Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Seremet: To był błąd. Robert N. naraził życie wielu osób

- Pirat drogowy Robert N. nie jest ścigany przez prokuraturę", ale "narażał życie wielu osób", więc "konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte - zapewnia Andrzej Seremet w Kontrwywiadzie RMF FM. "Dajmy prokuraturze czas na zgromadzenie dowodów" - apeluje

Andrzej Seremet
Andrzej Seremet/RMF FM

Konrad Piasecki: Wznowienie śledztwa w sprawie tajemniczych transakcji państwa Kwaśniewskich nie wchodzi w grę?

Andrzej Seremet: Nie widać podstaw ani powodów, które prokuratura miałaby rozważyć, aby zmierzać w kierunku podjęcia tego umorzonego postępowania.

Pan jest pewny absolutnie, że wszystko w tym śledztwie poszło zgodnie z regułami prokuratorskiej sztuki.

- Ja zapoznałem się dawno z tym postanowieniem, którego część motywacyjna w zakresie jawnym będzie podana do publicznej wiadomości, jak i z notatką z analizy dokonanej w Prokuraturze Generalnej i mam takie właśnie zdanie, jak już powiedziałem, czyli po prostu uznaję, że nie ma powodów.

Rodzinne powiązania prokuratorów prowadzących tę sprawę czy szefujących prokuraturze nie mają tu...

- Nie, to są jakieś insynuacje.

Umie pan powiedzieć, czy to śledztwo zostało umorzone, bo nie znaleziono żadnych dowodów, czy też te dowody nie były nadto przekonujące?

- Podstawą rozstrzygnięcia było uznanie przez prokuratora, że czynu nie popełniono.

Czynu prania brudnych pieniędzy albo korupcji.

- Badano w tej sprawie dwa wątki, czyli nieopodatkowanie dochodów pochodzących z niewiadomych źródeł oraz możliwość prania brudnych pieniędzy i w obu tych wątkach prokurator uznał, że czynu nie popełniono.

Prokuratura z pełną odpowiedzialnością może powiedzieć: ten dom nie należał do państwa Kwaśniewskich. Ani formalnie, ani nieformalnie.

- Prokuratura stwierdziła, że nie ma żadnych powodów, żeby osłabiać zaufanie do aktu notarialnego, który wskazywał określonego właściciela tego domu.

I tym właścicielem na akcie notarialnym nie byli państwo Kwaśniewscy.

- Nie byli państwo Kwaśniewscy.

A te dowody, nagrania, takie paraszyfrowane rozmowy, które powadziła pani Kwaśniewska - pan umie to tak po ludzku wytłumaczyć?

- Nie mogę się w ogóle wypowiadać na ten temat...

Oczywiście, oficjalnie, tych rozmów nie ma, ale...

- ...dlatego że stanowią one materiał niejawny, więc proszę tego ode mnie nie oczekiwać.

Ale czterystu kilkudziesięciu posłów wysłuchało tych rozmów, wobec czego wszyscy wiemy, co na nich jest.

- Mieli do tego dostęp. Zresztą wolałbym, żeby nie wysłuchali rozmów, ale zapoznali się z całością materiału, który przedstawiła prokuratura. Jak wiemy, 9 czy 10, jak się dzisiaj dowiadujemy, wypełniło ten obowiązek.

Ale widzi pan i słyszy - czterystu kilkudziesięciu posłów wysłuchało tego, co powiedział Mariusz Kamiński w Sejmie i kilkudziesięciu z nich, z innych opcji politycznych powiedziało: "No rzeczywiście, coś w tym jest".

- Gdyby doszli do takich konkluzji po zapoznaniu się z całością materiału dowodowego, to wtedy mielibyśmy jakieś pole manewru. Tutaj mamy wyłącznie oderwany fragment dowodu.

Ale ciekawy. I sugestywny...

- Po ludzku się nie dziwię, to budzi największą ciekawość - podsłuchiwanie. Jest to jakaś przypadłość natury ludzkiej. Ale mówiąc zupełnie poważnie, oczekiwałbym od posłów, którzy rozstrzygają coś na kształt werdyktu sądowego. Wysłuchali jedynie mowy oskarżycielskiej, zakładam, że zapoznali się z wnioskiem, dowiedzieli się, o co chodzi i wysłuchali mowy obrończej i na tej podstawie wydali werdykt. Podczas gdy trzeba było przeprowadzić dowody, czyli tutaj, w tej sprawie, po prostu zapoznać się z materiałem dowodowym.


