Polacy to ofiary
Nie powinniśmy pozwalać na to, by Polaków przedstawiano jako co najmniej wątpliwe ofiary, jeśli nie współuczestników zbrodni niemieckich - mówi w Faktach RMF prof. Wojciech Roszkowski, historyk i poseł do Europarlamentu.
Tomasz Skory: Po wczorajszej debacie pan wie, jak będzie brzmiał ostateczny tekst rezolucji upamiętniającej 60. rocznicę oswobodzenia KL Auschwitz?
Wojciech Roszkowski: Trudno powiedzieć. Do ostatniej chwili trwają przetargi, manipulacje co do kolejności słów i tu wszystko jest możliwe. Wcale nie jestem pewien, czy deputowani będą świadomi tego, co głosują. Jest teraz poprawka PIS-u, by wprowadzić do tekstu słowo "niemieckie" nazistowskie obozy - i mam nadzieję, że ta poprawka przejdzie po deklaracji pana Schulza - natomiast kolejność ofiar miała być odwrócona. Polacy mieli być przed homoseksualistami. Jeśli będą po, to powinni solidarnie zachować się, jakiś gest wykonać. Wydaje mi się, że jest to prostu bezczelność.
Chciałbym się mylić, ale gdyby nie bardzo stanowcze zachowanie polskich eurodeputowanych, za sprawców holokaustu oficjalnie uznani byliby np. faszyści Hitlera, naziści? Wszyscy, tylko nie Niemcy.
Tak jest. Wykreślenie tam słowa "niemieckie" czy "Niemcy", a próba wprowadzenia do tekstu słowa "Polska", "obozy w Polsce", była manipulacją, na którą Polacy nie tylko się nie mogą zgodzić, ale powinni zawsze śledzić takie próby, przypisywanie nam pośrednio odpowiedzialności, i występować nawet do sądów.
Może to złagodzona wersja "kłamstwa oświęcimskiego", wstęp do jego powrotu na arenę publiczną?
Tak, jest to forma "kłamstwa oświęcimskiego". Nie jest to zaprzeczanie holokaustowi, typowa forma "kłamstwa oświęcimskiego", ale jego rodzaj. Przerzucanie winy na ofiary jest po prostu fałszowaniem historii i to bardzo bezczelnym.
Do tego wszystkiego należy dołożyć obecne w wielu, nawet w bardzo prestiżowych pismach europejskich, sformułowanie o polskich obozach śmierci, polskich krematoriach, czy polskich komorach gazowych. Redakcje z reguły tłumaczą się pomyłkami, przepraszają. Jak historycy wyobrażają sobie "odkłamywanie" podobnych obrazów? Trzeba pisać sprostowania? Pozywać do sądu?
Myślę, że tak. To są uniki i to są kolejne manipulacje. Gdyby ktoś napisał: brytyjski obóz koncentracyjny, czy francuski na pewno odezwałyby się głosy protestu. W przypadku Polski stale ten temat wraca, choć protestujemy i robimy tu naprawdę bardzo dużo, by zwrócić uwagę na fałsz historyczny i niewłaściwość takiego określania, to te próby są powtarzane. W tym momencie trudno mówić o ignorancji, ale trzeba mówić o złej woli.
Ale to, co się dzieje wokół tej rocznicy zwraca uwagę na kompromitujący stan świadomości obywateli UE o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. Czy nie wiedzą, bo nie chcą wiedzieć, czy nie wiedzą, bo im nie powiedziano, nie nauczono? To kamyczek do ogródka historyków.
Jedno i drugie. Trudno winić za to historyków polskich, bo my nie mamy dostępu do podręczników, do rynku.
Historyków ogólnie?
Tak, dlatego że zachodnioeuropejska wersja historii II wojny światowej bardzo zdziwiłaby Polaków. Bardzo dziwne rzeczy tam się czyta.
Przypomnę głosy polityków w tej ostatniej debacie. Lider Zielonych PE: "W Brukseli nikt nie mówi o odpowiedzialności Polaków, ale oni tak bardzo się jej boją, że wywołali debatę". To o debacie w sprawie rezolucji. I baronowa Lutford: "Zachowując się w ten sposób, Polacy otwierają debatę na temat swojej odpowiedzialności za zagładę Żydów". Mamy czuć zgorszenie, oburzenie czy pukać się w czoło?
Nie, to już nie jest ignorancja. To jest zła wola. Jeśli ktoś chce otworzyć tę debatę, to bardzo proszę. Możemy ją podjąć i wykazać, kto tu ma rację.
Ustępstwo niemieckich socjalistów, którzy do wczoraj obstawali przy unikaniu tej niemieckiej odpowiedzialności za Auschwitz nie jest - według pana - także wynikiem kalkulacji politycznej?
Niestety, to wszystko polityka. Dobrze, że pan Schulz zdecydował się na taką deklarację. Myślę, że nie powinniśmy tu ustępować. Jeśli ustąpimy w tej kwestii, to będzie to pewien znak słabości ze strony Polski. Nie powinniśmy pozwalać na to, by Polaków przedstawiano jako co najmniej wątpliwe ofiary, jeśli nie współuczestników zbrodni niemieckich.