Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Odpowie jak dorosła - ballada o Jagódce

Ma zaledwie 16 lat, więc można by pewnie o niej mówić po prostu Jagódka. Jednak rok temu Jagódka skatowała swoją koleżankę. Biła tak mocno i tak długo, że prawdopodobnie Jolanta M. już nigdy nie będzie mogła chodzić. Dziś Jagódka jest już Jagodą, a za swoje czyny odpowie przed sądem karnym jak osoba dorosła.

/Agencja SE/East News

Ciarki przebiegają po plecach, kiedy czyta się akt oskarżenia przeciwko Jagodzie B. Natychmiast pojawiają się pytania. Skąd u zaledwie 15-letniej dziewczyny tyle zła? Tyle okrucieństwa? Nienawiści? Swoim zachowaniem przypomina nieco bohatera "Ballady o Januszku", serialu Henryka Bielskiego, nakręconego dwadzieścia lat temu. Tyle że życiorys dziewczyny jest z pewnością inny.

Jej rodzice nie żyją. Jest sierotą. Miała zaledwie pięć lat, kiedy trafiła do domu dziecka. Potem została przeniesiona do młodzieżowego ośrodka wychowawczego. I tu zaczęła zapisywać swoją niechlubną kartę. Opinia wychowawców na temat Jagódki była jak najbardziej negatywna. Dziewczyna nie chciała się uczyć, wagarowała. Do dzisiaj udało się jej skończyć zaledwie piątą klasę szkoły podstawowej. Przez lata pobytu w ośrodku zapamiętano ją jako prowokatorkę konfliktów. Jej zachowanie opisywano jako aroganckie i wulgarne. Jagoda - jak nietrudno się domyślić - wiele razy uciekała z ośrodka wychowawczego. W czasie tych "wypadów" poznała nowe towarzystwo, które nie stroniło ani od alkoholu, ani od narkotyków.

Po zatrzymaniu przez policję Jagoda została poddana badaniom psychologicznym i psychiatrycznym.

"Sprawność intelektualna Jagody B. mieści się w normie - pisze w swojej opinii biegły psycholog. - Nie wykazuje ona dysfunkcji procesów poznawczych, które wskazywałyby na istnienie zmian organicznych w obrębie ośrodka układu nerwowego. Stwierdzono natomiast cechy osobowości nieprawidłowej - dyssocjalnej z cechami znacznej demoralizacji".

Wysoki stopień demoralizacji dziewczyny potwierdzają również biegli lekarze psychiatrzy. Po jej przebadaniu doszli też do wniosku, że nie ma żadnych podstaw, aby kwestionować jej poczytalność. Co więcej, zdaniem psychiatrów, Jagoda nie powinna być już umieszczana w zakładzie poprawczym, ten bowiem już nic w niej nie zmieni. Biegli nie mają wątpliwości, że dziewczyna powinna stanąć przed sądem i odpowiadać za swoje czyny jak osoba dorosła.

Bo chłopak się w niej zakochał

Rok temu, 25 października, około północy łódzka policja dostała zgłoszenie. Już po kilkunastu minutach funkcjonariusze byli w jednym z mieszkań na Bałutach, gdzie - według wcześniejszych informacji - miało dojść do pobicia kobiety. Przed nimi przyjechała tam załoga karetki pogotowia. Pobita Jolanta M. była już wtedy nieprzytomna. Bardzo szybko została odwieziona do szpitala. Na miejscu zatrzymano sześć osób. Tylko dwie z nich (siostry: Karolina i Beata O., jednocześnie kuzynki pobitej kobiety) były trzeźwe.

- Trafiłam do mieszkania Piotrka G., ponieważ szukałam mojej kuzynki Joli - tłumaczyła funkcjonariuszom Karolina O. - Kiedy tam weszłam, wszyscy pili alkohol. Tylko Jola leżała na łóżku. Była zakrwawiona. Nie było z nią kontaktu.

