Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Śniadek: Stoczniowcy gdańscy są hardzi i niepokorni

Stoczniowcy gdańscy są hardzi, dumni, niepokorni. Każdy powinien to wiedzieć, zwłaszcza tacy zawodowcy jak po stronie rządowej - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek.

/RMF

Posłuchaj Kontrwywiadu:

Konrad Piasecki: Zna pan powiedzenie o nieobecnych, którzy nie mają racji?

Janusz Śniadek: Znam to powiedzenie. Czuję aluzję do dnia wczorajszego.

No właśnie, bo doskonale pasuje do wczorajszego zachowania związkowców z "Solidarności" i OPZZ-u.

Nie zgadzam się z tym. Myślę, że dzień wczorajszy... Przede wszystkim ja miałem pytanie do siebie, czy to nas przybliża do tak potrzebnej zgody, porozumienia w sprawie zwalczania kryzysu, czy oddala. Te wątpliwości nie zostały rozwiane. Przeciwnie, myślę, że to nas nie przybliżyło do tak potrzebnej zgody.

Można było podebatować o tym z premierem; można było pójść na politechnikę; można było tam wysłać swoich przedstawicieli, a nie siedzieć przed stocznią i bezsilnie wpatrywać się w telewizor.

Panowie opowiadacie takie rzeczy podobnie jak rząd. Natomiast stoczniowcy gdańscy są hardzi, dumni, niepokorni. Każdy powinien to wiedzieć, zwłaszcza tacy zawodowcy jak po stronie rządowej. Nie docenili tego, a może wiedząc, świadomi tego, tak to poprowadzili. Myślę, że słabością największą dialogu społecznego w Polsce jest to, że próbuje się rozgrywać drugą stronę między sobą. W zakładach pracy często pracodawca rozgrywa związki. Odpowiem na pańskie powiedzenie innym: "Dziel i rządź". To zobaczyliśmy wczoraj.

Ale premier i strona rządowa nie chciała dzielić. Rządzić chce zawsze, ale dzielić nie chciała - chciała przed sobą mieć wszystkie cztery związki. Naprawdę to, że czterech związkowców a nie dwóch miało usiąść przed premierem, było powodem zerwania tej debaty ze strony "Solidarności" i OPZZ-u?

Panie redaktorze, jeśli intencje rządu były takie czyste, to ja postawię inne pytanie. Otóż wszędzie na paskach widziałem ogłoszenie - premier to powiedział, że oto mamy do czynienia z debatą o stoczniach. Tymczasem ja tam widziałem jedną stocznię. Więc jeśli była taka czystość tych intencji, to skąd ta wybiórczość mimo wszystko?

Panie przewodniczący, ale jeśli chodzi o czystość tej intencji, to "Solidarności" nie podobało się nic - towarzystwo, scenografia, miejsce, flagi. Wyglądało to tak, jakby przez kilkadziesiąt godzin tylko szukano dobrego pretekstu do zerwania debaty i w końcu jakiś znaleziono. Czy on był dobry, to historia oceni.

Panie redaktorze, to ja odpowiem panu, co mi się podobało z kolei w dniu wczorajszym. Otóż z wielkim zadowoleniem usłyszałem w dniu wczorajszym zupełnie innego premiera Tuska, niż ten z października ubiegłego roku, który odmówił przyjęcia zaproszenia partnerów społecznych na spotkanie plenarne, żeby rozmawiać o trudnych sprawach Polski. Wczoraj złożył bardzo ważną dla mnie deklarację, że chce rozmawiać, że lepiej rozmawiać i spotykać się. Trzymamy za słowo.

Będzie powtórka z takiej debaty? Jeszcze raz "Solidarność" zaproponuje premierowi spotkanie w sprawie stoczni?

Niekoniecznie w sprawie stoczni. W dniu wczorajszym pod Trzema Krzyżami skierowałem już takie zaproszenie. Sądzę, że skierujemy je wspólnie - wszyscy partnerzy z Komisji Trójstronnej, do pana premiera, ale po wyborach, debatę o sytuacji gospodarczej, o działaniach antykryzysowych. To chciałbym z całą mocą podtrzymać.

Panie przewodniczący, ale jak rozumiem, pan się podpisuje pod tą decyzją pańskich podwładnych, kolegów ze związku, żeby nie pójść na to spotkanie z Donaldem Tuskiem?

Wie pan, myślę, że pewien fenomen "Solidarności" jest taki, że tu nie ma podwładnych. Jesteśmy razem, chcemy być razem.

No dobrze, to kolegów. Słowo "podwładnych" wycofuję. Podpisuje się pan pod decyzją kolegów?

Tak trzeba i wręcz żądam od wszystkich, żeby uszanować tę ich decyzję. Mieli do niej święte prawo. Jeszcze raz powtarzam, że trzeba to uznać, nie próbować wokół tego robić zamieszania, nie próbować wokół tego dymić.

