowych i znam to, znam ten ból.
Agnieszka Burzyńska: Czyli za niechlujstwo?
Tak, chodzi mi o to, że pan premier mówiąc o odwołaniach, czy o dymisjach w ministerstwie sprawiedliwości użył tych słów, które państwo przytaczacie. Jak rozumiem, użył ich także w moim kontekście. Otóż zupełnie nie potrafię tego zrozumieć, bo jak państwo dobrze wiecie, to już było przedmiotem wielu enuncjacji w środkach masowego przekazu, pan Pazik, który popełnił samobójstwo w płockim więzieniu, odbywał karę pozbawienia wolności, to nie była osoba, która była w jakichkolwiek dyspozycji którekolwiek prokuratora w Polsce. Już nawet nie mówię mojej czy prokuratury płockiej, czy kogokolwiek innego; jakiegokolwiek prokuratora w Polsce! Z zakładu karnego w Sztumie do zakładu karnego w Płocku został przewieziony tylko i wyłącznie na postanowienie, zarządzenia sądu, który przeciwko niemu prowadził inną sprawę.
Andrzej Stankiewicz: Mówi pan, że nie odpowiada za to prokuratura, jednym słowem zwala pan trochę odpowiedzialność na więzienników.
Agnieszka Burzyńska: Kto powinien za to zapłacić głową?
Ja na nikogo nie zwalam odpowiedzialności, ja mówię o tym, jaka jest sytuacja w stosunku do prokuratury i w stosunku do mojej osoby jeśli chodzi o tę śmierć.
Agnieszka Burzyńska: No ale ktoś powinien zapłacić za to głową, czyjaś dymisja jest uzasadniona.
Wie pani, po to toczy się śledztwo, żeby wyjaśniło, czy w jakikolwiek sposób ktokolwiek zawinił.
Andrzej Stankiewicz: Ale jest coś takiego jak odpowiedzialność polityczna i trzeba się z tym liczyć, może szef więzienników, może wiceminister odpowiedzialny za więziennictwo powinni odejść?
Ja nie chciałbym się wypowiadać na temat tego, jak powinien wyglądać polityczny obraz tego typu spraw, minister podjął taką decyzję, jaką podjął, premier przyjął dymisję.
Andrzej Stankiewicz: Ale premier uległ trochę takiemu rozumowaniu, trzecie samobójstwo, nie ma szans na wyjaśnienie sprawy Olewnika. Czy pan uważa, że ten samobójca, Robert Pazik mógłby być dobrym źródłem informacji, żeby dojść do jakiś potencjalnych mocodawców porwania?
Potencjalnie pewnie by mógł, bo był jednym z podstawowych sprawców tego czynu. Niestety Robert Pazik nigdy nie chciał składać zeznań, które pozwoliłyby prokuratorom i policjantom na rozwój w tej sprawie, jeśli chodzi o dodatkowych współsprawców czy zleceniodawców, czy kogokolwiek, kto mógłby być z tą sprawą związany. Robert Pazik, z przykrością to stwierdzam, był dla nas zerowym tak naprawdę źródłem dowodowym, ponieważ żadnych istotnych faktów nie podawał, mimo że był przesłuchiwany w śledztwie, które toczy się teraz w prokuraturze.
Agnieszka Burzyńska: No, ale to mogło się zmienić pod wpływem lat.
No oczywiście, że mogło, nikt tego nie wyklucza, nikt też nie mówi, że lekceważymy sobie śmierć Roberta Pazika. Ale to jest taka dziwna koincydencja, że mówi o Robercie Paziku jako o świadku a nie jako o osobie, która odbywała karę pozbawienia wolności. Przepraszam, no nie wiem czy kasjerka na stacji kolejowej odpowiada za to robi dyżurny ruchu?
Agnieszka Burzyńska: No dobrze, to kto powinien za to odpowiedzieć, my mamy tutaj przed sobą notatkę.
Nie wiem, kto powinien za to odpowiedzieć, ja wiem tylko jedno, że w tej sprawie toczy się śledztwo i ono zapewne da odpowiedź na to, czy są osoby, które w jakikolwiek sposób zaniedbały swoje obowiązki.
Agnieszka Burzyńska: Ale już widać, że były zaniedbania, my mamy przed sobą notatkę, w której jest spostrzeżenie, że Robert Pazik może chcieć popełnić samobójstwo.
Andrzej Stankiewicz: To taka notatka służbowa, więzienników, która trafiła razem z nim do Płocka do aresztu śledczego, w którym siedział.
