Socha: Chalupec wie, czego oczekuję od Orlenu
Oczekuję, że Orlen będzie działał tak, że bezpieczeństwo energetyczne kraju będzie dokładnie opisane, przeanalizowane i wdrożone. Sądzę, że pan Chalupec o tym wie - mówi gość Faktów RMF, Jacek Socha, minister Skarbu Państwa.
Tomasz Skory: Dlaczego konkurs na prezesa zarządu największej firmy w kraju jest tak tajny, że nie wiemy, jakie są kryteria, kto kandyduje?
Jacek Socha: Myślę, że kryteria powinny być znane, natomiast nazwiska - niekoniecznie. Jeżeli kandydaci chcieliby podać je do publicznej wiadomości, ja nie miałbym nic przeciwko temu. Wydaje mi się jednak, że część z nich nie chce, żeby była powszechnie wiadoma informacja, że szukają nowego miejsca pracy.
Tomasz Skory: Ale konkurs na szefa Orlenu można potraktować jak konkurs z udziałem "krewnych i znajomych królika", ponieważ nazwiska kandydatów znali członkowie rady nadzorczej. Oni też mogli proponować swoich kandydatów, a oprócz nich tylko firma doradcza.
Jacek Socha: Tak, ale członków rady nadzorczej wybierali akcjonariusze i ja rozumiem, że mieli oni prawo dowiedzieć się i zapytać, jakie jest stanowisko właściciela w stosunku do osób, które startują w konkursie. Nie jest powiedziane, że to jest supertajne, i że nikt nie może tego wiedzieć. Uważam, że nie powinna o tym wiedzieć opinia publiczna, jeżeli kandydaci sobie tego nie życzą. To jest wszystko. W najbliższym czasie będzie wybierany szef Polkomtela i też nie ma informacji podanych do publicznej wiadomości. Wokół Orlenu narosło tyle spraw, jest komisja śledcza, było szereg wątpliwości. Fakt, iż pan Chalupec dostał 9 głosów, czyli został wybrany jednogłośnie, pokazuje, że nie tylko osoby związane ze Skarbem Państwa, ale także niezależni członkowie rady nadzorczej i osoby reprezentujące fundusze emerytalne i inwestycyjne uznały, że to jest dobry kandydat.
Tomasz Skory: A obserwatorzy mogą uważać, że cała sprawa była ukartowana tym bardziej, że na 2,5 godziny przed komunikatem rady nadzorczej, o wybraniu nowego prezesa poinformował z Poznania premier.
Jacek Socha: Tak się akurat złożyło, że szefem Orlenu został wiceminister finansów. Jest to członek szerokiego gabinetu i poinformować premiera o tym, że został wybrany, według mnie, było zupełnie zrozumiałe i naturalne.
Tomasz Skory: Ale czy premier powinien wszystkich informować?
Jacek Socha: Nie było to tajemnicą o tej godzinie. Giełda już nie pracowała. Ja nie widzę nic złego w tym, że o tym, iż został wybrany nowy prezes Orlenu, poinformował właśnie premier. To był jego wiceminister.
Tomasz Skory: Nie było według pana złamania prawa?
Jacek Socha: Moim zdaniem nie było. Ja uważam, że ta informacja powinna być przekazana premierowi. Ja przekazałem ją do kancelarii dlatego, że jeszcze wczoraj należało odwołać ministra, by nie naruszyć ustawy antykorupcyjnej, co było ważniejsze. Tego trzeba było pilnować.
Tomasz Skory: Czyli jednak są błędy formalne.
Jacek Socha: Ja tak nie uważam.
Tomasz Skory: Ale przed chwilą jeden z nich Pan opisał. Błąd dotyczący odwołania z funkcji wiceministra finansów.
Jacek Socha: Ale to właśnie o to chodzi. Jest ustawa antykorupcyjna, która nie zezwala na łączenie funkcji członka zarządu i bycia w rządzie. Musi być powiedziane, że tego dnia złoży w kancelarii wniosek o odwołanie go z funkcji wiceministra, a premier musi je podpisać, żeby nie naruszyć prawa.
Tomasz Skory: Czego minister Skarbu Państwa oczekuje teraz od Orlenu?
Jacek Socha: Ja od maja oczekuje od Orlenu tego samego - żeby działał i funkcjonował tak, żeby bezpieczeństwo energetyczne kraju w zakresie paliw płynnych było dokładnie opisane, przeanalizowane i wdrożone. Wydaje mi się, że pan Chalupec wie, że takie sprawy, jak posiadanie przez Skarb Państwa większościowego udziału w Naftoporcie, uporządkowanie rurociągów produktowych, uregulowanie relacji pomiędzy Orlenem o naftobazami - to są kwestie istotne dla ministra Skarbu Państwa.
Tomasz Skory: A co z ujawnionym w Krynicy pomysłem stworzenia molocha Orlen-Lotos-Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo?
Jacek Socha: Ja to kiedyś skomentowałem tak, że to w przypływie dobrego humoru i górskiego powietrza padały różnego rodzaju propozycje. Nie ma jeszcze przygotowanej koncepcji prywatyzacji PGNiG. Wiadomo, że idzie on na giełdę, natomiast jak będzie wyglądała struktura akcjonariatu, i czy będzie jakiś akcjonariusz, który otrzyma możliwość nabycia pakietu kilkunastu procent - tego nie bierze się w ogóle pod uwagę. Lotos również wchodzi na giełdę, przygotowuje prospekt. Też nie ma jeszcze struktury oferty, więc mówienie, kto kiedy co kupi, jest stanowczo przedwczesne.
Tomasz Skory: Na giełdę wchodzi też PKO BP, potężna grupa akcji będzie do nabycia dla drobnych akcjonariuszy. Jak zamierza Pan uniknąć kolejek? Będzie przy tych lokatach prywatyzacyjnych stosowana zasada: kto pierwszy, ten lepszy. Akcji starczy dla około 31 tysięcy.
Jacek Socha: Akcji starczy dla około 40 tysięcy. To jest 720 milionów po 20 tysięcy, czyli to daje 36 tysięcy. Nie wszyscy się zapiszą się na maksymalna liczbę. Jak będzie duży popyt, można jeszcze zmniejszyć ta wielkość z 20 tysięcy do np. kilkunastu tysięcy. Kolejek pewnie nie da się uniknąć. Ale wszyscy ci, którzy nie nabędą lokaty prywatyzacyjnej w tej puli, będą mogli nabywać je w domach maklerskich, tak jak wszyscy. To jest pierwsza transza, pokazująca, jak Polacy, a szczególnie drobni inwestorzy, chcą uczestniczyć w prywatyzacji PKO BP.
Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.