Ale nie dziwi pana, że prokurator nie zapytał pani Kwaśniewskiej: "Szanowna pani Jolanto, dlaczego właściwie pani mówi o jakichś rozmiarach butów, o rozmiarze europejskim, amerykańskim, o co w tym chodzi?".

- Przyznaję, że rzeczywiście w tej sprawie nie przesłuchano pani Kwaśniewskiej i zostało to wytknięte w analizie przez prokuratora nadzorującego to postępowanie z Prokuratury Generalnej. Ale jednocześnie i ten prokurator nadzorujący, i jednocześnie ten, który prowadził postępowanie, doszli do wniosku, że nawet przesłuchanie pani Kwaśniewskiej nie wniosłoby na tyle istotnych elementów, żeby wykazać istnienie owego czynu, który miałby stanowić źródło nieopodatkowanych dochodów, jak i wykazać okoliczności związanych z ewentualnym praniem brudnych pieniędzy. Stąd też ten brak nie przenosił się na decyzje.

Rozumiem, że zarówno stan posiadania, wydatki, jak i przychody państwa Kwaśniewskich nie wzbudziły żadnych wątpliwości prokuratorów.

- Zostały gruntownie przebadane przez prokuratora i nie wzbudziły wątpliwości.

A będzie jakieś śledztwo ws. przecieków z tego tajemnego posiedzenia, o którym obaj mówimy i właściwie znać go nie powinniśmy?

- Nie jest to wykluczone, bo z każdą godziną, czy z każdym dniem wzrasta ilość posłów, którzy...

...coś mówią na ten temat...

- ...niefrasobliwie traktują zobowiązanie do zachowania tajemnicy, skoro całe posiedzenie było przecież objęte właśnie klauzulą niejawności.

Posłowie mówią: "Nie możemy milczeć. Jesteśmy porażeni tą wiedzą".

- Wolałbym, żeby byli porażeni całością tego materiału...

A pan nie odtajniłby kulisów tego śledztwa i akt tego śledztwa? Może z wyjątkiem tych skarbowych, bo one są oczywiście danymi wrażliwymi.

- Rozumiem, że mówimy o tym śledztwie katowickim umorzonym...

Tak, tak...


- Nie tylko bym odtajnił, ale będzie to odtajnione...

Ale wszystko?

- Nie, wszystko nie. Za wyjątkiem tych elementów materiału dowodowego, które stanowią efekt czynności kontrolno-operacyjnych, bo one nie podlegają ujawnieniu. Prokurator też nie ma uprawnień do tego, żeby taki materiał odtajnić.

Czyli akta tajne pan ujawnia?

- Będą jawne. Jawna będzie część uzasadnienia tego postanowienia. Prokurator rozważa także możliwość ujawnienia części niejawnej, ale z całą pewnością nie będzie ujawnienia rozmów z podsłuchów.

Czyli nie dowiemy się o "rozmiarze europejskim", "amerykańskim" oficjalnie?

- W sposób oficjalny z całą pewnością nie.

Czy ten specjalista od szaleńczej jazdy do Warszawie, Robert N., jest ścigany w tej chwili przez prokuraturę?

- Nie.

Rozumiem, że robi to tylko policja na własną rękę, za wykroczenia drogowe.

- Ja się mogę wypowiadać o tym, co robi w tej sprawie prokuratura, ewentualnie współdziałając w zakresie śledztwa z policją. Natomiast jeżeli chodzi o postępowanie policji z zakresie ewentualnego wykroczenia, nie mam wiedzy. Natomiast chciałbym powiedzieć, bo widzę, że pan redaktor zmierza do zadania takiego pytania. Spokojnie poczekajmy i nie naciskajmy na prokuraturę, wyzbądźmy się emocji i dajmy czas prokuraturze na to, żeby mogła zgromadzić rzetelne dowody.

Ale nie miał pan w sobie emocji, jak pan zobaczył prokuratorów, którzy mówili: "W tej sprawie nie ma przestępstwa, nie będziemy ścigać tego człowieka." Bo ja po ludzku oniemiałem.