Proszę państwa, ja nie będą na podstawie notatki, którą mi państwo zresztą okazaliście, wydawał orzeczeń, czy sugerował odpowiedzialność jakichkolwiek osób. Wydaje mi się, że ja powinienem być szczególnie powściągliwy, jeśli chodzi o takie szafowanie odpowiedzialnością.
Agnieszka Burzyńska: Wobec tego zapytajmy inaczej, czy pan Pazik nie powinien być po prostu lepiej pilnowany?
Być może powinien być lepiej pilnowany, ale ja ponieważ zostałem odwołany w dzień po jego śmierci, nie mam informacji, jakie są ustalenia śledztwa w tej sprawie i dlatego proszę mnie nie zmuszać do takiego szafowania, powiedzmy tą odpowiedzialnością.
Agnieszka Burzyńska: Nie odpowiedzialnością, my pytamy czy ten człowiek nie powinien być obserwowany non-stop z racji chociażby tej notatki służbowej.
Takich procedur właściwie nie ma w żadnym więzieniu, które mi są znane, a bywałem w więzieniach także poza Polską. Poza tym proszę pamiętać, że pan Pazik był zakwalifikowany do tak zwanej n-ki, a więc tych najbardziej niebezpiecznych przestępców, tylko, że to nie jest tak, że służba więzienna powinna chronić go przed samym sobą.
Agnieszka Burzyńska: No, ale tu jest inna sytuacja, dwóch ludzi popełnia samobójstwo w tej sprawie, a ten grozi, że się zabije.
No, ale, pani redaktor, ale ja mówię, to nie jest tak, że służba więzienna chroni go przede wszystkim przed samym sobą, służba więzienna chroni właściwie innych przed nim i stąd jest kategoria tak zwanego osadzonego "n".
Agnieszka Burzyńska: No ale może w tym wypadku powinna go chronić przed samym sobą?
I starano się to robić, przynajmniej na tyle, na ile ja wiem. Starano się to robić zgodnie z regułami sztuki. Monitoring był prowadzony w celi przez cały czas z wyjątkiem tego kącika jak mówiliśmy już sanitarnego, ale do tego zobowiązuje Europejski Trybunał Praw Człowieka i jego orzecznictwo. I Rzecznik Praw Obywatelskich swego czasu w tej sprawie interweniował. My też musimy przestrzegać pewnych standardów europejskich.
Agnieszka Burzyńska: Tu są różne interpretacje.
Bardzo przepraszam, w Europie akurat jest tak, chyba że pani mówi o Stanach Zjednoczonych, no ale Stany Zjednoczone mają też Guantanamo.
Agnieszka Burzyńska: Ale nasze prawo dopuszcza, że można monitorować ten kącik, można go nie monitorować, ale to już nie o to chodzi, przejdźmy na pana podwórko panie prokuratorze.
No właśnie ja chciałbym poczynić jeszcze jedno zastrzeżenie, bo ta rozmowa przebiega w taki sposób, jakbym to ja miał odpowiadać za sytuację, która miała miejsce, bo ja się tłumaczę za procedury, które były zastosowane w zakładzie karnym w Płocku. Co do tej sprawy - ja nie mam żadnej kompetencji, nie miałem i nie mam. Chciałbym powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Ponieważ ja zostałem postawiony właśnie w takiej sytuacji jakobym wspólnie z innymi osobami odpowiadał za to zdarzenie, czekam na przyjście do resortu pana Andrzeja Czumy i niewątpliwie pierwsze co zrobię, to poproszę pana ministra, żeby zechciał przeprowadzić kontrolę śledztw prowadzonych w prokuraturze krajowej w wydziale miejscowym w Gdańsku i dotyczących śmieci Krzysztofa Olewnika i poszukiwania dalszych osób, które miały związek z tą śmiercią i które ewentualnie dopuściły się niedopełnienia obowiązków.
Agnieszka Burzyńska: Co ta kontrola miałaby pokazać?
Chciałbym, żeby pan minister Czuma mógł, jako osoba świeża w tym resorcie, wyrobić sobie zdanie, czy rzeczywiście w tych śledztwach doszło do jakiś przewlekłości, doszło do jakiś innych sytuacji, bo to mogłoby w jakimś stopniu obciążać mnie jako nadzorującego prokuraturę. Gdybyśmy mówili o śledztwach, które się tam toczą, to rozmowa musiałaby być zupełnie inna, bo ja jestem osobą kompetentną, żeby odpowiadać na pytania czy jest w tych śledztwach dobrze, czy jest źle i czy ewentualnie bronić własnych decyzji. Natomiast no do tej pory w tym przedmiocie nikt ze mną rozmawiał.
Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, to my pana zapytamy o śledztwa, chcemy zapytać w jakiej sytuacji zostawia pan prokuraturę? I tak po kolei, na przykład po co cały ten "show" z zarzutami dla Zbigniewa Ziobry za to, że pokazywał akta mafii paliwowej Jarosławowi Kaczyńskiemu?
Panie redaktorze, nie wiem dlaczego pan mówi "show".
Andrzej Stankiewicz: Już panu mówię, sąd dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym a więc działający w Ministerstwie Sprawiedliwości uznał, że nie ma mowy o przestępstwie i odmówił uchylenia immunitetu jednemu z prokuratorów, który wiózł te akta.
A zna pan uzasadnienie sądu dyscyplinarnego?
Andrzej Stankiewicz: Jakie jest to uzasadnienie?
Nie, ja go też nie znam, więc dlatego pytam, czy pan zna?
Andrzej Stankiewicz: Ja mówię o decyzji.
Proszę powiedzieć więc, że sąd dyscyplinarny, pierwszej instancji zresztą, jeszcze jest odwoławczy sąd dyscyplinarny, nie uchylił immunitetu panu prokuratorowi Miłoszewskiemu. Natomiast uzasadnienia sądu pierwszej instancji jeszcze nie ma i nieuchylenie immunitetu mogło się odbyć z wielu powodów, nie tylko z takiego jak pan mówi, że nie doszło do popełnienia przestępstwa, że nie ma dowodów na żeby zaistniało przestępstwo. Zobaczymy jakie będzie uzasadnienie sądu dyscyplinarnego. Zobaczymy, jak zachowa się prokurator okręgowy w Płocku w stosunku do swojego własnego wniosku o uchylenie tego immunitetu.
Andrzej Stankiewicz: Ale to dobrze, że prokuratura postawiła zarzuty Ziobrze?
Proszę pana, gdybym nie był przekonany, co do tego, że zarzut w stosunku do pana Ziobry jest zasadny, to niewątpliwie nie byłbym notariuszem w przekazywaniu wniosku o uchylenie immunitetu do Sejmu, niewątpliwie taką decyzję procesową bym zmienił bądź ewentualnie prosiłbym o kolejne jej rozważenie przez prokuratora okręgowego.
Andrzej Stankiewicz: Panie prokuratorze, jedziemy dalej, kto handlował aneksem do raportu o WSI, bo śledztwo w tej sprawie się prowadzi od dłuższego czasu i jakoś nie widać efektów.
Co do handlowania aneksem, rzeczywiście zarzutów żadna osoba nie ma postawionych, ale to śledztwo nie jest prowadzone przede wszystkim w sprawie handlu aneksem, ale w sprawie nieprawidłowości, które przy działalności tejże komisji miały miejsce. Bo jak państwo doskonale wiecie, trzy chyba osoby mają przedstawione zarzuty, jedna z tych osób przecież jest tymczasowo aresztowana. Więc to nie jest tak, że w tym śledztwie nie ma żadnego efektu procesowego.
Agnieszka Burzyńska: Panie prokuratorze, ja chciałabym jeszcze wrócić do sprawy Olewników i do pańska podwórka prokuratorskiego. Dlaczego do tej pory żaden prokurator nie został ukarany za zaniedbania podczas prowadzenia tej sprawy?
Przyczyny są w zasadzie dwie - ponieważ w niektórych przypadkach gdzie można byłoby rozważać wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec jakiś osób, to nastąpiło przedawnienie ścigania tych czynów. W stosunku do jednej osoby taki zarzut dyscyplinarny sformułowano i z tego co wiem sąd dyscyplinarny wszczął postępowanie.
Agnieszka Burzyńska: To będzie jedyna osoba, która ewentualnie zostanie ukarana?
Tego nie wiem. Dopóki nie zakończy się postępowanie w tej sprawie, to trudno orzekać ile osób i za jakie czyny miałyby odpowiadać.
Agnieszka Burzyńska: A widzi pan już więcej prokuratorów, którym należałyby się zarzuty?
Nie, przyznam szczerze, że na tyle na ile moja wiedza w to śledztwo sięga, nie sądzę, aby jakaś większa ilość prokuratorów miała w tej sprawie mieć przedstawione zarzuty.