Karolina O. wymieniła po kolei osoby, które zastała w mieszkaniu na Bałutach. Wśród nich była Jagoda B. i jej koleżanka Izabela Z. Dziewczyna wspomniała też o osobie niejakiego Pawła S., który jednak miał wyjść stamtąd krótko przed przyjazdem policji. Kiedy Beata O. zobaczyła, w jakim stanie jest jej kuzynka Jola, czym prędzej wezwała pogotowie ratunkowe. Potem zaczęła zadawać pytania.

- Beata chciała się dowiedzieć, co się stało - mówiła na przesłuchaniu Karolina O. - Wtedy usłyszała, że to Jagoda pobiła Jolę, miała jej w tym pomagać Iza. Iza przyznała zresztą sama, że ona kopała, a Jagoda uderzała w Jolkę wieszakiem. Takim na ubrania.

Policja szybko ustaliła, że impreza w mieszkaniu Piotra G. rozpoczęła się dzień wcześniej. Alkohol przynieśli Jagoda i jej chłopak Paweł S. Pili wszyscy oprócz Jolanty M. W trakcie rozmów Jagoda dowiedziała się ponoć, że jej chłopak miał kontakty seksualne z ową Jolką. Około północy wszyscy panowie poszli spać. Przy stole zostały tylko Jagódka z Izą, które piły nadal. Jola zaś dzielnie towarzyszyła im na trzeźwo.

Upłynęło sporo czasu, zanim Jolanta M. mogła złożyć zeznania. Pamięta, że została pobita, ale nie potrafiła już podać daty tego zajścia.

- Biły mnie Jagoda z Izą. Biły i kopały. Jagoda groziła mi też nożem - wspominała na przesłuchaniu.

Jolanta M. stwierdziła, że została pobita, bo podobno chłopak Jagody o imieniu Paweł miał się w niej zakochać.

Żeby już nie wstała

W trakcie śledztwa Jagoda B. złożyła wyjaśnienia kilka razy. Nie ukrywała, że to ona biła, nie ukrywała też swoich motywów.

- Byłam zdenerwowana na Jolkę za to, że przespała się z Pawłem - powiedziała już w czasie pierwszego przesłuchania. - W pewnym momencie po prostu zaczęłam ją bić rękoma. Potem bardzo mocno kopnęłam ją w twarz. Wtedy Jolka spadła z fotela. Kiedy już leżała na podłodze, okładałam ją pięściami i kopałam.

Bicie przerwała na chwilę, bo musiała wyjść do łazienki. Jej miejsce jednak szybko zajęła Izabela Z.

- Gdy wróciłam, Iza przyznała, że uderzyła Jolkę jeszcze kilka razy i, że tamta ma już dość - opowiadała dalej 16-latka. - Rzeczywiście, Jolka miała już wtedy zakrwawioną twarz i głowę. Wyciągnęłyśmy ją wtedy z tego mieszkania. Ja trzymałam ją za włosy, a Iza za nogi. Wyciągnęłam ją za włosy przed klatkę schodową. Iza ją chyba wtedy ze trzy razy kopnęła i opluła. Jolka była już wtedy nieprzytomna. Ja jeszcze po niej kilka razy skakałam, a potem biłam takim drewnianym wieszakiem. Po dwóch godzinach wciągałyśmy ją z powrotem do tego mieszkania.

Bezwładną i nieprzytomną Jolantę M. zostawiły na podłodze i po prostu poszły spać. Rano, kiedy wszyscy się obudzili, dziewczyny opowiedziały swoim towarzyszom bajkę, jak to miały znaleźć pobitą na klatce schodowej Jolkę.

- Byłam na Jolkę tak zdenerwowana, że bijąc, chciałam ją zabić - dodała jeszcze w swoich pierwszych wyjaśnieniach Jagódka. - Kiedy po niej skakałam, chciałam ją dobić, tak jej nienawidziłam.

Na kolejnym przesłuchaniu 15-latka złagodziła trochę swoje wcześniejsze wyjaśnienia.

