Pomianowski: jeździmy za szybko
Na to, że jest dużo ofiar śmiertelnych, składają się inne czynniki, a nie tylko to, że jeździmy zbyt szybko. Polacy to dobrzy kierowcy, ale przeceniają swoje umiejętności. Badania pokazały, że 79 proc. kierowców uważa, że lepiej jeździ niż inni - mówi Jerzy Pomianowski, z Fundacji Zapobiegania Wypadkom Drogowym.
Konrad Piasecki: Czy kogoś, takiego jak pan po wszystkich długich weekendach, po wszystkich polskich świętach nie ogarnia czarna rozpacz i rezygnacja?
Jerzy Pomianowski: Po pierwsze tak, po drugie - nie. Rozpacz tak, bo rzeczywiście boleję nad ogromnymi stratami ? przede wszystkim moralnymi, ale i materialnymi - jakie w kraju ponosimy. Natomiast rezygnacja - nie. Ja już od kilkudziesięciu lat piszę, mówię o różnego typu poradach. Mam nadzieję, że dzięki temu chociaż jedna osoba w roku mniej ginie.
Konrad Piasecki: A czy nie jest tak, że pan napomina, doradza a Polacy i tak jeżdżą szybko u niebezpiecznie, a ofiar wypadków jest mnóstwo?
Jerzy Pomianowski: Na to, że jest dużo ofiar śmiertelnych, składają się inne czynniki, a nie tylko fakt, że jeździmy zbyt szybko - co jest niewątpliwie prawdą. Rzecz w tym, że Polacy mają swoje zalety jako kierowcy - w sensie bystrości obserwacji - ale równocześnie przeceniają swoje umiejętności. U nas były robione badania i okazało się, że 79 proc. kierowców uważa, że lepiej jeździ niż inni.
Konrad Piasecki: A czy pańskim zdaniem jest jakaś jedna, główna przyczyna tego, że te polskie drogi są tak niebezpieczne? Czy to są właśnie źli kierowcy, czy to są złe drogi czy może to są gorsze samochody?
Jerzy Pomianowski: Powoli park samochodów się poprawia więc to nie to. Natomiast jeśli chodzi o drogi to brak segregacji ruchu pieszego i pojazdów - z jezdni korzystają wszyscy - to jest jedno. Drugie - brak dróg dwujezdniowych, gdzie wykluczyłoby się kolizje przy wyprzedzaniu i związane z wszystkimi tymi manewrami. Jak jest jedna jezdnia dla jednego kierunku to jest bez porównania bezpieczniej.
Konrad Piasecki: A dlaczego tak jest, że te polskie wypadki w porównaniu z wypadkami w zachodniej Europie - w ogóle w Europie - tak często kończą się śmiercią? Dlaczego u nas na 10 tysięcy wypadków jest tak wiele śmierci?
Jerzy Pomianowski: Jeździmy szybko. Skutki wypadku zawsze zależą od prędkości, ale nie tylko. W naszym kraju wciąż nie działa system centralnej pomocy lekarskiej, który by w miarę szybko i sprawnie w dowolnym punkcie przyjeżdżał z pomocą. Z kolei osoby jeżdżące samochodami, które często są pierwsze na miejscu wypadku, nie potrafią w praktyce udzielić pierwszej, przedlekarskiej pomocy.
Konrad Piasecki: A czy nie jest tak, że te ponure statystyki są spowodowane tym, że w tych wypadkach bardzo często uczestniczą piesi, rowerzyści - i to oni w starciu z samochodem są bez szans?
Jerzy Pomianowski: Oczywiście i dzieci dużo ginie, o których też nie wolno zapominać. Wszystko przez to, że jeżeli po zmroku, piesi nagminnie chodzą po drogach - po tych samych drogach jeżdżą samochody - którzy w tej chwili przy dużym ruchu są oślepiani przez pojazdy jadące z przeciwka to jest dużo gorsza widoczność tego pieszego czy rowerzysty. Poza tym, ci piesi i rowerzyści używają alkoholu. Kierowcy też zresztą niestety.
Konrad Piasecki: Jaki pańskim zdaniem będzie ten rozpoczynający się 1-listopadowy weekend?
Jerzy Pomianowski: Trudno powiedzieć, bo to jest gra wielu czynników i przypadku też. Wtedy jeździ dużo ludzi, którzy myślą o innych sprawach niż ziemskie, dużo chodzi pieszych, którzy też są zaabsorbowani kwiatami, zniczami i nie patrzą, że są na jezdni. W związku z tym należy tę specyfikę uwzględniać.
Konrad Piasecki: Czy są tu jakieś proste zależności np. dobra pogada - mniej ofiar, zła pogoda - więcej ofiar. Czy takich prostych zależności nie ma?
Jerzy Pomianowski: Nie ma. Czasami właśnie przy dobrej pogodzie jest więcej wypadków ponieważ jest większe poczucie beztroski, tzn. jak jest słońce i sucho to ja jadę.
Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo za rozmowę.