Agnieszka Burzyńska: A ten prokurator z Sierpca, który zignorował zarzuty, to jest to właśnie sprawa przedawnienia już?
Otóż nie było zignorowania dowodów. To jest tak, że ja niestety nie mogę o wszystkim z państwem rozmawiać, bo są pewne rzeczy w tej sprawie poufne i ja nie mam upoważnienia do tego żeby przekazywać te informacje. Proszę poczekać cierpliwie, bo wydaje mi się, że to ostatnie przedłużenie tego śledztwa jakie miało miejsce bodajże do 9 czerwca, powinno być ostatnim. Myślę, że w tym terminie prokuratura krajowa powinna zakończyć postępowanie, zarówno to dotyczące niedopełnienia obowiązków jak i to dotyczące sprawy Olewnika.
Agnieszka Burzyńska: A czy w tej sprawie istnieje układ gangstersko-polityczno-policyjny?
Musiałbym znowu mówić o ustaleniach śledztwa, a tego mi robić nie wolno.
Andrzej Stankiewicz: Czy będą jakieś osoby ze świata polityki, które usłyszą zarzuty?
Jeśli za człowieka ze świata polityki uważać osobę z lokalnego samorządu, to taka osoba ma przedstawiony zarzut. Jeśli chodzi o inne osoby, to nie spodziewałbym się.
Andrzej Stankiewicz: Czyli nie było tak, że na poziomie województwa czy kraju jakiś polityk chciał zarobić na Olewnikach?
Na dzień w jakim kończyłem funkcję prokuratora krajowego, takiej wiedzy nie posiadałem, a posiadałem wiedzę ze śledztwa.
Agnieszka Burzyńska: Czyli co, to był lokalny układ?
Proszę pozwolić mi odpowiadać na to, na co mogę odpowiedzieć. Ja nie mogę rozmawiać o śledztwie.
Agnieszka Burzyńska: A może na to pytanie pomoże odpowiedzieć komisja śledcza?
Być może.
Andrzej Stankiewicz: Komisja śledcza byłaby skuteczniejsza od prokuratury w dochodzeniu prawdziwych sprawców porwania Olewnika?
Nie będę tego oceniał. Oceni to społeczeństwo.
Andrzej Stankiewicz: Był pan zwolennikiem tego, żeby Włodzimierzowi Olewnikowi postawić zarzuty napaści na prokuratora. Czy to było potrzebne?
Doszło do incydentu, który stanowił przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego.
Agnieszka Burzyńska: Pociągnięcie za klapę marynarki prokuratora to jest przestępstwo?
Dopóki śledztwo nie jest zakończone, to ja nie będę mówił jak ten incydent będzie dokładnie wyglądał. Ja zresztą nigdy w mediach - co zresztą pan Olewnik mi zarzucał - nie byłem wylewny, jeśli chodzi o informowanie o tym postępowaniu.
Agnieszka Burzyńska: Czyli to nie było pociąganie za klapę, tak? To było coś drastyczniejszego?
Było to na tyle drastyczne, że ten zarzut, który prokuratur z Bydgoszczy zdecydował się przedstawić, jest w moim przekonaniu zasadny. Proszę wziąć pod uwagę, że to jest czyn ścigany z oskarżenia publicznego i nawet nie ma możliwości innego niż procesowe rozstrzygnięcie tego dylematu.
Agnieszka Burzyńska: Dlaczego nie może pan powiedzieć, co się wtedy wydarzyło? Naprawdę tajemnica śledztwa?
Nie rozmawiałem z prokuratorem w Bydgoszczy przed wizytą u państwa i nie wiem.
Agnieszka Burzyńska: Ale wie pan, że było to drastyczne.
Państwo łapią mnie za słowa. Niedługo będzie decyzja procesowa.
Agnieszka Burzyńska: Włodzimierz Olewnik mówił jeszcze: "Z sojusznika prokuratury stałem się jej przeciwnikiem". Dlaczego?
O to trzeba pytać pana Olewnika, ponieważ ja nie wiem, skąd takie nastawienie do prokuratorów czy mojej osoby. W sprawie Włodzimierza Olewnika został przyjęty niestandardowy sposób postępowania. Nie ma przecież kolejek przed gabinetami innych prokuratorów. A minister Ćwiąkalski spotykał się z nimi kilkakrotnie, ja również, właściwie dopuszczeni byli do każdej czynność procesowej, która była wykonywana z możliwością aktywnego współuczestniczenia w takich czynnościach. Cóż można zrobić więcej, żeby strona była z postępowania zadowolona. Nie zawsze oczekiwania co do wyników śledztwa pokrywają się z tym, jak czynności procesowe wyglądają.
