Rząd rabuje emerytów...
W jednej z bajek afrykańskich kacyk zaprosił swych poddanych na ucztę - przy czym każdy miał przynieść dzban palmowego wina...
Więc każdy nalał wina do dzbana i jego kobieta niosła go na głowie - ale chytry M'Balu pomyślał: "Po co dawać wino? Jak dam czystą wodę, a pięćdziesięciu ludzi wleje wino do stągwi, nikt tego nie zauważy...". Więc wlał, jak wszyscy, zawartość dzbana do wielkiej stągwi - ale gdy przyszło do picia, okazało się, że w stągwi jest czysta woda...
"Nasz" tzw. Rząd właśnie zrobił to, o czym Państwa od wielu lat uprzedzałem: ponieważ brakuje mu ośmiu miliardów na dopłaty do ZUSu, postanowił zabrać Otwartym Funduszom Emerytalnym osiem miliardów - i przekazać je ZUSowi; w zamian daje OFE... papierowe obligacje. Niestety: gdy przyjdzie do wypłacania emerytur, to papierem nikt się nie naje.
Jest to oczywisty rabunek. Zresztą te "prywatne" OFE od początku były pomyślane tak, by okradać ludzi: większą część pieniędzy OFE musiały (taka ustawa...) "inwestować" w obligacje. Tak że ostatni pomysł "Rządu" to tylko przyspieszenie nieuchronnej katastrofy.
"Rząd" płacze, że musimy dopłacać do byłych ubeków, do emerytur służb mundurowych, do KRUSu - ale ukrywa to, że do ZUSu dopłacamy o połowę więcej niż do wszystkich pozostałych łącznie. I dopłaty te będą rosły, rosły... aż budżet nie wytrzyma.
Dlaczego tak musi się stać?
Dawniej każdy starał się mieć dzieci - i w dodatku dobrze je wychować, a i nauczyć czegoś pożytecznego. Wiedział bowiem (albo zdawał sobie sprawę podświadomie, albo po prostu działał zgodnie z obyczajem), że jeśli tego nie zrobi, to na starość będzie miał kłopoty.
Te dzieci utrzymywały rodziców. Ci, co dzieci nie mieli, mieszkali jako ciotka-rezydentka przy rodzinach, co było dla nich mocno krępujące (a dla rodziny było obciążeniem) - a jak ktoś rodziny nie miał lub tak jej zalazł za skórę, że nikt go utrzymywać nie chciał, to korzystał ze skromnej dobroczynności lub żebrał.
A potem przyszli socjaliści. Wcale nie krwawi rewolucjoniści z nożami w zębach, ani robotnicy: pierwszy wprowadził socjalizm książę Otton von Bismarck.
Od tej pory człowiek nie musiał mieć dzieci, bo po co? Na starość będzie miał emeryturę... Płacił przecież składki... Tyle że jego składki zostały dość szybko rozkradzione przez rządy (właśnie po to wprowadził Bismarck ten system!!!) - a emerytury były wypłacane ze składek płaconych przez dzieci...
Chytry M'Balu dostrzegł, dziecko to już nie inwestycja w spokojną starość - to kłopot: trzeba wydawać na nie pieniądze... M'Balu chcieć jeść, pić i łajdaczyć się - a na emeryturę M'Balu pracować dzieci innych.
Tak właśnie myśli każdy M'Balu...
Przez pewien czas jeszcze ludzie mieli dzieci - z rozpędu: taki był obyczaj. Obyczaj ten z wolna, z wolna zanikał - a teraz nastąpiło załamanie: zamiast nielicznych starych panien i starych kawalerów dziś dominują i rządzą "single": rozbawione koniki polne.
Liczące (podświadomie; dziś ludzie nie myślą, tylko oglądają telewizję), że dzieci mrówek będą pracowały na ich emerytury.
Więc katastrofa OFE, KRUS-u i ZUS-u jest tak samo nieunikniona jak to, że w stągwi będzie - no: prawie czysta woda.