Ale wie pan, że wielu odczytało to nieprzyjście jako rejteradę, jako ucieczkę, jako wyraz strachu przed spotkaniem z premierem?

Ci ciężko przestraszeni ludzie czekali na premiera. Sami wystawili krzesła i chcieli się zmierzyć. Zapewniam tutaj, że można o wszystko oskarżać stoczniowców, ale nie o lęk i pan doskonale to wie.

A wierzy pan w to, że stoczniowcy roznieśliby Tuska w tej debacie?

Nie. I właśnie oburza mnie to, że z jednej strony mówimy o potrzebie zgody, budowania, a z drugiej chcemy budować ring i mówić, że ktoś kogoś rozniesie. Jeśli już, to byłoby to - w tej nomenklaturze bokserskiej - zwarcie zawodowca z amatorami. I przyznaję, że z dużym zgorszeniem słucham tych porównań i odniesień, kto kogo pokonał, zabił, czy chodzi o Polskę, czy o jakąś walkę?

Tylko to pańscy ludzie mówią językiem walki, mówią o tym, że Donald Tusk nienawidzi stoczni, że rząd celowo i złośliwie nie pomaga stoczniowcom, bo tak podpowiadają mu względy polityczne. Panie przewodniczący, używając języka bokserskiego, to są ciosy poniżej pasa.

Panie redaktorze, jeśli mówimy o ciosach poniżej pasa, to ja ostatnio czytam w wielkim dzienniku ogólnopolskim, że premier Tusk pogonił komisję trójstronną do roboty. W sytuacji, gdy od 13 marca rząd nie odpowiada na wspólne postulaty partnerów społecznych, to nie wiem - nie nazwę tego, jak nieprawdziwe jest takie definiowanie sytuacji. Dzisiaj partnerzy społeczni w komisji trójstronnej - i to jest pewna trudność dla rządu - murem domagają się od rządu przedstawienia konkretnych propozycji. Jeśli premier kogokolwiek pogonił na tej komisji, to swoich urzędników do roboty. I do końca maja zobowiązał się przedstawić propozycje.

Ale wierzy pan naprawdę, że Tusk nienawidzi stoczni? Podpisałby się pan pod tymi słowami?

Nie, zupełnie obce są mi te określenia "nienawidzi". Ja dzisiaj ogromnie cieszę się z moimi kolegami ze stoczni szczecińskiej i gdyńskiej, że zaświtała nadzieja, ale to jest dzisiaj zaledwie nadzieja.

Podziękuje pan za to Tuskowi i rządowi?

Podziękuję, jak stocznie będą bezpieczne, jak będą działać. Dzisiaj jest to zaledwie promyk nadziei, że uda się uratować te dwie stocznie. To, co chciałbym, żeby premier miał mi do powiedzenia w dniu wczorajszym, gdyby chciał, to byłaby gwarancja, że ze strony Unii nie grożą jej żadne sankcje. Wczoraj pan premier powiedział - i z tego się cieszę - że stocznia gdańska jest prawie bezpieczna.

Panie przewodniczący, po tym co się wczoraj działo w stosunkach "Solidarność"-rząd, jest stan wojny?

Nie wiem, skąd takie wnioski. Myślę, że niepotrzebnie państwo zaostrzacie i utrudniacie te relacje tego typu sformułowaniami.

Jak patrzę na sformułowania pańskich kolegów ze związku, to nie wiem kto zaostrza, a kto osłabia.

Pan też mi nie ułatwia w tej chwili.

Panie przewodniczący, przyjmie pan zaproszenie na Wawel na 4 czerwca?

4 czerwca zapraszamy całą Polskę do Gdańska na mszę świętą. Jest za co dziękować Bogu: za wolną Polskę, za to, że wysłuchał wówczas naszych modlitw. I jest o co prosić, bo nad Polską wiszą straszne zagrożenia kryzysem, bezrobocie dotyka już setek tysięcy ludzi. 4 czerwca chcemy być razem pod pomnikiem, ci wszyscy, którzy mają to poczucie wspólnoty.

Czyli pana na Wawelu nie będzie?

Nie zostałem... Przepraszam, to jest nieprawda. Pan premier Tusk na komisji trójstronnej skierował takie zaproszenie. Natomiast ono padło w sposób oczywisty. Ja będę współgospodarzem 4 czerwca w Gdańsku i moim obowiązkiem jest tam być.

A głos stracił pan wczoraj pod stocznią, panie przewodniczący?

Nie. Od paru dni rozmawiamy w różnych gremiach i naprawdę nie żyjemy tylko kwestią tej debaty. Wprost przeciwnie - naszym zmartwieniem jest, że ta debata odwraca uwagę Polski i Polaków od braku działań antykryzysowych. My rozmawiamy dzisiaj, jak rozwiązywać problemy wielu zakładów w całej Polsce.

Przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek, dziękuję bardzo.

Dziękuję.

RMF

Zobacz także