Agnieszka Burzyńska: Kto stał za przeciekiem w aferze gruntowej?
Problem w rozmowie z prokuratorem polega na tym, że przychodzi taki moment, w którym trzeba zaznaczyć, że więcej powiedzieć nie mogę.
Agnieszka Burzyńska: Ale tropy prowadzą do Pałacu Prezydenckiego czy do Janusza Kaczmarka?
Andrzej Stankiewicz: Podobno prokuratura nie chce postawić zarzutów Januszowi Kaczmarkowi.
Nie odpowiem na takie pytanie, ponieważ dotyczy ono materiału dowodowego.
Agnieszka Burzyńska: A kiedy może skończyć się to śledztwo?
Myślę, że nie jest to odległy termin. Raczej są to tygodnie, a nie miesiące.
Andrzej Stankiewicz: Skończy się to ustaleniem ścieżki przecieku czy raczej umorzeniem sprawy?
Nie odpowiem na to pytanie.
Andrzej Stankiewicz: Bracia Kaczyńscy, Zbigniew Ziobro obwiniają Janusza Kaczmarka - to jest bliskie prawdy czy raczej odległe. Na ile prokuratura ma na to dowody?
Mieliście państwo okazję oglądać pewne rzeczy w telewizji, co zresztą jest przedmiotem postępowania.
Andrzej Stankiewicz: Czy te rzeczy z telewizji udało się przekuć na dowody procesowe?
To zależy pod jakim kątem patrzymy.
Andrzej Stankiewicz: Pod takim, żeby Kaczmarkowi postawić zarzut.
I znowu zmierzacie państwo do tego, żeby wyciągnąć informacje jaki jest materiał dowodowy, a ja na to odpowiedzieć nie mogę.
Agnieszka Burzyńska: To inny przeciek: raport ABW na temat incydentu w Gruzji. Kto go przekazał dziennikarzom? Zakończyła się ta sprawa czy jeszcze nie?
Finał tej sprawy jest bliski.
Andrzej Stankiewicz: I wskazuje na Biuro Bezpieczeństwa Narodowego?
Nie odpowiem na to pytanie.
Agnieszka Burzyńska: Termin bliski, to znaczy?
Nie wiem, czy to będzie za dwa tygodnie czy dni dwadzieścia.
Agnieszka Burzyńska: Ale pan już wie.
Na ile ja znam materiał dowodowy w tej sprawie, to czynności procesowe powinny być zakończone najdalej w ciągu miesiąca.
Andrzej Stankiewicz: Czy będą komuś postawione zarzuty?
Myślę, że w tej sprawie takie zarzuty mogą być postawione.
Agnieszka Burzyńska: Jakie to będą zarzuty?
Marek Staszak: Niewątpliwie ujawnienia informacji niejawnej.
Andrzej Stankiewicz: Jeżeli bierzemy pod uwagę, że 16 ludzi w Polsce to dostało, to pewnie wysokiej rangi urzędnik dostanie takie zarzuty.
Nie odpowiem na to pytanie. Ja chcę coś wyjaśnić w sprawie terminów. Czasem jest tak, że kiedy przedstawia się komuś jakiś zarzut i kiedy wydaje się, że jest to końcówka postępowania to mogą pojawić się jakieś nowe okoliczności śledztwa, które powodują, ,że znowu trzeba rozpocząć czynności procesowe.
Andrzej Stankiewicz: Ale w sprawie przecieku raportu ABW takie czynności trudno sobie wyobrazić.
Agnieszka Burzyńska: Udało się przesłuchać Lecha Kaczyńskiego w sprawie jeszcze jednego procesu - prezydenckiej rozmowy z Radosławem Sikorskim? Chodzi o słynną rozmowę o Ronie Asmusie.
To śledztwo jest również objęte klauzulą.
Agnieszka Burzyńska: Czy prezydent odpowiedział już na pytania prokuratorów?
Nie odpowiem na to pytanie.
Andrzej Stankiewicz: Mówił pan: Nadal jesteśmy zainteresowani postawieniem zarzutu Edwardowi Mazurowi.
Agnieszka Burzyńska: Czy Mazur usłyszy zarzut czy nie?
Andrzej Stankiewicz: Mazur jest oskarżony o współudział czy sprawstwo kierownicze w zabójstwie generała Papały?