- Emocje to niewłaściwe słowo, ale rzeczywiście moja ocena tego zdarzenia była inna i sugerowałem w rozmowie z prokuratorem apelacyjnym, żeby rozważono kwestie innej oceny prawnej, czyli w kierunku przestępstwa z artykułu 184 Kodeksu karnego.


Czyli pana też uderzyły te dosyć niefrasobliwe pierwsze wypowiedzi prokuratorskie na ten temat.

- Nie akceptowałem tych wypowiedzi.

Nie akceptował pan, czyli błąd prokuratorów.

- Można powiedzieć, że to był błąd.

Zaniechania.

- Na szczęście był błędem, który szybko zdołała prokuratura naprawić.

A nie boli pana taka bezradność policji, prokuratury, państwa w tej sprawie?


- Nie, ja bym tego tak nie oceniał. To mi trochę...


Człowiek jeździ kolejny raz szaleńczo po Warszawie.


- Myślę, że jednak należy trochę rozróżniać tą sytuację jazdy warszawskiej od tej kieleckiej. Dlaczego - dlatego że, żeby komuś postawić zarzut z artykułu 174, musimy wykazać, że narażał życie wielu osób. W tamtej sprawie kieleckiej, sądząc nawet po tych oględzinach filmu wyłącznie, bo więcej materiałów jeszcze nie miałem okazji obejrzeć, to tam nie wchodziła w grę taka ilość. Tutaj jest inna sytuacja od tej warszawskiej.

Ale w Warszawie naraża, widzimy to gołym okiem.

- Tak, trzeba po prostu dobrze zanalizować ten film, sprawdzić, czy jest rzeczywiście autentyczny, dokonać ustaleń w zakresie prędkości, z jaką się poruszał, zidentyfikować dobrze trasę. Spokojnie zgromadzić dowody i to prokuratura czyni...

I wtedy go ścigać.

- ...i wtedy wszystkie konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte.

Tropicie tych, którzy gwizdali i krzyczeli na pogrzebie generała Jaruzelskiego?

- Tak, są prowadzone w tym zakresie czynności procesowe.

Każdy, to krzyczał, kto trzymał transparent, kto gwizdał - popełnił przestępstwo?

- Nie wiem czy każdy, który złośliwie przeszkadza w uroczystości pogrzebowej, bo przepis tak jest sformułowany i za to mu grozi odpowiedzialność karna.

Na żadnym pogrzebie, również generała, nie można wyrażać swoich emocji negatywnych?

- Można wyrażać, ale nie można przeszkadzać uroczystościom pogrzebowym, a widzieliśmy, że tutaj ten stan został przekroczony. Inną sprawą jest kwestia oceny motywacji.

Czyli co, będziecie starali się każdego, kto krzyknął czy gwizdnął na tym pogrzebie zidentyfikować?

- Na tyle, na ile będzie to możliwe.

Ale to przecież parę tysięcy osób, paręset przynajmniej.

- To jest dopiero początkowy etap, więc zobaczymy jak to będzie przebiegać i chciałem powiedzieć, chyba do tego zmierza pańskie pytanie, że prawo ekspresji i wyrażanie swoich przekonań także tutaj powinno mieć miejsce. Owszem tak i prokuratura będzie badać także kwestię motywacji tego zachowania, bo to nie jest zachowanie chuligańskie w znaczeniu takim potocznym, tylko motywowane jakimiś racjami politycznymi, ale nie powinno to usprawiedliwiać takich zachowań.


Czyli co, będziecie starali się każdego, kto krzyknął czy gwizdnął na tym pogrzebie zidentyfikować?

- Na tyle, na ile będzie to możliwe.

Ale to przecież parę tysięcy osób, paręset przynajmniej.

- To jest dopiero początkowy etap, więc zobaczymy jak to będzie przebiegać i chciałem powiedzieć, chyba do tego zmierza pańskie pytanie, że prawo ekspresji i wyrażanie swoich przekonań także tutaj powinno mieć miejsce. Owszem tak i prokuratura będzie badać także kwestię motywacji tego zachowania, bo to nie jest zachowanie chuligańskie w znaczeniu takim potocznym, tylko motywowane jakimiś racjami politycznymi, ale nie powinno to usprawiedliwiać takich zachowań.













RMF FM

Zobacz także