- Jak ją wyciągałam z mieszkania, to wzięłam ze sobą wieszak, żeby ją dobić, ale nie chciałam jej zabić - wyznała. - Chciałam tylko, żeby ona już nie wstała i jeździła na wózku inwalidzkim.

Jagoda została przesłuchana jeszcze raz, niemal po pięciu miesiącach od pobicia.

- Jolkę poznałam w 2005 roku. Mieszkałam z nią u Piotrka G. - opowiadała wówczas. - Zorientowałam się, że Jolka podrywa Pawła, mojego chłopaka. A tamtego dnia w czasie imprezy dowiedziałam się, że ona się przespała z Pawłem. Jolka zaprzeczała, ale wtedy doszło do awantury. Zaczęłam ją bić. Najpierw rękoma. Na początku jeszcze się broniła. Ale ja biłam coraz mocniej, potem kopałam. W twarz, w ręce, we wszystko.

Jolka upadła przy kuchence gazowej. Wtedy Jagoda chwyciła ją za włosy i uderzała jej głową o tę kuchenkę. Polała się krew. Ale 15-latka biła nadal. Nawet wtedy, kiedy jej ofiara straciła przytomność. Tak długo waliła w nią drewnianym wieszakiem na ubrania, aż ten się w końcu połamał i rozpadł. Wreszcie zaczęła po niej skakać. Nieprzytomną już Jolkę wyciągnęła za włosy z mieszkania. W tym czasie zmyła jej krew z podłogi i znowu wciągnęła pobitą do domu. Zostawiła ją na progu przy drzwiach.

- Poszłam spać, dopiero jak się obudziłam, to wciągnęłam ją na łóżko - wyjaśnia oskarżona. - Jolka dawała wtedy oznaki życia. Pluła. Odzyskała przytomność, ale nie odzywała się. Miała jednak niedowład prawej strony. Umyłam jej twarz, ręce. Nawet ją przebrałam.

Jolanta M. czekała na pomoc aż do późnej nocy, kiedy znalazły ją Karolina i Beata O.

- Jak czekaliśmy na pogotowie, to powiedziałam wtedy Beacie, że Jolka dostała, za co miała dostać - stwierdziła na koniec wyjaśnień Jagoda B.

Do 25 lat

To okrutne, ale chore pragnienia młodej Jagódki chyba się spełniły. Jolanta M. doznała urazu głowy z utratą przytomności, obrzękiem mózgu, niedowładem prawostronnym oraz krwiakiem podtwardówkowym. Przeszła operację. Przez kilka tygodni leżała na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Jolanta M. żyje, ale prawostronny niedowład pozostał, nie może też samodzielnie się poruszać. Prawdopodobnie jej stan nigdy nie ulegnie poprawie. Oceniając obrażenia pobitej, biegli stwierdzili jednoznacznie, że Jagoda B. mogła swoim działaniem doprowadzić Jolantę M. do śmierci. Po takiej opinii na kwalifikację prawną ze strony prokuratury nie trzeba było długo czekać. Jagoda B. została oskarżona o usiłowanie zabójstwa Jolanty M. i o to, że działała ze szczególnym okrucieństwem oraz z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia. Swojego celu nie osiągnęła tylko dlatego, że w porę nadeszła pomoc medyczna.

Wyrok w tej sprawie usłyszała już Izabela Z., która za pobicie została skazana na trzy lata pozbawienia wolności. Jagoda B. siedzi nadal w areszcie śledczym. Najpewniej po wakacjach rozpocznie się jej proces. Osiem lat i cztery miesiące to najniższa kara, jaką może dostać, pod warunkiem że sąd skorzysta z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Jeżeli jednak wymiar sprawiedliwości nie będzie tak łaskawy, to Jagoda może spędzić w więzieniu nawet 25 lat.

Katarzyna Pastuszko

pastuszko@angora.com.pl

Angora

Zobacz także