Nadal podtrzymywaliśmy tę wersję, o tym, że zarzut ten w stosunku do Mazura byłby zarzutem zasadnym.
Andrzej Stankiewicz: A zwróciliście się do Amerykanów, żeby mu taki zarzut postawili jako obywatelowi amerykańskiemu?
W tej chwili nie prowadziliśmy takiej czynności z jednej prostej przyczyny, proszę pamiętać, że myśmy stanęli przed dylematem czy ponawiać wniosek o ekstradycję czy ewentualnie skorzystać z pomocy prawnej amerykanów. Ten dylemat przed nami stał, ale państwo doskonale wiecie, że w USA trwała kampania wyborcza, poza tym było rzeczą oczywistą, że departament sprawiedliwości i departament stanu może ulec dość sporej rekonstrukcji. W związku z powyższym przyjęliśmy taką tezę, że dopóki nie ukonstytuują się nowe władze, to nie będziemy czynili żadnych kroków.
Agnieszka Burzyńska: Ale czy rozstrzygnęliście kwestię czy wniosek o ponowną ekstradycję czy też prośba do Amerykanów?
Tej kwestii też nie rozstrzygnęliśmy. Problem polega na tym, że jeśli skierowalibyśmy wniosek o ekstradycję, to może te wybory nie byłyby taką przeszkodą. Natomiast jeśli mielibyśmy prosić o pomoc prawną Amerykanów, tu sytuacja byłaby trochę gorsza. Nie jest tez bez znaczenia jak amerykańska sekretarz stanu będzie usposobiona do tego typu wniosków. To są rzeczy, które będą niewątpliwie przedmiotem naszych rozmów z Amerykanami.
Andrzej Stankiewicz: Za pana kadencji prokuratura miała dalekosiężne ambicje międzynarodowe. Na przykład prowadzone jest w Szczecinie śledztwo ws. uprowadzenia tankowca Sirius Star, na którego pokładzie byli także Polacy. Co ustalił prokurator w Szczecinie?
Te ustalenia są nieduże. Somalia nie należy do krajów, w których aparat państwowy byłby bardzo wydolny.
Andrzej Stankiewicz: To po co takie śledztwo?
To śledztwo musi być prowadzone - obliguje nas do tego kodeks postępowania karnego. Tam, gdzie akty terrorystyczne wobec obywateli polskich za granicą są wykonywane to my musimy prowadzić postępowanie.
Agnieszka Burzyńska: A Polak porwany w Pakistanie?
Ta sama historia.
Agnieszka Burzyńska: Też bez ustaleń?
Ustalenia są. Korzystamy z materiałów wywiadowczych. Jest rzeczą oczywistą, że takich informacji ja nie przekażę. Co do możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców będzie to trudne.
Agnieszka Burzyńska: Co będzie pan teraz robił?
Pozostaję oczywiście prokuratorem. Funkcja prokuratora krajowego nie jest jedyną funkcją w prokuraturze. Będę prokuratorem prokuratury krajowej. Być może wezmę kilka dni urlopu, żeby ochłonąć po tych wydarzeniach. Chodzi mi o okoliczności, a nie o sam fakt odwołania, bo premier nie musi tłumaczyć się ze swoich decyzji. Natomiast chciałbym żeby nowe kierownictwo ministerstwa wyjaśniło rolę prokuratury i moją rolę w tych postępowaniach, które były przedmiotem tej batalii.
Agnieszka Burzyńska: Taki wniosek już powstał?
Nie powstał, bo nie ma jeszcze ministra Czumy. Jak tylko będę miał okazję, poproszę ministra,, aby zechciał taką kontrolę przeprowadzić.
Agnieszka Burzyńska: To będzie prośba oficjalna?
Oczywiście.
Andrzej Stankiewicz: Czyli oficjalna prośba o oczyszczenie, tak naprawdę?
De facto tak, ale nie wiem jakie będą wyniki tej kontroli i w jaki sposób mogą mnie one dotknąć. Wiem co robiłem, więc z czystym sumieniem taki wniosek złożę.
Andrzej Stankiewicz: Ma pan broń?
Mam.
Andrzej Stankiewicz: To chyba jest pan zwolennikiem tego o czym mówi Czuma - żeby więcej Polaków miało broń. To dobry pomysł?
Tu akurat jestem w dysonansie z panem ministrem.
Agnieszka Burzyńska: Czyli broń dla wybrańców. Dziękujemy bardzo.
Dziękuję.